Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Bielskie

Dystans całkowity:461.30 km (w terenie 295.00 km; 63.95%)
Czas w ruchu:31:50
Średnia prędkość:14.49 km/h
Maksymalna prędkość:66.30 km/h
Suma podjazdów:10590 m
Maks. tętno maksymalne:181 (95 %)
Maks. tętno średnie:159 (83 %)
Suma kalorii:18300 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:76.88 km i 5h 18m
Więcej statystyk

Bialskie wg Ryjka czyli ....

Niedziela, 9 listopada 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy
czyli...... sms od Ryjka w sobotę wieczorem, jedziemy jutro z Anią w Bialskie, jedziecie?. Narada, telefony do Babci, Cioci, Wujka itd. OK jedziemy, spotykamy się o 9 w Stroniu Śl. Myślę sobie, Ryjek planuje trasę w Bialskich to pewnie będą szerokie szutry i jeszcze szersze asfalty :) i jeszcze szersze i jeszcze :) rozważam nawet czy nie wziąć sztywniaka :) Spotykamy się w umówionym miejscu i startujemy.  Kilka kilometrów asfaltu i wbijamy się w teren, pierwszy cel, wieża na Czernicy. Kilometr przed celem zaczynają się pierwsze schody, czyli wpychanie rowerów na szczyt, cel osiągamy po 15 minutach, gadki szmatki z turystą filozofem, parę fotek na wieży, pięknych widoków w morzu mgieł kontemplowanie i ruszamy dalej, ciekawy zjazd z Czernicy czerwonym szlakiem, ślisko i dużo korzeni ale udaje się zjechać, Smerfy prowadzą pod koniec :) Teraz transfer, faktycznie szutro-asfaltami w okolice granicy, tam jeżdżąc po pograniczniku grzęźniemy w błocie i wodzie, buty namakają tam prowadzącym, aż docieramy do Paprska, krótka przerwa na izotoniki i dalej w drogę. Albo ja się przesłyszałem albo Ryjek się pomylił ale mówił chyba coś o Postawnej, mi z traku wynika że byliśmy na Travnej Horze, może to wina izotonika? przedzieramy się wiec podmokłymi singlami, woda i błoto skutecznie utrudniają jazdę, w pewnym momencie wjeżdżam w kałuże która wyglądała na płytką, przednie koło wpada po oś, a ja wyskakuję z roweru przez kierownicę prosto w grzęzawisko błotno-trawiaste. Anka widziała tą akcje i podobno wyglądało to komicznie, gdy nagle zniknąłem w ułamku sekundy :) Bogdan - znikający punkt :))). Po drodze zdobywamy jeszcze Brouska, gdzie Ryjek zabiera kamyka do domowego skarbca, pytałem go i stwierdził, że nie ma kamieni ani z Jasnej ani z Jeleniej Góry, pora nadrobić te zaległości Ryjosławie :) W drodze na Smrk-hranicnik, Anka tworzy historie, czyli również tak jak i ja, sprawdza jak smakuje błoto z poziomu opony rowerowej :) Ubłoceni i głodni zjeżdżamy szybko, ciekawą nawet drogą do Ostrużnej, gdzie atakujemy obiad w fajnej knajpce, którą właściciele utrzymują w klimacie górskim. Po obiedzie ruszamy dalej, zaczynamy od błotnego podjazdu, cisnę mocno, jakoś przejeżdżam te kilkadziesiąt metrów błotnej mazi, słyszę jak łańcuch zgrzyta po kasecie, ale nie zwracam na to uwagi, bo do wypłaszczenia jeszcze kilkadziesiąt metrów, jadę dalej  i po chwili słyszę zgrzyt, staję i widzę, że przerzutka jest wyżej, niż kaseta, o cholera !! pękła śruba mocująca hak przerzutki, ta cholerna śrubka, którą zamówiłem z rowerem i gdzieś zapodziałem w domu, teraz jej oczywiście nie mam i mamy kłopot, do samochodu około 40 km, za godzinę zapadnie zmrok, a my stoimy, szybkie telefony, narada i decyzje, szwagier przyjedzie po Ankę i mnie samochodem, Smerfy jadą dalej rowerami do Stronia. Żegnamy się z Anią i Ryjkiem, po rozpięciu łańcucha, bez napędu zjeżdżamy do głównej drogi w Ostruznej. Szwagieros przybywa z odsieczą po grubo ponad godzinie, która spędzamy przy kawie w restauracji pełnej instrumentów muzycznych i kobiecych aktów .... hmmmm :),  i odwozi nas do Stronia. Tak kończy się dla nas ta eskapada, na parkingu w Stroniu stoi "szerszeń z miską na wodę" Ani, po telefonie wiemy, że niedługo dojadą do celu. Pomimo awarii sprzętu, wypad zaliczam do bardzo udanych, świetne szlaki, techniczne ścieżki, których się nie spodziewałem po Ryjku :), On chyba też się nie spodziewał po sobie, woda, błoto, krew i łzy, no prawie :), klimatyczna pogoda w ciekawych i pustych górach, wspaniałe, jak zawsze towarzystwo, super atmosfera, było świetnie, dziękuję Wam za ten dzień. Jedynie szkoda, że planowane na wtorek, wariackie zjazdy po Broumovskich Stenach, będę musiał pokonywać na sztywnym rowerze dla Małych ludzi na 26 calowych kółkach :)))) sorry ale nie mogłem się powstrzymać, taki żenujący żart prowadzącego:)))

