Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Orlickie

Dystans całkowity:12765.10 km (w terenie 2561.50 km; 20.07%)
Czas w ruchu:653:49
Średnia prędkość:19.52 km/h
Maksymalna prędkość:73.20 km/h
Suma podjazdów:216745 m
Maks. tętno maksymalne:193 (101 %)
Maks. tętno średnie:178 (93 %)
Suma kalorii:424530 kcal
Liczba aktywności:206
Średnio na aktywność:61.97 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Dwie Wieże

Niedziela, 19 października 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Kolejny dzień bez planu, ale dzięki temu udało się odkryć kilka nowych ścieżek w okolicach. W zasadzie to jakiś plan był, Anka chciała żeby pokazać jej trasy chłopaków z Cylkona po Brzozowiu i okolicach, wyszło tylko po części tak, bo tuż za granicą zobaczyłem zielony szlak, który nigdy nie dawał mi spokoju a nie było okazji do tej pory tamtędy pojechać. Okazało się że jest to 4 km super fajny granicznik :) mocno interwałowy z podjazdami które w jesiennych warunkach są w zasadzie podejściami :) ale na bardzo krótkich odcinakach, który kończy się w Brzozowiu. Tam wjeżdżamy na trasę Cyklona, jednak za pierwszym razem było wściekłe tempo wiec nie pamiętam dokładnie jej przebiegu, dlatego szybko gubimy się. Jedziemy żółtym szlakiem którym wyjeżdżamy tam gdzie mieliśmy wyjechać :) przy okazji okazuje się że pojechaliśmy kolejny odcinek który mnie nurtował a teraz już wiem jak przebiega :) Przed nami krótki podjazd i jesteśmy u pierwszego celu, czyli Malinova Hora i wieża TV. Dalej jeździmy częściowo znanymi a częściowo nowymi ścieżkami wokół góry Dubovice, aż wyjeżdżamy na trasie z Piekła do Nowego Hradka. Kolejna zmiana planów i atakujemy zielonym do góry, okazuje się że trasa jest tak stroma że niestety prowadzimy rowery ok. 500 m. dalej nie jest lepiej ale już da się na młynku jechać :) Dojeżdżamy do miejscowości Sendraz skąd już tylko kawałek niebieskim szlakiem na wieże na górze Na Varte, można tam wejść na wysokość drugiej platformy, widoki przepiękne bo i wysokość spora, polecam wejście na tę wieże!!! Teraz zostaje juz tylko kulminacyjny zjazd niebieskim szlakiem do Piekła, Zjazd naprawdę miodzio, wąskie techniczne single po korzeniach i kamieniach mniam, do tego całość pokryta liśćmi mniam :) na końcu pszeniczny lany Primator mniam, mniam :))) adrenalina rośnie na takich odcinkach a ryj uśmiecha się od ucha do ucha (Nie żeby to było do Ciebie Ryjku :) ) Anka o dziwo daje radę i zjeżdża prawie wszystko, zaliczając tylko jeden dzwon :), gratuluje !! . Powrót to już asfalcik, po ciemku przez Słone, oświetlenie mamy żeby nie było :) Znów na jesień jak co roku, włączył mi się poznawacz nowych ścieżek, jak widać jest ich jeszcze sporo do odkrycia w okolicy!


Wieża TV  - Malinova Hora - 637 m n.p.m.


Wieża Na Varte - 618 m n.p.m.

