Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Stołowe

Dystans całkowity:18810.25 km (w terenie 6363.50 km; 33.83%)
Czas w ruchu:1079:22
Średnia prędkość:17.43 km/h
Maksymalna prędkość:171.00 km/h
Suma podjazdów:377692 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:177 (93 %)
Suma kalorii:708820 kcal
Liczba aktywności:361
Średnio na aktywność:52.11 km i 2h 59m
Więcej statystyk

YMCA i zjazd czerwonym

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Plan na dziś był Grodziec i przełamywanie oporów Anki na stromych zjazdach, niestety ze względu na niedyspozycje dnia nie dojechaliśmy tam, przejechaliśmy się za to Kościelnym Lasem, górkami, przez Dańczów, Darnków na Ymcę i czerwonym do Jakubowic i Kudowy. Śnieg w porównaniu do niedzieli praktycznie znikł, co mnie niezmiernie cieszy w kontekście następnych planowanych tras :) No i jeszcze mały sukces, drugi raz udało mi się podjechać niebieskim szlakiem pod Lelkową, zawsze w jednym problematycznym miejscu poddawałem się, raz w tamtym roku  udało się i drugi raz teraz, pomimo tego że było mokro i ślisko. Jeszcze kilka fotek
Poniżej zdjęcie z wielkanocnej niedzieli :) 4 dni wcześniej

Poniżej podjazd który pokonałem drugi raz!

Hvezda i przygoda z łańcuchem

Środa, 8 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Tym razem celem była Hvezda i Ostasz a w zasadzie zbadanie ścieżek w ich okolicach. Ruszyłem przez Pstrążna na Bukowinę, Machowskie Konciny do Machowa gdzie ścieżkami rowerowymi pokazanymi mi kiedyś przez Ryjka, dojechałem do Suchego Dołu. Po drodze na błotnistym podjeździe słyszę że łańcuch skacze, staję, badam jest ok, ruszam i po dwóch zakręceniach korbą coś zgrzyta i mam luz pod nogą. Myślę sobie, znowu k... ta cholerna śrubka od haka !!! Widzę jednak, że przerzutka jest na miejscu, tylko że brakuje mi łańcucha :). Miałem szczęśliwie zapasową spinkę bo miałbym trochę butowania do domu. W Suchym Dole postanawiam sprawdzić zielony szlak pieszy, okazuje się to strzałem w 10. Świetny wąwóz, raczej do zjeżdżania niż podjeżdżania ale na upartego też sie da. Asfaltem docieram na Hwezdę skąd mam zjechać czerwonym szlakiem, decyduje sie jednak na szlak zielony i jednocześnie rowerowy, Bardzo ciekawy zjazd z jednym problematycznym miejscem(ostatnie zdjęcie), po trzech próbach i jednej glebce odpuszczam ten kawałek, niestety jest za ślisko, na skalach leżą mokre liście i przód nie słucha się kierowcy :( ale ja tu jeszcze wrócę i zjadę to!. Robi się trochę późno, więc zmuszony jestem odpuścić Ostasz, jeszcze tylko 25 km powrót asfaltami przez Hronov, Czermną i jestem w domu.


Wąwóz na zielonym do Suchego Dolu

Zjeździk z Hwezdy :)

No i tutaj Panie mamy problem !!! Można jeszcze bokiem z prawej z drzewem ale wszędzie te cholerne liście leżą i są ciasne skręty.

Ymca-Bukowina

Niedziela, 5 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Szybki zwiad z Anką przed planowanym wypadem na BS, przejechaliśmy przez Kościelny Las, Jerzykowice, Dańczów, Darnków na YMCĘ, tam niestety okazuje się, że na tych wysokościach śniegu jeszcze sporo leży z niedawnej dostawy, wygląda wiec na to, że wypad na BS trzeba będzie przełożyć :(  Podjeżdżamy jeszcze na Lelkowa łudząc się, że może choć czerwonym śmigniemy do Kudowy, niestety nie wygląda to zbyt dobrze, wiec wybieramy wariant przez Drogę Aleksandra i zielonym za szopkę, tam niestety wyrąb lasu w pełnej formie a od połowy kolejna leśna autostrada, szlag by trafił tych leśników za te autostrady, tyle świetnych ścieżek skasowali i końca tego procederu nie widać.

Paradoks polanicki :)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Paradoks polega w tym przypadku na tym, że musieli przyjechać świdniczanie w osobach Emi i Kuby, żeby niemalże miejscowych, czyli Ankę i mnie, po oprowadzać po polanicko-szczytnickich lasach i pagórach. Ciężko opisać mi przebieg tej trasy, zaliczyliśmy, Piekiełko, Szczytnik i jakiś kamieniołom, kręciliśmy się w te i we wte, przejechaliśmy raptem ok. 16 km ,ale wyjazd był bardzo urozmaicony, widowiskowe skoki, szczególnie Kuby, sorry dziewczyny:), strome zjazdy, techniczne fragmenty wśród skał, świetna zabawa i dobry humor, to wszystko co towarzyszyło nam w trakcie tej wycieczki, za co wszystkim Wam bardzo dziękuję. Zauważam, że coraz ciekawsze robią się te rozgrzewki przed rozpoczynającym się przecież sezonem :))) oj będzie się działo !!!

