Wybitnie nie miałem ochoty gdziekolwiek jechać, jednak jak już ruszyłem d.... to bardzo fajnie mi się jechało, podjazdy szły jakoś lżej niż ostatnio, może kilka dni bez jazdy pozwoliło mi odpocząć. Ruszyłem standardowo do Jerzykowie Wielkich i zbadałem czerwony do Dańczowa jechany niedawno w przeciwną stronę, napotkałem więc kilka przeszkód terenowych, poniżej jedna z nich :). Z Dańczowa ruszyłem na Grodziec, zahaczyłem o ruiny zamku Homole i już niemal standardowo pojechałem przez Jelenia, Jerzykowice Małe, Taszów, Borową, niebieskim nad Piekłem, i powrót na Brzozowie. Łąkami i polami pokazanymi mi przez Woytasa dojechałem do Kudowy.
Objazd po trasie wyścigu Osówka MTB zaproponowany przez Anamaj i Zibiego, dołączył do nas jeszcze pewien Profesor i w piątkę czyli jeszcze Anka i ja próbowaliśmy objechać trasę wyścigu. Trasa muszę przyznać ciekawa i ciężka kondycyjnie, strome podjazdy lub bardzo strome wypychy, dość ciekawe zjazdy, jednym słowem mocna trasa. Niestety 100% nie objechaliśmy ze względu na nockę Profesora i moja. Dzięki za spotkanie i udaną trasę, a jak widać na 4 zdjeciu humory dopisywały :)
Pierwszy raz spróbowałem podjechać na Strivie asfaltem do Karłowa, w
sumie szło nieźle, troszkę wolniej niż normalnie ale tragedii nie było
:) Plany były ambitne, niestety skończyło się urwanym hakiem na Bożanowskim Spiczaku (zapasowy miałem przy sobie) Po wcześniejszych przygodach z dwoma rozszczelniającymi się łatkami i po skasowaniu haka, wkurwiony na maksa wróciłem do domu, jeszcze myjnia i postanowienie, że była to ostatnia jazda na Strivie przed Finale Ligure :))))
Kolejne zajeżdżanie srebrno górskich tras. Tym razem trasy A1AABC. Na drugim i trzecim przejeździe kapcie brrrr czyli snejki na tylnym kole. Dużo świeżych liści i trasy coraz mnie widoczne w niektórych fragmentach. Na górze na początku tras BC nadal trwa wycinka drzew, więc na B jest jakiś dziwny objazd po chaszczach a na C wolna jazda po gałęziach. Wygląda jednak, że niedługo panowie leśnicy skończą wycinkę i będzie porządek na trasach. O dziwo sporo ludzi dziś na trasach wiec wyło do kogo gębę otworzyć :)
Przybyłem, zobaczyłem,.............. przeżyłem. Głównym moim zamierzeniem było dojechać do mety, cel osiągnąłem, czas dojazdu sprawa .......hmmmmm dyskusyjna dobry czy zły, jak na amatora to niezły, choć liczyłem na to, że zmieszczę się w 8 godzinach :). Jednak po przekroczeniu 85 km i ok. 2500 przewyższenia, skończyły mi się siły, poczułem pierwsze objawy skurczy prawej łydki, i do mety jechałem już trochę siłą woli. W klasyfikacji open 332 na 552 którzy ukończyli, jeszcze ponad setka nie dojechała do mety, w kategorii 140 na 217 finiszujących. Co do trasy, to praktycznie większość ciekawych zjazdów które znam było na trasie, kilka nowych rzeczy, również udało mi się poznać, początek trochę nudny, 30 km jazdy po szutrach i asfaltach, pierwsze techniczne zjazdy zakorkowane, później też różnie bywało, dopiero końcówka luźna, oznaczenie trasy w niektórych miejscach fatalne, kilka razy miałem wątpliwości czy nadal jestem na trasie. Za to klimat jak to w Czechach :) na trasie 8 bufetów, na wszystkich piwo bezalkoholowe a na jednym nawet te bez bez :) do tego pieczony prosiak, dobrze że szybko ruszyłem dalej, bo nie dojechałbym do mety w limicie lub w ogóle. Ogólnie był to najcięższy wyścig w jakim brałem udział. Czy za rok ponownie wystartuje?, nie wiem, może jak podciągnę formę:) tylko jak?. W każdym razie polecam ten wyścig każdemu, kto chce zmasakrować się fizycznie i przeżyć ekstremalną przygodę na rowerze powiedzmy w 7-9 godzin !!!. Niestety żadnych fotek nie znalazłem bo fotografów za dużo nie było, a na stronie orga cisza.
Pojeździłem trochę po Śnieżniku i okolicach. Dojechałem samochodem do Międzygórza i tam zaczynam. Najpierw wjazd do Schroniska pod Śnieżnikiem i super zjazd czerwonym do Międzygórza, powrót pod schronisko i wjazdowypych na Śnieżnik, teraz świetny zjazd zielonym do Przełęczy Płoszczyna i powrót na Przełęcz Śnieżnicką po trasie która jechaliśmy w lipcu większą ekipą. Z przełęczy ruszam czerwonym szlakiem przez Żmijowiec, podjazd pod górna stacje wyciągu na Czarnej Górze i wypych na wieże widokową. Z Czarnej Góry rewelacyjny zjazd zielonym szlakiem do Iglicznej (szczególnie początek), i żółtym do Międzygórza, jeszcze tylko kawałek czerwonym rowerowym i jestem przy aucie. Temperatura początkowo w okolicach 7 stopni nie napawała optymizmem ale później troszkę podziałało słońce i zrobiło się znośnie czyli w okolicach 15 stopni. Oj pojeździłem dzisiaj mocno, trzy naprawdę świetne techniczne zjazdy w tym jedna nowość czyli zjazd zielonym z Czarnej Góry. Przy okazji zobaczyłem początek czerwonej trasy zjazdowej z Czarnej Góry.
Kolejna wyprawa na srebrno górskie trasy, tym razem towarzyszył nam Artur. Niezapomniana była jego mina, jak zaczęliśmy na górze zakładać ochraniacze, a przy samochodzie wyjąłem fullfaca :))) Tym razem zrobiłem 5 kółek, Anka i Artur 4. Anka niestety zaliczyła glebę na początku A1 na stromych zjazdach, no cóż, może w przyszłym sezonie to zjedziesz ? Artur, jak na debiut radził sobie nieźle, trochę ponosił rower ale chyba w sumie był zadowolony. Teraz trochę samo pochwał :) tym razem udanie skoczyłem obie skocznie z gapami wiec 100% tras mam już przejechane:) Dodatkowo na trasie A1 wykręciłem najlepszy czas sezonu na Stravie czyli 6:01 :)