Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:25642.70 km (w terenie 5770.00 km; 22.50%)
Czas w ruchu:1373:42
Średnia prędkość:18.67 km/h
Maksymalna prędkość:171.00 km/h
Suma podjazdów:455157 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:178 (93 %)
Suma kalorii:890390 kcal
Liczba aktywności:457
Średnio na aktywność:56.11 km i 3h 00m
Więcej statystyk

Kulin-Złotno-Karłow

Sobota, 18 października 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Ponieważ nie wypalił pierwotny plan nie miałem pomysłu gdzie jechać, wyszło więc przypadkiem, że ruszyliśmy w stronę Dańczowa żeby skręcić na Yncę przez Darnków. Na skrzyzowaniu pytam Anki czy podjeżdzała pod Kulin, mówi że nie, wiec następuje zmiana planu i podjeżdżamy pod Kulin asfaltem znienawidzonym przez Feniksa :), zjazd w strone Dusznik i odbijamy na Złotno. Tam przypominam sobie o drodze którą kiedyś pokazywał mi Krzysiek, skręcamy wiec tam i wyjeżdżamy nad jakimś jeziorem przed Szczytną, dalej kierujemy się w stronę Lisiej Przełęczy, na kolejnym skrzyżowaniu kolejny dylemat dla Anki, bo nie jechała żadna z tych dróg, wybiera wariant na Sekstans gdzie po 2 km dojeżdzamy, jeszcze tylko kawałek po trasie biegowej i jesteśmy przed Karłowem. Teraz już tradycyjnie przez Lisią do Ymca, niebieskim do przełęczy pod Lelkową i zjazd czerwonym do Kudowy, ślisko, liście zasłaniają mokre kamienie i korzenie więc łatwo nie jest,  ale jakoś dojeżdżamy do domu.



Radków

Poniedziałek, 13 października 2014 · Komentarze(2)
Plany z rana były ambitne, ogarnęło mnie jednak wielkie niechciejstwo, jak się okazało może wyszło mi to na dobre. W końcu ruszam na naprawionym Rockriderze sprawdzić czy wszystko ok. Podjazd pod Lisia przełęcz to istna katorga, tętno stoi w okolicach 155 i nie ma szans na więcej, zjazd do Radkowa, runda przez Bożanow znowó do Radkowa i powrót do Karłowa, teraz to już nawet powyżej 150 nie mogę wejść, czuje jedno wielkie ogarniające mnie zmęczenie. Najwyraźniej kilka ostatnich rowerowych dni a pewnie i cały sezon wymęczyło mnie już mocno, pora odsapnąć kilka dni od roweru :)

Wyścig Leśniczego + powrót przez Góry Orlickie

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wyścig Leśniczego Spalonej Górnej Vol. 13, trasa ta sama, czyli wyścig na zapalenie płuc, ale chyba nie o to w tym wyścigu do końca chodzi, to chyba ma być spotkanie kolarskiego amatorskiego światka na wspólnym ostatnim wyścigu w roku. Ściganie jednak odchodziło ostre, po starcie honorowym gdzie zostałem prawie na końcu peletonu widzę, że w tym tempie dojadę ostatni, wrzucam wiec wyższe biegi i pędzę. Ostatecznie z czasem 49:06 dojeżdżam na metę 63 na 182 zawodników i 23 w kategorii na 69, czyli wszystko w normie :) może ze 2 minuty bym urwał gdybym przez ostatnie 3 dni się pooszczędzał rowerowo a nie nabijał ponad 200 kilosów, ale to tylko gdybanie.
Powrót za to planujemy większa ekipą, chłopaki z Proal Cylkon Kudowa planują powrót przez Góry Orlickie, chętnie dołączamy sie z Anka do 6 os. ekipy. W zasadzie skończyło się na tym że jako lepiej obeznany pokazałem im trasę po szczytach Gór Orlickich, większość z nich była tam po raz pierwszy a na Annerskim Vierchu nie był nikt z nich :) Więc pojechaliśmy ze Spalonej przez Mostowice, Czerwoną Wodę na Annerski Vierch.  Dalej po szczytach Gór Orlickich docieramy na Wielka Destnę, terenowy zjazd na Masarykowa Chatę i dzida na Orlicę. Chłopaki wybrali zjazd czerwonym choć kilkukrotnie proponowałem alternatywny zielony połączony z zielonym z Jelenia do Zimnych Wód. Jak się okazało znali tylko początek, ten najbardziej techniczny zjazdu czerwonym z Orlicy. Przejazd przez las czerwonym okazał się dość niebezpieczny z dwóch względów, zbyt ciasno zjeżdżaliśmy a po drugie deszcze wymyły kilka dużych jarów, dwa z nich zaliczyłem przy dużej prędkości ale jakoś szczęśliwie wybrnąłem z opresji. Końcówka zaskoczyła ich wszystkich bardzo mocno, siedem osób zapie...... z prędkością ponad 60 km/h po łące, bezcenne i niepowtarzalne wrażenie :) Na ostatnim zdjęciu będzie Anka jadąca po rzeczonej łące, innych nie złapałem, za szybko było :) Dzięki chłopaki za towarzystwo, super z Was paczka, następnym razem pokażę Wam najlepsze moim zdaniem zakątki Broumovskich Sten :)