Wyścig Leśniczego + powrót przez Góry Orlickie

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wyścig Leśniczego Spalonej Górnej Vol. 13, trasa ta sama, czyli wyścig na zapalenie płuc, ale chyba nie o to w tym wyścigu do końca chodzi, to chyba ma być spotkanie kolarskiego amatorskiego światka na wspólnym ostatnim wyścigu w roku. Ściganie jednak odchodziło ostre, po starcie honorowym gdzie zostałem prawie na końcu peletonu widzę, że w tym tempie dojadę ostatni, wrzucam wiec wyższe biegi i pędzę. Ostatecznie z czasem 49:06 dojeżdżam na metę 63 na 182 zawodników i 23 w kategorii na 69, czyli wszystko w normie :) może ze 2 minuty bym urwał gdybym przez ostatnie 3 dni się pooszczędzał rowerowo a nie nabijał ponad 200 kilosów, ale to tylko gdybanie.
Powrót za to planujemy większa ekipą, chłopaki z Proal Cylkon Kudowa planują powrót przez Góry Orlickie, chętnie dołączamy sie z Anka do 6 os. ekipy. W zasadzie skończyło się na tym że jako lepiej obeznany pokazałem im trasę po szczytach Gór Orlickich, większość z nich była tam po raz pierwszy a na Annerskim Vierchu nie był nikt z nich :) Więc pojechaliśmy ze Spalonej przez Mostowice, Czerwoną Wodę na Annerski Vierch.  Dalej po szczytach Gór Orlickich docieramy na Wielka Destnę, terenowy zjazd na Masarykowa Chatę i dzida na Orlicę. Chłopaki wybrali zjazd czerwonym choć kilkukrotnie proponowałem alternatywny zielony połączony z zielonym z Jelenia do Zimnych Wód. Jak się okazało znali tylko początek, ten najbardziej techniczny zjazdu czerwonym z Orlicy. Przejazd przez las czerwonym okazał się dość niebezpieczny z dwóch względów, zbyt ciasno zjeżdżaliśmy a po drugie deszcze wymyły kilka dużych jarów, dwa z nich zaliczyłem przy dużej prędkości ale jakoś szczęśliwie wybrnąłem z opresji. Końcówka zaskoczyła ich wszystkich bardzo mocno, siedem osób zapie...... z prędkością ponad 60 km/h po łące, bezcenne i niepowtarzalne wrażenie :) Na ostatnim zdjęciu będzie Anka jadąca po rzeczonej łące, innych nie złapałem, za szybko było :) Dzięki chłopaki za towarzystwo, super z Was paczka, następnym razem pokażę Wam najlepsze moim zdaniem zakątki Broumovskich Sten :)




Dzień trzech cudów :)

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Mocno zmęczony poprzednim dniem jednak zdecydowałem się ruszyć 4 litery, piękna pogoda za oknem, lekka namowa Anki, i jedziemy. Forsować się dzisiaj nie będę, więc tempo przyjmuje Ankowe co jak widać dało dobre skutki :) trasy opisywać dokładnie nie będę bo jest opisana w relacji jw :) Co do tych 3 cudów to dwa pierwsze faktycznie dotyczą Anki: po pierwsze zjechała z Grodźca czerwonym szlakiem co dla wielu posiadaczy cojones nie jest takie oczywiste, bo ściana jest prawie pionowa i de facto ciężej tamtędy zejść niz zjechać a znam takich co tamtędy jeszcze nie zjechali pomimo że twierdzą, że mają cojones :) Po drugie, Anka podjechała z Kulina na Przełęcz pod Grodźcem, też trzeba mieć spore zaparcie, bo odcinek może 500 m ale nachylenie stałe  ok 20% i więcej po błocie i luźnych kamieniach. Gratuluje Ci Anno tych wyczynów, zadziwiasz mnie coraz bardziej, jestem pełen uznania!!! i po trzecie, już nie rowerowo, kopacze piłki wygrali prawdopodobnie cudem z Niemcami 2:0. Wrzucam filmik o którym pisała Anka i kilka fotek