fot.Emi

Fot.Emi
fot.Emi

Karłów-Słoszów

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(0)
Szybka popołudniowa jazda do Karłowa, zjazd przez Łężyce do Słoszowa, Kulin, i przez Jeleniów do domu. W zasadzie pierwsza treningowa jazda w tym roku a przy okazji test slicków na sztywniaku. Ciężko powiedzieć czy jest lżej, na pewno szybciej lecą na prostej i w dół, pod górę nie wiem bo nie mam porównania z tegorocznych jazd.  Na podjeździe pierwsza próba wykonania treningu interwałowego, góra niestety za krótka i musiałem w fazach odpoczynku zjeżdżać bo zabrakłoby mi podjazdu na 6 powtórzeń po 6 min. przerwa po 3 min. Wniosek jest taki że rozgrzewka musi być na dole a sam interwał od początku robiony od Kudowy.

Pierwsze Broumowskie Steny tego roku

Poniedziałek, 23 marca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Szybka akcja, rowery do wozu i jazda na Pasterkę, trasa krótka ale czysto terenowa, trochę śniegu gdzieniegdzie, temperatura dość niska ale pierwsze Bromovskie w tym sezonie zaliczone, udało się przejechać tylko jeden z najciekawszych zjazdów czyli Telewizory, ale jak na marcowe popołudnie to i tak jest sukces. Uwieczniłem udany zjazd Anki i nagrałem filmik który można obejrzeć w jej wpisie. Gratuluje!!! mimo że to drugi udany zjazd w tym miejscu, to zdecydowanie szybciej i płynniej Ci to poszło, brawo!!!. Na zakończenie wzniosłem toast Opatem w schronisku za kolejne postępy Pani Ani :)
Link do relacji Anki



Taszów-Na Varte-Iraszkowa+Bukowina

Wtorek, 17 marca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Praktycznie to pierwsza moja jazda w terenie w tym roku, ponieważ wysoko w górkach leżało jeszcze sporo śniegu zdecydowałem się pojeździć po tkz. Pogórzu Orlickim :). Najwyższa górka Borova 702 m n.p.m faktycznie była wolna od białego śliskiego na narty:) Podjazd pod Taszów i Borovą to w zasadzie pierwszy mój podjazd tego sezonu, poszło nieźle, tempo takie jak na koniec zeszłego roku więc jestem zadowolony :))) Dalej po znanych mi doskonale ścieżkach dotarłem do Na Varte z wieżą TV w roli głównej. Teraz świetny zjazd do Piekła, którego trochę się obawiałem, poszło jednak gładko, choć nie tak płynnie jak jesienią, pewne obawy zawsze mam na wiosnę, które szybko zazwyczaj znikają. Z Piekła wspinaczka na Iraszkową i kolejny soczysty zjazd po korzeniach, na tym zjeździe rok temu przypaliłem tarczę, jednak tym razem dymu z klocków nie było :) Dalej do domu pojechałem asfaltem, ok.16 okazuje sie że Anka wybiera sie na rower, a że byłem już po obiedzie to pomyślałem że jeszcze trochę mogę pośmigać. Decydujemy sie na podjazd na Bukowine, kawałek asfaltem i fajny singielek nad Czermną do Pstrążnej, dalej niestety znienawidzony fragment asfaltu na Bukowinę, gdzie wjeżdżamy na Drogę Aleksandra, tam zalega jeszcze dużo śniegu, który w kilku miejscach utrudnia jazdę, docieramy jednak na Rozdroże pod Lelkową, skąd już tylko jeden z najlepszych okolicznych zjazdów czyli czerwony szlak :) niestety wyrąb lasu trwa w najlepsze, wiec w kilku miejscach masa gałęzi i innego syfu. Praktycznie o zmroku zjeżdżamy do Jakubowic skąd śmigamy do domu.


Lisia Przełęcz - Zieleniec

Piątek, 12 grudnia 2014 · Komentarze(2)
Ruszając z domu myślałem, że szybko obskoczę standardowa trasę, miałem nawet ochotę założyć nowe slicki, na szczęście nie zdarzyłem zmienmić i pojechałem na terenowych Kratosach. Od połowy podjazdu na Lisia zapanowała zimowa sceneria, zjazd do Dusznik to było lekkie wyzwanie ale jakoś poszło, podjazd do skrzyżowania przed Zieleńcem też jakoś poszedł, mimo ze pod wiatr, bo drogowcy go odśnieżyli, za to od krzyżówki to była już mordęga, 10 cm świeżego rozjeżdżonego śniegu który się topił. Na Zieleńcu spadło w nocy z czwartku na piątek 10 cm świeżego białego, więc warunki narciarskie  zapowiadały się niezłe, nowe niebieskie kanapy już wiszą, ratraki ubijają śnieg - stan na piątek :).  Zjazd z Zieleńca do Cihalki to dalsza walka na śniegu, zamiast 60 km/h to w porywach 20, przód ucieka tył, odjeżdża, niezły trening techniki jazdy :) cieszyłem się, że zostałem na terenowych oponach, bo bym chyba wracał na piechotę do domu na tych slickach.  Za Cihalką było już ok i jakoś wróciłem do domu.