Dzień trzech cudów :)

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Mocno zmęczony poprzednim dniem jednak zdecydowałem się ruszyć 4 litery, piękna pogoda za oknem, lekka namowa Anki, i jedziemy. Forsować się dzisiaj nie będę, więc tempo przyjmuje Ankowe co jak widać dało dobre skutki :) trasy opisywać dokładnie nie będę bo jest opisana w relacji jw :) Co do tych 3 cudów to dwa pierwsze faktycznie dotyczą Anki: po pierwsze zjechała z Grodźca czerwonym szlakiem co dla wielu posiadaczy cojones nie jest takie oczywiste, bo ściana jest prawie pionowa i de facto ciężej tamtędy zejść niz zjechać a znam takich co tamtędy jeszcze nie zjechali pomimo że twierdzą, że mają cojones :) Po drugie, Anka podjechała z Kulina na Przełęcz pod Grodźcem, też trzeba mieć spore zaparcie, bo odcinek może 500 m ale nachylenie stałe  ok 20% i więcej po błocie i luźnych kamieniach. Gratuluje Ci Anno tych wyczynów, zadziwiasz mnie coraz bardziej, jestem pełen uznania!!! i po trzecie, już nie rowerowo, kopacze piłki wygrali prawdopodobnie cudem z Niemcami 2:0. Wrzucam filmik o którym pisała Anka i kilka fotek