Śnieżnik

Piątek, 10 października 2014 · Komentarze(4)
Sam nie spodziewałem się że w październiku pogoda i chęci pozwolą na tak długie trasy. Prognozy w czwartek są świetne, załatwiam wiec wolne w pracy i wymyślam sobie wjazd na Śnieżnik, miała być inna wersja podjazdu, szlakiem czerwonym rowerowym, ale może innym razem :) Rano gdy widzę że nic pewnie nie zobaczę z tego Śnieżnika trochę kurwica mnie trafia, ale jak już postanowione to jadę. Ruszam z poślizgiem czasowym o 8:40, spokojnie dojeżdżam na Zieleniec, tak żeby sobie utrudnić:) i widzę przewalające się przez stoki chmury, słońce też się pojawia wiec może nie będzie tak źle. Zjazd przez Lasówkę do Bystrzycy i jestem w Międzygórzu, Złote Izo kończę o 12 i wtedy zmieniam koncepcje podjazdu, czerwony innym razem, teraz tak jak już dwa razy w tym roku wjeżdżałem. Pogoda dalej do kitu a ławeczkowi gawędziarze nie wróżą nic dobrego ale byli chyba lekko zamroczeni :). Na 1100 metrów wysokości chmury zaczynają ustepować słońcu i zaczyna się coś pięknego. Rzadko zdaża się z góry obserwować chmury, a na dodatek jak nigdy na Śnieżniku cisza, zero wiatru, można siedzieć, sączyć piwko i podziwiać widoki :) Ok. 14 ruszam jednak w dół, do domu daleko a trasa jeszcze dość spora do pokonania. Kolejny raz skutecznie zjeżdżam całość ze Śnieżnika - chwalipięta :) i grzeje czerwonym szlakiem przez Żmijowiec do Przełęczy Puchaczówka - nie jestem pewien. Na zjeździe spod Schroniska mijam kilku rowerzystów, teraz zastanawiam się czy może jednym z nich nie był Bogdano ale przy ponad 50km/h nie przyglądałem się za bardzo. Zjazd przez Idzików, Pławnicę do Bystrzycy po asfalcie - nuda. Podjazd z Bystrzycy na Spaloną też uznałbym za nudny, gdyby nie to, że ciężko mi szedł już ten podjazd, głodny z obolałym tyłkiem od siodełka, cóż lekka frustracja mnie ogarniała, za to przed Spaloną znów wyjechałem z chmur i mogłem podziwiać piękne widoki. W schronisku miła Pani w 10 minut przyrządziła mi placek zbójnicki, który prawdopodobnie jeszcze szybciej zjadłem :). Po takim posiłku ociężale ruszam do Mostowic, nie mam już siły na żadne dodatkowe kombinacje na trasie a dodatkowo dzień powoli się kończy, odpalam oświetlenie i przez Zieleniec, Cihalke, Lewin ok. 19 docieram do domu. Bardzo udany dzień, zmęczenie ogólne olbrzymie ale zadowolenie jeszcze większe, trasa najdłuższa w tym roku i to kiedy? październik!!! W domu okazuje się że wyszło ponad 2800 przewyższenia, gdybym wiedział wcześniej ?, jak bym nie spóźnił wyjazdu i przejechał przez Igliczną jak miałem w pierwotnym planie to by się udało, cóż innym razem w jakiś raczej letni dzień.



Nowe ścieżki w okolicach Brzozowia

Sobota, 27 września 2014 · Komentarze(1)
Tym razem umówiłem sie z Piotrkiem z grupy Cyklon Proal z Kudowy. Chłopaki trenuja ostro w okolicach Brzozowia, szczególnie po czeskiej stronie. Piotrek obiecał pokazać mi swoje treningowe kółko. Trasa bardzo pogmatwana, wątpie żebym zdołał ja powtórzyć samemu pomimo tego, że wielokrotnie wjeżdżaliśmy na ścieżki mi znane. Kilka fragmentów zrzucało z siodełka ze względu na nachylenie i luźną nawierzchnię. Jeden singiel naprawdę super, postaram się tam trafić ponownie bo zabawa była niezła pomimo śliskich korzeni. Trasa mocna bo na 35 km wychodzi ok. 1300 metrów przewyższenia jest więc co podjeżdżać, resztę dotłukłem na dojeździe i powrocie. Dzięki Piotrek za zapoznanie z trasa, następnym razem pokarze Ci obiecane Bromovskie Steny z moimi ulubionymi zjazdami:))).

Karłów-Zieleniec

Wtorek, 23 września 2014 · Komentarze(0)
Kolejny raz tradycyjna pętla asfaltowa przez Karłów, Duszniki-Zdrój, Zieleniec, Lewin Kłodzki do Kudowy. Zimno dziś było jak na wrzesień brrrrrrrr, na Zieleńcu i w Karłowie 6-7 stopni, nieraz w grudniu bywa cieplej :)

100 złotych mandatu !!!

