W końcu Zbychowski przybył w moje rejony, w celu pokonania kilku delikatnych skałek w okolicach Broumowskich Sten. Od razu zaznaczam, że wykorzystałem kilka zdjęć Zbycha bez jego zgody i wiedzy :) Temperatury nas nie rozpieszczały, na rasie wciąż trwał spór czy już jest - czy jeszcze +, woda w kałużach nie zamarzała wiec śmiem twierdzić że było na +. W zasadzie to powtórzyliśmy trasę z Broumowskich Sten z 11.11. Tym razem doszedł jeszcze asfaltowy podjazd z Kudowy do Karłowa i powrót tą sama trasą, który w lecie zazwyczaj zamieniam na terenowy podjazd pod Lelkowa i endurowaty przejazd przez Skalniaka, kto jechał to wie o co chodzi :) Tak więc trasa przebiegała przez 3 z 4 zjazdów na BS, o których wciąż się rozpisuje ) sprawiają mi one jednak nadal niesamowita radość i satysfakcję z ich pokonania, wiec będę je zdzierał puki mi się nie znudzą a pewnie nie nastąpi to zbyt prędko, bo w naszych rejonach ciężko znaleźć lepsze kwiatki :) BS to mój ulubiony kawałek świata dostępny na wyciągnięcie ręki:) W sumie to jeszcze na początku listopada nie sadziłem, że będę tam jeszcze w tym sezonie, a już w ogóle nie śniłem, że w listopadzie będę tam 3 razy, a może 4 jeśli jutro tez tam pojadę :) a taki mam niecny plan. Mam nadzieje Zbychowski, że trasa Ci się podobała i zobaczyłeś jakieś nowe ciekawe miejsca, do których z przyjemnością powrócisz w niedalekiej przyszłości. Dzięki Zbychu! było świetnie!! Kilka zdjęć pokaże nasze zmagania:)
Tym razem na Grodziec wjechałem przez Leśną dawno nie odwiedzanym przeze mnie asfaltem, fragmenty o ponad 20% nachyleniu dały mi w kość, ale jakoś sie wdrapałem. Z Grodźca czerwonym na Ludową i na Jelenia, skąd zjechałem sobie do Jawornicy, drugi stromy asfalt na Jerzykowice Małe, Taszów, Borova, przejazd niebieskim i żółtym nad Piekłem i Olsenką, podjazd na Iraszkową, zjazd niebieskim i asfaltowy powrót przez "czeską ścieżkę", Czermną do domu. Oj, poczułem dzisiaj na korzennym zjeździe z Iraszkowej różnice, miedzy sprawnym Foxem a słabo chodząca Torą, myślałem że ręce mi wyrwie z barków :) Za to pogoda sprzyjała, w przeciwieństwie do niedzieli :(, gdzie ze względu min. na fatalne prognozy, musieliśmy odwołać eksplorację Strefy MTB ze świdniczanami. Faktycznie dzień był paskudny i decyzja trafna. Pozdrowienia i do zobaczenia w G. Bardzkich :) No i pękło mi dziś 8k przebiegu w tym roku, może nie widać tego w statystyce bo kilka wpisów jeszcze brakuje.
Przejażdżka z Anką przez Taszów, Borową, niebieskim do Piekła i powrót asfaltem przez Nachod do domu. Wiatr skutecznie utrudniał dziś jazdę, do tego Anka osłabła na powrocie więc snuliśmy się prędkością spacerową do domu :)
Szybka jazda po pracy. Na fali wczorajszych udanych zjazdów postanowiłem zjechać sobie czerwonym szlakiem z Lelkowej do Kudowy. Dużo liści skutecznie zasłaniało większość kamieni, ale pomimo tych przeszkód i słabo pracującej Tory wszystko poszło dobrze choć na sporo mniejszej prędkości niż zazwyczaj :)
W zasadzie pomysł na wyjazd był Emi, trasę ja pozwoliłem sobie zaplanować :). Na trasie przewidziałem cztery najciekawsze moim zdaniem zjazdy na Broumowskich Stenach, prowadzą tędy najcięższe wyścigi w Czechach typu MTB Trilogy czy Really Sudety MTB, zapewne nie znam wszystkich zjazdów w BS ale te warte są uwagi:))) Udało się nam zrealizować trzy z zaplanowanych czterech zjazdów, po prostu dzień się skończył. Przebieg trasy i super relację można znaleźć tu - Relacja Emi, Relacji Anki jeszcze nie ma :( Uczestnicy: Anka - drugi sezon w MTB, trzeci raz w BS, niedoświadczona ale ambitna, wciąż poprawiająca swoje umiejętności :) marzy żeby zjechać "telewizory", aluminiowy rower typu full 26 Emi - trochę :) jeździ na rowerze (jakieś 12 tys. rocznie) ale w sumie niewiele w terenie :), miażdży te