Szczeliniec Wielki

Wtorek, 2 grudnia 2014 · Komentarze(4)
Wchodząc w niedzielę na Szczeliniec Wielki żółtym szlakiem od Pasterki, tak ok. 100 m przed włączeniem się szlaku w schody prowadzące na Szczeliniec, zauważyłem, że z boku do ścieżki dołącza szlak niebieski, trochę mnie to zastanowiło? skąd ten szlak idzie i czy jest przejezdny? W głowie zakiełkował mi już plan na wolny wtorek. Około 12, we wspomniany wtorek, wysyłam do Anki sms o treści "Jadę na Szczeliniec, jak nie odezwę się do 15 wzywaj GOPR" Odp. "Będziesz wspinał się z rowerem?" Czyli uznała to za żart :) Jakoś mnie to nie zniechęciło, ruszam po oblodzonym asfalcie na Słoneczną, zjazd do Jerzykowie W. to balet na lodzie, oj marnie widzę ten plan, do Karłowa nie dojadę a co dopiero wyżej?, trochę tracę wiarę w realizację planu, jednak w Dańczowie lód z drogi znika i spokojnie docieram do Ymki. Od tego miejsca na asfalcie leży cienki śnieg, jednak jest to dużo przyjemniejsza jazda niż po lodzie, dojeżdżam do Karłowa, podjazd do schodów, czerwonym w prawo do asfaltu na Pasterkę i po chwili docieram do szlaku niebieskiego. Trzeba spróbować, dziesiątki razy tamtędy przejeżdżałem, ale jakoś nigdy nie wpadłem na pomysł wjazdu na ten szlak. Ruszam do góry po ukrytych pod śniegiem kamolach, hehe, toż to mój żywioł :) Ujechałem może ze sto metrów i po jeździe, zaczynam kawałek prowadzić, po 200 metrach mam ochotę wracać, ale kuszony ciekawością i pocieszany przez garmina że jestem na 860 metrach, postanawiam jeszcze kawałek do zakrętu podejść, tak od zakrętu do zakrętu i po kolejnych ok. 200 metrach widzę żółty szlak, a kawałek dalej schody. Wiem, że z tego miejsca nie ma 600, tylko może 60 schodów do schroniska :) Cóż, byłem zawsze sceptycznie nastawiony do wnoszenia roweru na Szczeliniec, nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale gdy zwietrzyłem okazje to szlag trafił moje opory, zapier.... z tym rowerem po schodach jak Sruś Pędziwiatr. Po chwili byłem pod Schroniskiem na Szczelińcu, kilka fotek i jeszcze ze 20 schodów na szczyt i punkt widokowy, tam kolejne szybkie foty i powrót pod schronisko, trochę powalczyłem na ścieżce do schroniska, trochę ponosiłem, od połączenia szlaków ze schodami podejmuje próbę zjazdu, w zasadzie 80 % poszło, na jednym wielkim kamolcu, z powodu zbyt niskiej prędkości przycinam zęby w korbie, ale jakoś wracam do asfaltu. Teraz jeszcze tylko przejazd przez łąki pod Szczelińcem i powrót asfaltem do domu. Wiem, wiem, teraz prawdopodobnie fala krytyki mnie zmiażdży, jedna falę miałem po powrocie do domu, zima, góry, ślisko, zimno, itd... drugą teraz, gdy to piszę, chwalisz się i oczekujesz oklasków :( Nigdy nie zamierzałem wbijać się na Strzeliniec z rowerem, ba, wręcz byłem krytykiem idei wnoszenia roweru po kilkuset schodach, jednak gdy zwietrzyłem okazję do zdobycia tego szczytu? hmmmm, nie chciałem odpuścić :) Gdy przypomniałem sobie, jak targaliśmy przez kilometr rowery na Czernicę, żeby zobaczyć nowa wieżę, to moje 500 metrów noszenia i kilkadziesiąt schodów to w sumie Pan Pikuś :).
Pełna galeria






Lisia Przełęcz - Zieleniec kolejny raz

Środa, 26 listopada 2014 · Komentarze(0)
Plan na Broumovsko nie wypalił :(, zimno było i ogólna niechęć mnie ogarnęła, jednak szkoda mi było wolnego dnia przebimbać bez rowerowej jazdy, więc zebrałem się jakoś i pojechałem na Lisia Przełęcz, Duszniki-Zdrój, Zieleniec. Temperatury nie rozpieszczały, na starcie 3, na Lisiej 1 a na Zieleńcu -3, zmarzłem w stopy i dłonie. W trakcie jazdy przypomniałem sobie, że zeszłej zimy jak już się zebrałem na rower, to za radą Merlina, jeździłem w rękawicach narciarskich, trochę głupio mi się w związku z tym zrobiło, bo okrutnie nabijałem się z rękawic Emi, podczas ostatniego wyjazdu w G. Bardzkie. Sorry, zwracam honor :)