Poniedziałek, 8 września 2014 · Komentarze(3)
Trasa niemal identyczna z . Niewielka różnica na początku trasy,  z którą wiąże się tytułowa historia. Zadowolony pędzę na Zakręt Śmierci na Drodze 100 zakrętów. Na wprost jest terenowa droga, szlaban i tabliczka PNGS. Omijam bokiem szlaban i ruszam w górę, naprzeciw mnie zjeżdża samochód Strażników Parku, gosć otwiera szybę i grzecznie mówi mi, że to jest teren Parku, tu nie ma ścieżki rowerowej i nie mogę tędy jeździć, zszokowany pytam : Pan mówi serio? Strażnik odpowiada: Jak Pan przy mnie nie zawróci to wypisze Panu 100 złotych mandatu!!!. Myślę, no ładnie chciałem w sumie przejechać 500 metrów do drugiego szlabanu i wyjechać w Jeżykowicach Wielkich, jest inna droga wiec zawracam. Dodam, że Strażnika znałem ale mnie nie poznał przez kask i okulary, a wiózł jakieś trzy kobiety w mundurach więc nie chciałem robić zamieszania i niepotrzebnego tłumaczenia. Niestety zgodnie z regulaminem PNGS Strażnik miał w sumie rację, pytam tylko: co szkodzi rower na drodze leśnej czy to w Parku Narodowy czy tez w inny lesie? Nie wiem, nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem logiki regulaminów  Parków Narodowych. Tam gdzie się nie da jeździć Ok, zakaz jazdy, ale nie ogólnie w całym Parku !!!

Iraszkowa-Piekło

Niedziela, 7 września 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Szybki wypad po porannym grzybobraniu. Przez Czermną do Nachodu, podjazd czerwonym na Iraszkową, szybki Priomator, zjazd czerwonym do Piekła - ostatnie 30 metrów noszenie. Od dawna intrygował mnie niebieski szlak z Piekła gdzie wg mapy można wyjechać w m. Serdnaż. Podjęliśmy więc próbę wjazdu, zawsze widziałem ludzi wyjeżdżających z tego szlaku, nigdy zaś podjeżdżających. Sprawa szybko się wyjaśniła :), po kilkuset metrach, gdzie nachylenie dochodziło momentami do 30 % a długo utrzymywało się w okolicach 20% ścieżka właściwie skończyła się jeśli chodzi o podjazd (stromo, wąsko i korzenie), zjazdowo wyglądała za to wyśmienicie:) decyzja była szybka, wracamy a zjazd trzeba zbadać w przeciwnym kierunku, mam nadzieje że niebawem :). Z Piekła szybko przez Nachod, Słone do Kudowy.

Omlet Zbójnicki :)

Piątek, 5 września 2014 · Komentarze(2)
Postanowiłem na bieżąco uzupełniać wpisy a zaległości dodawać w miarę możliwości :). Dziś zaplanowałem długa jazdę z atakiem na W. Destnę i Jagodna ale celem samym w sobie był Omlet Zbójnicki w schronisku na Spalonej. Plany te częściowo pokrzyżowały zakwasy, których nabawiłem się wczoraj na intensywnej prawie godzinnej grze w piłkę  halową i bardzo intensywnej godzinie  squasha :) Rano wyglądało to jeszcze nieźle wiec wystartowałem, dojazd na W. Destnę przebiegł jeszcze spokojnie ale dalej zakwasy dały znać o sobie już intensywnie, do Annerskiego Wierchu jeszcze dojechałem jako tako po japońsku :) dalej to już była męka, zrezygnowałem z wjazdu na Jagodna i pognałem na omleta. Polecam miłośnikom zapiekanych ziemniaków, jajek i boczku, typowo nie kolarska potrawa wzbogacona dwoma yhy...mi :) Powrót asfaltem do Zieleńca to już było typowe toczenie się, mięśnie ostro dawały się we znaki i po prostu brakowało sił :(

A to cel dzisiejsze wyprawy, smakował wyśmienicie :)
Tak oblizywał się schroniskowy Brutus gdy dostawał kawałeczki omleta, do tego jeszcze mruczał chyba ze szczęścia :). Po chwili dołączył do niego drugi psiak i było zbiorowe żebranie przy pańskim stole, które zirytowało mnie i musiałem towarzystwo pogonić. Brutus spojrzał na mnie z wyrzutem i sobie poszedł :) Jeszcze kilka zdjęć z trasy