asfalty, ale techniki i zaciętości to nie można jej odmówić, sztywny kabronowy rowerek 26 cali Kuba - również drugi sezon, pasjonat grawitacyjnych odmian MTB, szybko opanował zjazdy, ociąga się na podjazdach :) trochę szalony, aluminiowy 27,5 cala endurowaty full Bogdan - ??? kulam się trochę, psuje rowery, krzywię obręcze, urywam haki i śrubki je mocujące:),z techniką na zjazdach na bakier:(, tym razem na sztywnym aluminiowym rowerku 26. Urywając w niedzielę śrubkę od haka, miałem obawy co do tej wycieczki, tak przyzwyczaiłem się do 29 calowego fula, że nie wyobrażałem sobie tych zjazdów na sztywniaku, przed startem z parkingu ogłaszałem wręcz, że na trudnych momentach będę znosił rower :(. Sam chyba za bardzo w to nie wierzyłem, inni uczestnicy jak wynika z relacji też chyba nie :). Osobiście widziałem jedną wariatkę, która na sztywnym rowerku przejechała już to wszystko ale nie sądziłem że i mi to będzie dane. Jednak już na pierwszym tkz. uskoku poszło jak z płatka, prawa strona uskoku, która optycznie wydaje się trudniejsza jest naprawdę fajna do zjechania, lubię jeździć po duuużych skałach :). Emi kolejny raz poleciała lewą stroną, Kuba za mną prawą i poprawił lewą, Anka, jeszcze nie teraz ale pewnie niedługo też da radę. Drugi zjazd nie miał aż tak dużych trudności wiec wszyscy elegancko zjechali, choć nie powiem, ręce na tych kamiennych pralkach dostały, bo moja Tora niestety słabo już chodzi w ciężkim terenie. Po przerwie posiłkowo-opatowej na Pasterce nadszedł czas na zaliczenie tkz. telewizorów, tradycyjnie towarzystwo wysłało mnie na pierwszy ogień, a może sam się wysłałem ?, już nie wiem:). Po sukcesie na uskoku, bardzo chciałem też i to przejechać, no cóż, jak coś idzie to na 100% :), zadowolony obserwowałem jak zjeżdżają Emi i Kuba, płynnie i bez problemów, no i największa sensacja tego dnia, ta która marzyła żeby to przejechać :) z gracją tancerki baletowej, oczami pełnymi strachu ale szczęśliwa na dole, Anka :) Zaskoczony byłem tym faktem, chyba równie co zdziwiony, ale teraz powiem "moja szkoła". Gratuluję Ci tego zjazdu, bo nie tacy chojracy, nie na takich maszynach, wymiękają na tych skałach i grzecznie prowadzą rowerki, a tu proszę, trzecia próba i wyszło!!! Duże gratulacje również dla Kuby, rower rowerem, ale jechałeś tamtędy pierwszy raz !!! i wszystko poszło gładko, ja nie mam takiego bilansu otwarcia:) . Emi nie gratuluję, bo po pierwsze, już to kiedyś robiłem, a po drugie, dla niej to już kaszka z mleczkiem :) Jeszcze tylko spostrzeżenie co do roweru. Tak się przyzwyczaiłem do jazdy fulami, że nie wyobrażałem sobie tych zjazdów na sztywniaku, tak, tak, widziałem ale nie wierzyłem, że ja też to zjadę na sztywnym 26. Zapomniałem po prostu, że ważniejszy w tym wszystkim jest jeździec a nie rower i przy otwartej głowie i szczypcie umiejętności wszystko można zjechać nawet na składaku :) wiem, wiem, bez przesady :). Chciałem jeszcze złożyć reklamacje do ekipy, nie mam żadnych zdjęć na zjazdach, czuję sie dyskryminowany i szykanowany :) A tak na serio, to wielkie dzięki dla Was wszystkich za ten wspaniały dzień, było fantastycznie, oby wiecej takich wyryp było przed nami, bo Strefa MTB i wiele innych tras czeka!!!. Jeszcze kilka fotek z tego dnia, pełna galeria na dole. (fot.Lea) Dziewczyny na uskoku!!! (fot.Lea) Wszyscy na Bożanowskim Spiczaku Kuba i Anka na telewizorach PEŁNA GALERIA