Śnieżnik

Piątek, 10 października 2014 · Komentarze(4)
Sam nie spodziewałem się że w październiku pogoda i chęci pozwolą na tak długie trasy. Prognozy w czwartek są świetne, załatwiam wiec wolne w pracy i wymyślam sobie wjazd na Śnieżnik, miała być inna wersja podjazdu, szlakiem czerwonym rowerowym, ale może innym razem :) Rano gdy widzę że nic pewnie nie zobaczę z tego Śnieżnika trochę kurwica mnie trafia, ale jak już postanowione to jadę. Ruszam z poślizgiem czasowym o 8:40, spokojnie dojeżdżam na Zieleniec, tak żeby sobie utrudnić:) i widzę przewalające się przez stoki chmury, słońce też się pojawia wiec może nie będzie tak źle. Zjazd przez Lasówkę do Bystrzycy i jestem w Międzygórzu, Złote Izo kończę o 12 i wtedy zmieniam koncepcje podjazdu, czerwony innym razem, teraz tak jak już dwa razy w tym roku wjeżdżałem. Pogoda dalej do kitu a ławeczkowi gawędziarze nie wróżą nic dobrego ale byli chyba lekko zamroczeni :). Na 1100 metrów wysokości chmury zaczynają ustepować słońcu i zaczyna się coś pięknego. Rzadko zdaża się z góry obserwować chmury, a na dodatek jak nigdy na Śnieżniku cisza, zero wiatru, można siedzieć, sączyć piwko i podziwiać widoki :) Ok. 14 ruszam jednak w dół, do domu daleko a trasa jeszcze dość spora do pokonania. Kolejny raz skutecznie zjeżdżam całość ze Śnieżnika - chwalipięta :) i grzeje czerwonym szlakiem przez Żmijowiec do Przełęczy Puchaczówka - nie jestem pewien. Na zjeździe spod Schroniska mijam kilku rowerzystów, teraz zastanawiam się czy może jednym z nich nie był Bogdano ale przy ponad 50km/h nie przyglądałem się za bardzo. Zjazd przez Idzików, Pławnicę do Bystrzycy po asfalcie - nuda. Podjazd z Bystrzycy na Spaloną też uznałbym za nudny, gdyby nie to, że ciężko mi szedł już ten podjazd, głodny z obolałym tyłkiem od siodełka, cóż lekka frustracja mnie ogarniała, za to przed Spaloną znów wyjechałem z chmur i mogłem podziwiać piękne widoki. W schronisku miła Pani w 10 minut przyrządziła mi placek zbójnicki, który prawdopodobnie jeszcze szybciej zjadłem :). Po takim posiłku ociężale ruszam do Mostowic, nie mam już siły na żadne dodatkowe kombinacje na trasie a dodatkowo dzień powoli się kończy, odpalam oświetlenie i przez Zieleniec, Cihalke, Lewin ok. 19 docieram do domu. Bardzo udany dzień, zmęczenie ogólne olbrzymie ale zadowolenie jeszcze większe, trasa najdłuższa w tym roku i to kiedy? październik!!! W domu okazuje się że wyszło ponad 2800 przewyższenia, gdybym wiedział wcześniej ?, jak bym nie spóźnił wyjazdu i przejechał przez Igliczną jak miałem w pierwotnym planie to by się udało, cóż innym razem w jakiś raczej letni dzień.



Skalniak

Czwartek, 9 października 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Krótka jazda z Anką-relacja i jej koleżanka Kingą. Dziewczyna zaczyna jazdę w terenie wiec wszystko jest dla niej nowe :) Rowerek sprzedali jej przyduży :) i będą pewnie z tego problemy, ale jak na razie ambitnie pomyka w terenie. Tak lekko na zachętę trasę specjalnie nie utrudniałem ale jak mtb to lekko nie może być, wiec na początek lecimy przez Miechy na Lelkową, sucho w ternie i pomimo prac leśnych da się pojeździć. W oczekiwaniu na Panie zjeżdżam sobie niebieskim do Ymca i wracam asfaltem, gdy przybywają, wciągamy się powoli na Blednę Skały skąd ścieżką edukacyjną i czerwonym szlakiem przejeżdżamy przez Skalniaka. Jak zwykle dojeżdżam do "swojego" drzewa", tym razem podejmuje próbę dalszej jazdy, jednak pomimo dwukrotnych ataków nic z tego nie wychodzi, może następnym razem :). Dojezdząmy do Lisiej Przełęczy i spadamy do Ymca, tam pomimo półmroku udaje mi się namówić Panie do przejazdu droga Aleksandra na Pstrążna skąd przez Czermną udajemy się do domu.

Trening z Młodymi

Wtorek, 30 września 2014 · Komentarze(0)

Kolega zabiera Wiktora i jeszcze kilka dzieciaków na zawody kolarskie, ponieważ postanowił ich trochę potrenować pojechałem z nimi na pierwszy trening, kilka podjazdów po Górze Parkowej, przejazd trasa wyścigu dla dzieci, rożne przełożenia i techniki jazdy pod górę. Po godzinie wróciliśmy do domu, skąd na szybko ruszyłem z Anką na Pstrążną tą sama ścieżką co dzień wcześniej, szybko zapadające ciemności i brak lampek spowodowały ewakuacje asfaltem do domu. Teraz to już chyba naprawdę był ostatni trening przed weekendowym Bike Maratonem w Świeradowie i Singlami pod Smrkiem :)

