Szaro, buro i ponuro dzisiaj w Kudowie, ale najważniejsze, że nie pada deszcz. W tej sytuacji ruszyłem na pętlę asfaltową przez Karłów, Duszniki, Zieleniec, Olesnicę, Lewin, Kudowę, Czermną i do domu. W Karłowie i na Zieleńcu ,mgła na 30-50 metrów ograniczała widoczność, a wilgotność pewnie bliska 100%. Zimno i nieprzyjemnie ale ważne że udało się pokręcić :)
Razem z Krzyśkiem ruszyliśmy przez Dańczów, Darnków na Ymcę i dalej do Lisiej, przejazd po Sawannie, którą ostatnio eksploruje za każdym przejazdem. Zjechaliśmy przez Słoszów do Złotna i fajnym skrótem ruszyliśmy w stronę Sekstansu, tam kawałek żółtym, odcinek zielonym po kładce długości 500 metrów, ciężki zjazd i wyjechaliśmy poniżej Sekstansu, zielona ścieżką do Karłowa, podjazd do Lisiej, wjazd a w zasadzie wnoszenie rowerów na Skalniaka i po Skalniaku czerwonym, edukacyjną do Błędnych. Kawałek asfaltem i ponownie po czerwonym do Jakubowic, trasą Sudetów do wyciągu w Jakubowicach, podjazd na Świński Grzbiet i po Urwisku Beaty na Górę Parkową, zjazd po trasie kudowskiego XC i do domu. Pogoda dzisiaj dopisała, widoki wyśmienite, trasa dość ciężka ale jak na połowę listopada, to warunki w terenie są znakomite, trochę błota ale nie za dużo, trochę kałuż ale da się jechać, nieraz w lipcu jest gorzej jak mocno popada, nie pozostaje nic tylko ciągnąc ten sezon do pierwszych śniegów.
Zaciągnąłem dzisiaj Ankę na Sawannę, z Kulina już samemu pojechałem do przełęczy nad Leśną i dalej na Grodziec, zjazd pionowym czerwonym do aż do Zielonego Ludowego, dalej poszukiwania jakiejś drogi żeby trafić na żółty do Jawornicy, po drodze spotkanie z wielkim burkiem, który niestety nie przepuścił mnie przez drogę, musiałem zawracać i szukać drogi po łąkach. W końcu odnalazłem szlak i przez Jawornicę, Lewin dojechałem do Kudowy, szybka myjnia i do domu.
Korzystając z pięknej pogody i ostatniego dnia wolnego ruszyłem jeszcze raz pośmigać po Sawannie, co prawda sawanna jest skoszona ale i tak jest tam pięknie, zdjęcia z telefonu słabej jakości ale kilka wstawiam. Wcześniej jeszcze przejechałem przez Bukowinę gdzie widoki na Karkonosze też dzisiaj były fajne, odwiedziłem parking pod Błędnymi Skałami i doholowałem się na w/w Sawannę, przejazd po łąkach do Kulina i powrót do Kudowy, po obiedzie jeszcze na myjnię. Piąty dzień jesiennych wojaży z rzędu, czuje już pewne zmęczenie, pora odpocząć do.... soboty:)
Poszukiwań nowych ścieżek ciąg dalszy, w zasadzie większą cześć trasy jechałem już kiedyś ale tak dawno że traktuje ja również jako odkrycie, chodzi o podjazd z Darnkowa czarnym szlakiem rowerowym obok klasztoru buddyjskiego, podobno jedyny klasztor w Polsce, oraz przejazd po Sawannie Afrykańskiej.
Niestety foty z Sawanny nie wyszły więc je pomijam. Jeszcze jedna nowość to zjazd czerwonym szlakiem od Kamienia Popielnego do Drogi nad Urwiskiem, którą to droga pojechałem już standardowa rundkę na Batorówek i przez Sekstans do Karłowa, Ymca, Lelkowa Kopa, zjazd zielonym rowerowym do Jakubowic i przez Miechy do Kudowy, znowu myjnia ale już po obiedzie. Jeszcze na początku udało mi się przebić zanikającą leśną drogą do Darnkowa.