W sobotę otrzymujemy sms-a od Ryjka, będziemy jutro w GS, jedziecie? Długo nie myśląc odpowiadamy -Yes, yes, yes. Umawiamy się w Kudowie, do której ekipa dojeżdża szynobusem. Startujemy ze stacji, po 2 km pierwsza sesja zdjęciowa w Parku Zdrojowym, mgła dusi konie, ale karawana jadzie dalej. W Czermnej wyjeżdżamy ponad mgłę, akurat na super trawers na Pstrażną. Dalej krążymy po Górach Stołowych i Broumovskich Stenach, aż za moja namową, ku wyraźnej niechęci Ryjka, skręcamy na tkz. telewizory, jeden z moich ulubionych zjazdów w okolicy. Po uporaniu się z z tym zjazdem lub znosem, lądujemy w Americe na obiedzie, tam niestety w łeb biorą moje niecne plany podjazdu z Ameriki na tkz. uskok, i zjazdu niebieskim szlakiem do Suchego Dolu, niestety czas nas zaczyna naglić, lecimy do Radkowa gdzie rozjeżdżamy się w swoje strony. Przy lampkach i księżycu wracamy przez Karłów do Kudowy. Dzięki wszystkim za super wycieczkę, mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia na kolejnym wyjeździe jeszcze w tym roku. To jeszcze kilka fotek Rowerowy Zespół Ludowy z okolic Kudowy :))) Ej, Panowie! jedziemy w jednym kierunku, nie rozjeżdżać się po bokach :) (fot. ankaj28) (fot. ankaj28) (fot. anamaj) Proszę wsiadać na maszyny i jechać, one nie służą do noszenia :) nie żebym był złośliwy... Jadą.... No i jakie wrażenia z jazdy na 27,5? (fot. ankaj28) WSZYSTKIE ZDJĘCIA
Ponieważ w planach na wieczór były dwie godziny squasha postanowiłem nie przeginać z jazdą i zaplanowałem w miarę krótka trasę, wyszło jednak dzięki temu stosunkowo dużo terenu :) Pojechałem więc przez Miechy do Jakubowic, zielonym rowerowym na Lelkową, asfaltem na Blednę Skały i wbiłem się w tradycyjny "mój szlak po Skalniaku", troche ścieżką edukacyjna, trochę na dziko i trochę czerwonym. Utknąłem tam gdzie zwykle, choć dwie próby przebicia się dalej wykonałem, nawet wjechałem w ten zas... rów ale dalej już nie dało rady. Dalej tradycyjne znoszenie roweru po Skalniaku wzdłuż ścieżki na zdjęciu nr 8 :), i dalszy udany zjazd na Lisia Przełęcz. Wjazd na Sawannę, mroczny las, klasztor buddyjski i zjazd do Darnkowa, powrót na Ymce, Lelkową i ostatnio zajeżdzany przezemnie czerwony szlak do Kudowy, Kilka ostatnich fotek jest z tego zjazdu.
Złośliwości pogodowych ciąg dalszy, trzydniowa delegacja, pogoda miód malina, a na rower nie ma szans, dobrze że choć udało się wejść na Wysoki Kamień z którego były takie widoczki :) Jeszcze tylko widok z okna :) Jednak czwartkowa rzeczywistość wyglądała trochę inaczej :( Udałem się więc w Góry Stołowe, zjechałem przez Łąki na Pasterkę, gdzie zrobiłem zdjęcie starej stodole, za która kończy się moja "tajna ścieżka":) Popałętałem się trochę w okolicach Pasterki, a ponieważ już dawno nie zjeżdżałem zielonym szlakiem z Pasterki do Ostrej Góry, nadarzyła się wiec okazja do zjazdu, przy okazji strzeliłem kilka fotek Po zjeździe do Ostrej Góry podjazd do połowy asfaltem i odbicie na Zielona drogę, dojazd od Karłowa i asfaltem Lisia, Ymca, Lelkowa. Klasyczny już zjazd czerwonym z Lelkowej do Kudowy i do domu. Następnym razem może też pstryknę kilka fotek na tym zjeździe bo znajdą się ciekawe momenty na tym szlaku :).
Ponieważ nie wypalił pierwotny plan nie miałem pomysłu gdzie jechać, wyszło więc przypadkiem, że ruszyliśmy w stronę Dańczowa żeby skręcić na Yncę przez Darnków. Na skrzyzowaniu pytam Anki czy podjeżdzała pod Kulin, mówi że nie, wiec następuje zmiana planu i podjeżdżamy pod Kulin asfaltem znienawidzonym przez Feniksa :), zjazd w strone Dusznik i odbijamy na Złotno. Tam przypominam sobie o drodze którą kiedyś pokazywał mi Krzysiek, skręcamy wiec tam i wyjeżdżamy nad jakimś jeziorem przed Szczytną, dalej kierujemy się w stronę Lisiej Przełęczy, na kolejnym skrzyżowaniu kolejny dylemat dla Anki, bo nie jechała żadna z tych dróg, wybiera wariant na Sekstans gdzie po 2 km dojeżdzamy, jeszcze tylko kawałek po trasie biegowej i jesteśmy przed Karłowem. Teraz już tradycyjnie przez Lisią do Ymca, niebieskim do przełęczy pod Lelkową i zjazd czerwonym do Kudowy, ślisko, liście zasłaniają mokre kamienie i korzenie więc łatwo nie jest, ale jakoś dojeżdżamy do domu.