Pstrążna-Sawanna

Poniedziałek, 29 września 2014 · Komentarze(0)
Szybka jazda na Pstrażną przez ścieżkę za mostkiem, pewnie wszyscy wiedza o co chodzi :), drogą Aleksandra na Lelkową, zjazd czerwonym do Kudowy i szybko pod Melodię gdzie mieli czekać na mnie koledzy z KKZK, jak się okazało nie poczekali, więc lekko zjeżony pojechałem przez górki do Jerzykowie, Dańczów, Ymcę i asfaltem na Lisią, skręt na Sawannę, zjazd koło klasztoru i przez Dańczów, Jeleniów do domu.  To chyba ostatni trening przed Świeradowem, jak dopisze pogoda i plecy nie będą mnie nap.... od pierwszego podjazdu to zdecyduję się chyba na Giga, tym bardziej, że Krzychu chce jechać wspólnym tempem a po raz pierwszy trasa nie będzie kręcić dwa razy tego samego fragmentu. Organizator w ogóle zapowiada trasę zmieniona w stosunku do lat poprzednich, ciekaw jestem podjazdu pod Wysoki Kamień, miałem okazje iść tam na nogach w zeszłym tygodniu i zastanawiałem się czy może będzie ten fragment na maratonie, okazuje się że będzie :)

W trójke po Górach Stołowych

Niedziela, 28 września 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Wycieczka w trójkę po Górach Stołowych, podjazd tradycyjnie asfaltem na Lisią Przełęcz, dalej skręt na Batorówek i zielona rowerową lecimy przez Sekstans na Batorówek. W trakcie postoju na Sekstansie następuje zamiana rowerów Anki z Wiktorem. okazuje się że rama jest praktycznie dobra, wystarczy opuścić siodełko o centymetr i Młody pogina na Anki fulu :). W zasadzie nie chciał rozstać się z tym rowerem niemal do końca, czym wywoływał lekką frustracje u Anki, szczególnie na kamienistych fragmentach trasy :) Cóż, kto wie jakie będą dalsze losy tego KTM-a, może Wiktor złapie bakcyla? Z Batorówka Droga nad Urwiskiem lecimy do Pasterki gdzie nastepuje przelew Opata w pokal Żubra, a jak ostatnio wiadomo co dwa Żubry to nie jeden, zastosowałem więc tę zasadę do Opata :). Wracamy przez Łąki do Karłowa i asfaltem dojeżdżamy do Ymca, Anka i Wiktor leca asfaltem do domu, ja skręcam na niebieski na Lelkową, skąd czerwonym zjeżdżam do domu. Wycieczka udana, Młody zadowolony bo pojeździł na fulu, do tego dawał radę praktycznie na całej trasie. może będzie z niego jeszcze rider:) No i kilka fotek


Nowe ścieżki w okolicach Brzozowia

Sobota, 27 września 2014 · Komentarze(1)
Tym razem umówiłem sie z Piotrkiem z grupy Cyklon Proal z Kudowy. Chłopaki trenuja ostro w okolicach Brzozowia, szczególnie po czeskiej stronie. Piotrek obiecał pokazać mi swoje treningowe kółko. Trasa bardzo pogmatwana, wątpie żebym zdołał ja powtórzyć samemu pomimo tego, że wielokrotnie wjeżdżaliśmy na ścieżki mi znane. Kilka fragmentów zrzucało z siodełka ze względu na nachylenie i luźną nawierzchnię. Jeden singiel naprawdę super, postaram się tam trafić ponownie bo zabawa była niezła pomimo śliskich korzeni. Trasa mocna bo na 35 km wychodzi ok. 1300 metrów przewyższenia jest więc co podjeżdżać, resztę dotłukłem na dojeździe i powrocie. Dzięki Piotrek za zapoznanie z trasa, następnym razem pokarze Ci obiecane Bromovskie Steny z moimi ulubionymi zjazdami:))).