Z domu pojechaliśmy przez Karłów, Batorówek, Chocieszów do Polanicy, już w Kudowie zaczynało kropić od Chocieszowa zaczęło lać a w Polanicy to już była tkz. pompa. O 11 na stadionie było nas w sumie 6 bikerów, organizatora ani widu ani słychu za to deszcz powoli przestawał padać. Dowiedzieliśmy się telefonicznie ze org wystawił nas do wiatru ze "względów technicznych", a moim zdaniem te względy techniczne to był mocny deszcz i temperatura w okolicach 10 stopni. Okazało się ze nikt nie ma wydrukowanej trasy maratonu bo wszyscy liczyli na orga, dwójka z nas jechała maraton w zeszłym roku więc postanowiliśmy jechać, wiadomo było że całej trasy nie przejedziemy. Ruszyła nas piątka, przejechaliśmy przez Piekielna Górę, śliskie kamole i korzenie spowodują niezłe korki na maratonie, dalej powoli wdrapywaliśmy się powoli zielona ścieżka rowerową na Wietrznik, w tym miejscu postanowiliśmy się rozstać, chłopaki z wrocka i sympatyczna pani z lubuskiego pojechali dalej czerwoną w dół do Polanicy my zaś postanowiliśmy powoli wracać w stronę Kudowy. Cały już czas jechaliśmy czerwona ścieżka rowerową przez Wieczność do Strażnika Wieczności i kawałek dalej wróciliśmy na planowana trasę maratonu, znów zaczęło padać i deszcz towarzyszył nam aż do Mostowic, wcześniej jeszcze jechaliśmy Piaszczysta drogą a dalej Królewską do Przełęczy nad Uboczem, cały czas jest to trasa maratonu z tym drobnym szczegółem, ze jechaliśmy w przeciwnym kierunku. Na Przełęczy pod Uboczem skończył się nasz objazd trasy i dalej trzymając się czerwonej ścieżki dojechaliśmy do Mostowic. Tutaj już asfaltem dojechaliśmy do Zieleńca a dalej do Zielonego Ludowego, powrót na szlak i zielona ścieżką dojechaliśmy do wsi Leśna, jeszcze jeden krótki podjazd o nachyleniu ok.20% szybki zjazd i wyjechaliśmy w Kulinie, a dalej już asfaltem przez Dańczów, Jeleniów do Kudowy. Trasę mogę zaliczyć do bardzo udanych zarówno pod względem towarzyskim jak i jeśli chodzi o trasę, jeden zgrzyt organizacyjny nie zdołał zepsuć nam humorów ale organizatorze Bartku i psie Sabo, nie podążaj tą drogą.
Z domu przez Lewin I Oleśnice do Zieleńca, szybki zjazd asfaltem do Lasówki i za Lasówką czerwonym szlakiem rowerowym do Strażnika Wieczności, dalej drogą Wieczność do zielonej ścieżki która dojechałem do Szczytnej. Ze Szczytnej przez Złotno, Łężyce na Lisia Przełęcz skąd w dół do polany YMCA, krótki podjazd pod Lelkową Górę drogą Aleksandra i Masarykową na Bukowinę. W dół do Pstążnej i przez Czermną do domu.
Z domu pojechałem do Zieleńca przez Lewin, Oleśnice i Cihalke, z Zieleńca szlakiem na Orlicę i dalej szlakiem przez Zielony Garb do Masarykowej Chaty i asfaltem na Wielka Destną. Powrót do Masarykowej i czerwona ścieżka rowerową na zmianę z niebieskim szlakiem dojechałem do Cihalki. Czarna rowerową zjechałem do Podgórza gdzie obejrzałem wyciągi narciarskie. Dalej do Dusznik i Przez łężyce wjechałem na Lisią Przełęcz, asfaltem do YMCA i Drogą Aleksandra do Lelkowej Kopy, masarykową ścieżka na Bukowinę i asfaltem przez Pstrążną i Czermną do domu.
Błotna masakra z gratisem w postaci 10 kilometrów dodatkowo- planowano 41 wyszło 50, dodatkowo nie działał mi pulsometr. 198/390 Mega open 66/146 M3 Z wyniku w kategorii M3 jestem w sumie zadowolony
Start przed 19 więc "mało czasu kruca bomba", szybko do Karłowa zjazd szlakiem na Pasterkę, asfaltem powrót do Karłowa i przez Lisia Przełęcz do YMCA skąd na Błędne Skały. Zjazd do Lelkowej Góry szlakiem na Bukowine, szalony zjazd na Pstrążna 74km/h i przez Czermną do domu
Przez Słone i Brzozowie na Iraszkową szlakiem do Nachodu dalej na Żdarki Pstrążną, Bukowinę na Błędne Skały i powrót asfaltem do Kudowy. Zimno ciemno i dużo mżawki tak że trasa skrócona ze względu na zimno.
Do piekła tradycyjna trasą a modyfikacja na Górę Parkową gdzie zerwałem łańcuch, po naprawie spinką pojechałem do Piekła a dalej przez Sneżne do Oleśnic w Orlickich Górach i przez Lewin Kł. do domu.