Tym razem będę chyba pierwszy:) pozdrawiam Emilkę :) Ruszamy z Anką z domu na YMCĘ gdzie dojeżdża reszta ekipy, podjeżdżamy na Lelkową Kopę i Drogą Aleksandra na Bukowinę. Zjazd zółtym szlakiem po wyciągu do Machowa, tam spotykamy Karkonosza którego obalamy bez trudu :) Dalej lecimy przez Bely łąkami do Slavny gdzie zaczynamy poszukiwać obiadu. Wcześniej jeszcze punkt widokowy odkryty przez Ryjka na Wyhlidce na Certovou Tchyni, piękne widoki (zdjęcia mamy na aparacie do którego kabel Ania na w pracy wiec dorzucimy pewnie później). Okazuję się to trudną sztuką bo we wszystkich hospodach odbywają się jakieś rezerwowane imprezy bądź ludzi tłumy, w pierwszej może zbyt pochopnie rezygnujemy przez moją sugestie, że się naczekamy, ale cóż, skąd mogłem wiedzieć a jak to się mówi "jak bym wiedział, że upadnę, to bym się położył". Po odwiedzeniu paru "imprez" w końcu chyba w Hlavnowie znajdujemy pusta knajpę gdzie w miarę szybko dostajemy obiad. Teraz przed nami powrót do Suchego Dolu i czerwonym szlakiem dojeżdżamy do Panuv Kriża, dalej do Machowskiego i niebieskim na Pasterkę. Drogą nad urwiskiem czyli zielonym szlakiem rowerowym dojeżdżamy do drogi Stu zakrętów, gdzie niestety musimy pożegnać resztę ekipy, my wracamy przez Karłów do domu a Ekipa ma w planie przejazd przez Batorówek do Kłodzka. Pozdrawiam Wszystkich i dzięki za super wycieczkę. Kilka zdjęć które zrobiłem telefonem. Pierwsze i drugie zrobione z drewnianej wieży na łące nad Machowem, na drugim poczułem się jak "gwiazda" tabloidów, pięciu paparazzi i jaaaa :). Na trzecim peleton po łąkach.
Dzisiaj w końcu pohasałem na fulu, a że prawdopodobnie była to jedna z ostatnich okazji wyjazdu w mocny teren, to za długo się nie zastanawiałem. Z domu ruszyłem na Karłów ale przez Miechy, Lelkowa Górę, zjazd niebieskim do Ymca i dojazd asfaltem do Karłowa. W Karłowie tradycyjnie pod wejście na Szczeliniec i dalej szlakiem w stronę Pasterki, moje ulubione Pasterskie Łąki, Pasterka, i szlakiem do Machowskiego Krzyża. Po drodze 3 hopki z luzaków - podjechane, Pański Krzyż, Bożanowski Spiczak. Powrót do P. Krzyża i szlakiem prawie do "Zabitego", ciężki podjazd do Machowskiego Krzyża i powrót w stronę Pasterki zahaczając o moje ulubione ścieżki w okolicach. Z Pasterki asfaltem do Popielnego Kamienia i skręt na szlak którym dojeżdżam pod wejście na Szczeliniec. Powrót do Ymca asfaltem i znowu w niebieski szlak ale tym razem pod górę do Lelkowej. Czerwony do Jakubowic i trasą Sudety MTB do wyciągu, wjazd na Świński Grzbiet i przejazd przez Urwisko Beaty na Górę Parkową, Park Zdrojowy i do domu. W górach silny wiatr mocno utrudniał jazdę na odkrytych fragmentach trasy, w terenie sterty liści powodują dodatkowe utrudnienie zasłaniając skutecznie przeszkody na trasie, co skutkuje wieloma niespodziankami.
Dalej do Żdarek, ścieżka rowerową do Wysokiej Srbskiej, MAchov Machowska Lchota, Ostra Góra w połowie podjazdu do Karłowa skręt na Zielona drogę, o dziwo spotkałem tam jakiegoś bikera. Zdjecie z Zielonej Drogi pod Błędnymi Skałami
Zainspirowany wczorajszym zjazdem z Bobrownik postanowiłem dzisiaj zaatakować ten podjazd. Żeby nie było lekko zaczynam podjazdem z Kudowy na Lisią Przełęcz, o dziwo jak na jesienną formę to idzie mi super i wjeżdżam na szczyt tylko o 2 min. gorzej od mojego rekordu, co uznaje za spory jesienny sukces. Kawałek dalej w Łężycach
Zjazd do Szczytnej i właściwy cel dzisiejszej jazdy czyli podjazd pod Bobrowniki. Muszę przyznać że byłem zaskoczony, gdy w pewnym momencie Garmin pokazał 20% nachylenia, podjazd może trochę krótszy niż na Lisia ale za to dużo bardziej stromy i w zasadzie nie do wjechania na równe tempo,(dla mnie) za stromo. Dalej to już zjazd w stronę Dusznik do ujęcia wody na Bystrzycy i podjazd na Zieleniec. Tym samym zaliczyłem trzeci podjazd, każdy w innym paśmie górskim, trasa bardzo dobra na treningi w przyszłym roku, podjazdy od łagodnych po bardzo strome, od równych po mocno wznoszące się.
Wyjazd z Ryśkiem po asfalcie na trasie: Kudowa-Karłów-Radków-Wambierzyce-Studzienno-Chocieszow-Batorówek-Karlów-Kudowa. Tempo poza kilkoma zajawkami raczej turystyczne.