Co tak machacie?, zaraz nie będzie Wam tak do śmiechu :)))

Zmieścisz się Ryjku w obiektywie, zmieścisz

Pierwsze szerokie szutry...

Jaka zadowolona ? "Będzie Pan zadowolony":)

Na wieży na Czernicy a poniżej zjazd z tejże góry.

Dwa Smerfy, w sumie to Smerfetka i Smerf :) ale nie Papa :)

Drużyna Smerfów kolejny raz w akcji :)

O joj, jak ciężko, butki mokre a zapasowych skarpetek brak :) w drodze na Travną hore

dalej lecimy szutrami :)

Na Brousku

Kamyczek do domku sobie wezmę:)

(fot. Anamaj) Zdjęcie kilka sekund po moim spotkaniu z trawą, wodą i błotem, chyba wyglądam na zadowolonego :)

Tak się tworzy historię, tak się tworzy historię ....

Dalszy ciąg szerokich szutrów i jeszcze szerszych asfaltów :)



Była sobie śrubka do haka :(

Kto wie co fotografowałem ??? :)
Pełna Galeria


Kralicki Śnieżnik z bikestatsową ekipą

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
W zasadzie to w relacjach Lei, Zibibikera, Ryjka, Feniksa, Merlina i Ani - Tomek się ociąga tak jak ja, wszystko zostało już opowiedziane, atmosfera wspaniała, dużo śmiechu i dobrego humoru. Widać, że łączy nas wspólna pasja, jest to rower i jazda na nim po górach. Fajnie jest spotkać się w takim towarzystwie i razem realizować swoje marzenia. Dziękuje Wszystkim za wspólnie spędzony czas, świetną trasę i wspaniałą zabawę. Do zobaczenia wkrótce na kolejnych wypadach. Mam już wstępny plan na fajna trasę po Górach Stołowych (polskich i czeskich), liczę, że Ryjek(pewnie niczym go nie zaskoczę) nie pogniewa na mnie jeśli coś ciekawego zaplanuję. Kilka zdjęć które udało mi się zrobić dodam mam nadzieje niebawem.

