Krótka trasa do Karłowa przez Dańczów, Darnków, Ymcę, rundka woków Szczelińca i powrót przez Ymcę, Lelkową, Bukowinę, Czermną do domu. Zdecydowana poprawa w plecach ale z tego względu trasa jak na dzisiejsze warunki kruciutka.
Szybki wypad na Kulin i Sawannę Afrykańską, powrót miał być terenowy ale ze względu na doznaną w sobotę kontuzje każdą dziurę czuję na plecach, musiałem zrezygnować z terenowych zjazdów :( Mam nadzieje że szybko mi przejdzie bo marnie widzę kolejne jazdy.
Asfaltowa trasa przejechana z Krzyśkiem, dwa dłuższe podjazdy pod Kulin i Karłów, jeden krótszy pod Studzienno, deszcz na koniec, tempo niezłe, podjazdy idą coraz lepiej, wiosna idzie :)
Za wiele nie dodam do tego co Anka napisała, moim zdaniem to tragedii nie ma na Parkowej, 100 % przejezdne :) Pierwsze zjazdy Anki w terenie w tym roku, sorry, drugie zjazdy, szła jak burza przed deszczem, na kolejnym fragmencie jak dowiedziała sie którędy jedzie, to zeszła z roweru :) i jeszcze to oburzenie.... bezcenne :).
Kolejna jazda, tym razem po asfalcie, na trasie Kudowa-Karłów-Wambierzyce-Chocieszów-Batorówek-Karłów-Kudowa. Trasa w towarzystwie Wojtasa i Marka, który na pierwszym podjeździe pod Karłów pociągną tempo i wjazd był bardzo przyzwoity, podjazd pod Batorówek Czarnym Traktem to już powrót słabości i wtaczanie sie na tętnie 150-155 bez mocy.
W sobotę wieczorem przeczytałem wiadomość od Ryjka że wybierają się na rowery w moje strony, szybka decyzja i spotykamy się w niedzielę pod sklepem w Karłowie. Feniks liże rany po spotkaniu z lodem na Zielonej Drodze :) Lecimy dalej ..... i dojeżdżamy do Machowa, Ryjek walczy z kołem i za chwilę podjazd pod Wysoką Srbską. Dalej pojechaliśmy przez Zdarki, ścieżką rowerową wzdłuż Nachodu do Lipi, podjazd po błocie pod Iraszkową Chatę i tam przerwa techniczna :) Z Iraszkowej zjechaliśmy przez Dobroszov, Czeską Czermną, Borową do Olesnic w Orlickich Horach gdzie po pożegnaniu rozjechaliśmy się, Ania z Ryjkiem i Feniksem pojechali na Cihalkę, ja przez Lewin do Kudowy. Dziękuję Wam za super wycieczkę, fajną atmosferę, doborowe towarzystwo i do następnego razu. Wszystkie zdjęcia podebrałem Ryjkowi bez jego zgody i wiedzy, mam nadzieje że nie zgłosisz sprzeciwu :), no i doczytałem w Twoim wpisie, że traktujesz mnie jak marchewkę:) już zbieram pinezki:)
Wjazd przez Pstrążną na Bukowinę, ten odkryty odcinek do zakrętu na podjeździe z Pstrążnej do Bukowiny sporo wysiłku mnie kosztował, ale tempo nie było złe jak na nachylenie w okolicach 15%. Z Bukowiny Drogą Aleksandra do drogi na BS i podjazd do parkingu pod Błędnymi, zjazd do połowy i skok na czerwony szlak, trochę lodu ale dało się zjechać, niebieskim szlakiem do YMCA i czekam na Ankę, zjechałem z kilometr i widzę jak zipie pod górę. Kawałek przed YMCA pytam, czy sprawdziła ciśnienie w kołach, bo jak na mój gust to wyglądają na jakieś kapcie :) W domu sprawdziłem przód 1,0, tył 1,2 bara, ciśnienie jak na jazdę po lodzie :). Z YMCA pojechaliśmy już w dół przez Darnków, Dańczów, Jeleniów, Kudowę do domu. Ubaw miałem do wieczora z tymi ciśnieniami :)
Pierwsza jazda w nowym roku, praktycznie po miesięcznej przerwie od roweru. Trasa asfaltowa, tradycyjna czyli Lisia przełęcz, Duszniki, Zieleniec, Cihalka, Lewin, Kudowa, rower został w serwisie u Krzyśka z którym zresztą dzisiaj jeździłem. Czuć zimę w nogach, szczególnie na pierwszym podjeździe, gdzie za szybko wchodziłem w zbyt wysokie dla mnie tętno na którym nie dojechałbym do szczytu, podjazd pod Zieleniec od Dusznik za to poszedł gładko i przyjemnie z ostrym finiszem do skrzyżowania Lasówka-Zieleniec.