Tradycyjne kółko asfaltowe kręcone najczęściej jesienią lub wiosną gdy warunki pogodowe są słabe, tym razem przed pracą postanowiłem te kółko przejechać przy pięknej lipcowej pogodzie. Kudowa - Karłów - Łężyce - Duszniki - Zieleniec - Cihalka - Olesnice - Lewin - Kudowa - Czermna - dom
Pierwsza jazda po remoncie Rockridera, wymiana kasety, łańcucha, środkowej tarczy z przodu, serwis amora, wymiana supportu, łożysk w obu kołach, kółek w przerzutce, linek i kilka pierdół. Że rower ten ma mieć przeznaczenie głównie na asfalt taka więc trasę przejechałem. W domu na Lewin, Olesnice, Cihalka, Zieleniec, Lasówka, Mostowice, Orlickie Zahori, Wielka Destna, Pilsner pod WD (pychota). Zjazd terenem i w pewnym momencie zoonk, nie mam Garmina, całe szczęście spojrzałem na niego dosłownie 300 metrów wcześniej i po 10 minutach odnalazłem w trawie. Muszę kupić nowy uchwyt bo kiedyś zgubie go definitywnie. Dalej zjazd asfaltem do Destnej, Olesnice, Lewin, Kudowa, Czermna i do domu. Rower po remoncie jak nówka, delikatna regulacja tylnej przerzutki jeszcze i wszystko OK.
Upał.... w słońcu do 40 stopni, na podjazdach myślałem że się stopię, w cieniu w okolicach 30 stopni C. Z domu tradycyjnie przez lewin Olesnice, Cihalke do Zieleńca. Przy kamieniu czekał już Artur i razem wtoczyliśmy sie na Orlicę i po czerwonym szlaku na W. Destnę. Tam ze wzglęgu na upał decydujemy że jednak starczy i wracamy na Masarykową, zimny Primator wspaniale smakował. Zjazd po stokach do Zieleńca i każdy pojechał w swoja stronę. Wróciłem tą samą trasą do Kudowy i przez Słone, czeska ścieżkę i Czermną do domu. Złamałem siodełko-kolejny wydatek rowerowy, pękł drut i siodło do wymiany.
Z domu przez Lewin Kł., Oleśnice i Destne w Orlickich Horach, podjazd z Destnej starym asfaltem pod Sedlonowski Wierch i dalej czerwonym szlakiem na Serlich, Wielka Destna i starym asfaltem po szczytach Gór Orlickich, aż do Anerskiego Wierchu. Stamtąd zjazd przez Czarną Wodę do Orlickiego Zahori/Mostowice i przez Lasówkę, do Zieleńca, Cihalka, Oleśnicę, Lewin, Kudowa, Czermna i do domu. Zrobiłem kilka zdjęć z wieży widokowej na Anerskim Wierchu, dodam je przy okazji.
Na początku spokojnie na niskim tętnie poza pierwszą hopką, na 15 km doszedłem do Czecha, który po wyprzedzeniu trzymał koło, zaczęliśmy jechać na zmiany co znacznie podniosło tempo jazdy, przed Nowym Hradkiem pogadaliśmy chwilę i każdy pojechał w swoją stronę. Kolejny raz przekonałem się, co to znaczy współpraca nawet na lekkim podjeździe. Z Oleśnic w Orlickich Horach pojechałem przez Lewin, Słone, czeska ścieżkę, Czermną do domu.
Po wczorajszej błotnej masakrze postanowiłem omijać dzisiaj teren szerokim kołem, tylko przez Cihalke kawałek musiałem zjechać. Zrobiłem tradycyjne kółko przez Karłów , Duszniki, Zieleniec, Cihalkę, Lewin Kł., Słone, czeską ścieżkę, Czermną i do domu. Na zjeździe z Lisiej przełęczy przez Łężyce, drogowcy, zniszczone fragmenty zamiast wypełnić asfaltem, zastosowali metodę kamienno-tłuczniową, jeszcze ze dwie zimy i drogi tam nie będzie :(.
Spokojna jazda do Olesnicy w Orlickich Horach,ale tym razem z Piekła podjazd pod Czeską Czermne, powrót przez Lewin, Słone, czeską ścieżkę, Czermną do domu
Standardowo zatoczyłem kółko przez Karłów, powrót na Lisia, Duszniki, Zieleniec, Olesnice, Lewin Kłodzki, Słone, czeska ścieżka, Czermna, dom. Na zjeździe z Lisiej przez Łężyce drogowcy zaczęli naprawę zniszczonej drogo, ciekawe jak to zrobią? zastanawiam się bo widziałem że robili duuuże dziury, ale mniejsze zostawili sobie na przyszły rok.
Po wymianie klocków z tyłu okazało się, że hamowania praktycznie nie ma, pojechałem do Krzyska i okazało się ze płyn to jedna wielka breja, na szybko zrobić się tego nie da, więc zdecydowałem, że jadę tylko z przedni hamulcem, po drodze myślałem jak ominąć jakieś wariackie zjazdy. Razem z Ryśkiem pojechaliśmy na Lewin, Olesnice, Cihalke i tam dalszy podjazd starym asfaltem po czeskiej stronie aż do Sedlonowskiego Wierchu, Masarykowa, Wielka Destna, zjazd szlakiem i powrót przez Orlicę, zjazd do Zieleńca, Cihalka i dalej tą sama trasa co wcześniej do Krzyśka zostawić rower do wymiany płynu. Tempo dzisiaj trochę lżejsze, Rysiek pod koniec trochę osłabł ale przejechał. Okazało się, ze dwa moje rowery stoją w warsztatach, podstawowy rower a właściwie tylne koło jest u Anka, tylna obręcz jest do wymiany, popękała wzdłuż w kilku miejscach i nadaje się na złom. Drugi bez hamulca, ale liczę, że na piątek będzie gotów, w sumie na suchym asfalcie hamowanie tylko przodem na tarczy też jest dość skuteczne, jedyny mankament to, że w sytuacji awaryjnej w zasadzie zalicza się dzwon.