Po trasie Sudety Challenge etap 3

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(1)
Trasą trzeciego etapu Sudety MTB Challenge. Razem za Zbyszkiem dojechaliśmy do Stronia asfaltem, akurat na start zawodników, więc dużo nie myśląc ruszyliśmy za nimi, pierwszy podjazd długi ale w miarę spokojnie jechany, gadki szmatki, kawałek pochodem majowym i dojechaliśmy do szczytu Czernicy, zjazd po korzeniach i kamieniach, zjazd trudny na granicy mojej tolerancji zjazdowej ale poza przerwą na gadkę z GG przed zwalonym drzewem zjechany, drugi podjazd krótszy na Smrek i świetny zjazd singlem z niego- i to był ostatni dłuższy i zjeżdżalny odcinek, podejścio-podjazd na Kowadło i przerwa na zdjęcia, od tego momentu zaczął się ciężki odcinek po pasie granicznym wąziutka ścieżką kamienno-korzenną aż do Przełęczy Lądeckiej, dawno tyle k...i ch... na trasę nie padło z moich i Zbyszka ust. Zmęczeni ta przepychanką i gonieni już trochę czasem, decydujemy wjechać objazdem na Borówkąwą ścieżkami po czeskiej stronie. Tam dłuższa przerwa i zjazd do Przełęczy Rózaniec też objazdem. Na tym kończymy trasę challengu, zostało jeszcze 7-8 km do Złotego Stoku ale trasa raczej jest nam znana z maratonu w ZS a czasu i chęci już mało, wiec zmykamy do Londynu czyli Lądka. Okazało się że pokonaliśmy w większości kolejny "epicki, pure MTB itd..." odcinek golonkowych maratonów, i chwała mu za to z drobnym wyjątkiem na "graniczny odcinek singla"

Stronie Powerade MTB Maraton

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(0)
Trasa maratonu w Stroniu Śląskim, jak zwykle kondycyjnie ciężka, na podjeździe pod Przełęcz pod Śnieżnikiem poważny kryzys, ból kolki i pleców, czułem się fatalnie, zresztą plecy rypały mnie już do końca maratonu, technicznie w porównaniu do Karpacza łatwo, choć na jednym zjeździe dwie podpórki i w końcówce w kamiennym leju poniosło mnie w bok i musiałem zejść.

Rychlebske stezky-Góry Bialskie

Środa, 17 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Wyjazd z Londynu ( ...nie ma takiego miasta, jest Lądek, Lądek Zdrój) ze Zbyszkiem do Zdroju,dojazd do Rozdroża Zamkowego,przejazd przez przejście graniczne Cerny Kout zielonym pieszym,zjazd niebieski. Wjazd na cylkotrasę 6044 i nią aż do skrzyżowania z białym rowerowym prowadzącym na Nyzerskie Vodospady.Kilka fotek i zjazd zielonym rowerowym do Żulowej,skręt na drogę nr 426 prowadzącą do Cernej Vody. Małe info na miejscu, po piwku i jazda zieloną Rychlebską ścieżką. Początkowo spokojnie, nic specjalnego ale już dalej wyszły moje braki na technicznych stromych podjazdach, kilka podpórek na singlach pod górę i trochę strachu na kładkach ale jakoś się wtoczyliśmy. Prawdziwe trudności zaczęły się na czarnym odcinku Wales gdzie praktycznie 30-40% trasy poszło z buta, za wysokie progi jak na nasz poziom. Lepiej było już na kolejnych odcinkach, oznaczonych jako zielone, Zjazd Biskupskym, potem Tajemnym, następnie Mramorovym i na koniec Sjezdy, kilka fragmentów szczególnie pod koniec Biskupskiego i Tajemnego z buta, reszta jakoś poszła. Na dole smażony ser plus piwko i powrót do Londynu. Zulowa, potem dojazd do Nyznerova, skąd skręcamy na jakiś zapomniany asfalt i wspinami się dość szybko do ok.1000 m. Podjazd mimo że asfaltowy, to ciężki 10-12 % nachylenia. Dojazd tą trasą do niebieskiego 6044 a następnie do zielonego i przejście przez granicę. Tutaj dwa szczyty, najpierw U Smrku 1117 i a potem Borusek 1115. Zjazd na stronę polską i już pozostały trasy w Górach Bialskich. Nimi aż do Przełeczy Suchej 1002, a następnie zjazd niebieskim rowerowym do Nowego Gierałtowa. Zostaje dojazd do Stronia i Londyn. Większość opisu dotycząca przebiegu trasy skopiowałem od Zbyszka bez jego zgody, taki będę.
Wyprawa bardzo udana z dwoma punktami kulminacyjnymi-Rychleby i Bialskie. Po raz kolejny dociera do mnie jak słaby jest człowiek technicznie, pomimo fula-sam nie jedzie, pogoda w sumie sprzyjająca bo w miarę ciepło ale bez upałów, trochę więcej słońca proszę na następny raz.