Wpisy archiwalne w kategorii

Z ekipą bikestats

Dystans całkowity:3267.40 km (w terenie 1733.50 km; 53.05%)
Czas w ruchu:224:49
Średnia prędkość:14.53 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:83425 m
Maks. tętno maksymalne:186 (97 %)
Maks. tętno średnie:175 (91 %)
Suma kalorii:142800 kcal
Liczba aktywności:58
Średnio na aktywność:56.33 km i 3h 52m
Więcej statystyk

Rychleby i cztery gleby :)

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Sezon na Rychlebach czas zacząć, wiec zaczynamy. Ekipa spora: 2 Anki, Kuba, Zibi, debiutant Tomek vel Karol vel Święty :) i ja, kilkoro wariatów jednak brak :) W zasadzie to robimy dwie rundy, pierwsza to jazda po czarnej ścieżce Wales i zjazd zielonymi trasami na dół. Na pierwszym odcinku zjazdowym 3 gleby, Zibi spada w otchłań skał, Tomek twierdzi, że głowę ma twardszą niż skały i próbuje nas o tym przekonać, ja po skoku nie trafiam w ścieżkę i ląduje bokiem w jakiejś dziurze pełnej kamieni i patyków. Niestety straty w ludziach spore, wstrząs mózgu Tomka, ręka do amputacji Zbyszka i rozwalony fakjuk mej ręki i kilka lżejszych ram, nie psuja nam zbytnio humorów, jedziemy dalej! Nie będę ukrywał, że na tę część zjazdu to skoków miałem już dość. Drugie koło to już Super Flow, zabawa na 100%!!! Jeszcze tylko mała gleba Anki J. i kończymy te zawody, a w zasadzie to Anamaj, Zibi i Święty po obiedzie  jada na jeszcze jedno kółko, reszta pakuje zabawki do aut i wrotki do domu. Pomimo strat w sprzęcie i na ciele, wyjazd w rychleby jak zawsze jest super przygodą i miło będzie jeszcze kilak razy tego roku odwiedzić te ścieżki.

4 Canyony na Broumovsku

Sobota, 2 maja 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Tym razem grupę śmiałków objeżdżających Broumovsko stanowiły dwie Anie, Zbychu i ja. Akcja miała odbyć się w piątek ale z powodu mojego przeziębienia i fatalnej prognozy pogody, wypad przełożyliśmy na sobotę, dzięki. Plan tradycyjny:  telewizory i uskok plus nowości czyli zjazd żółtym do Bożanova i absolutny hit sezonu czyli zjazd z Hvezdy. Przed Bozanovem spotykamy Mariusza z kolegą Wojtkiem, którzy towarzyszą nam na podjeździe niebieskim szlakiem na Machovski Krzyż, spotykamy sie jeszcze później na piwku w Americe :) Walczymy skutecznie z podjazdami i zjazdami, niestety tym razem nie miałem dnia dzika :), zjazdy żółtym i z Hvezdy zaliczone za drugimi podejściami, Anki i Zbych walczą równie dzielnie, każdy w miarę swoich możliwości!! Jak to mawiają prastarzy kolarze :), najważniejsze są chęci i motywacja!!! Mam nadzieje, że trasa pomimo że była ciężka technicznie i kondycyjnie, dostarczyła Wam, tak jak i mi, dużo satysfakcji i radości z jazdy po Broumovsku.
Pełna galeria


Stołowe i Orlickie z ekipą BS

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dzięki Wszystkim za miło spędzony dzień, trasa została opisana we wpisach pozostałych uczestników wyprawy, wiec nie będę się powtarzał :) Szczególne podziękowania dla Ryjosława za plan trasy dostępnej dla Wszystkich, urozmaiconej o trudniejsze podjazdy i ciekawe zjazdy, dzięki też za zaufanie przy zmianie trasy zaproponowanej przeze mnie, widziałem obawy na Twojej twarzy :))) A na fotkach wyglądało to tak:

Ślęża i Radunia kolejny raz !

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dużo zaległości uskładało mi się wpisowych :) rozpisywać się więc nie będę. Tym razem spotkaliśmy się z Emi i Kubą na Przełęczy Tąpadła, gdzie wraz z nimi czekał ekipa z forum emtb.pl, która w miarę upływu czasu rosła w siłę. Wspólnie udało nam się objechać Ślężę i Radunię, drugi podjazd na Ślężę był już w składzie 4-osobowym. Jak zawsze Ślężańsko-raduniowe podjazdy a szczególnie zjazdy robią wrażenie :) sukcesik tez jakiś odnotowałem na podjeździe pod Radunię, cieszą mnie takie rzeczy :) Bez ofiar się nie obyło, jak okazało się dzień później, Emi w wyniku upadku złamała palca w prawej dłoni, tkz. fakjuka, zaś jeden gość z forum, który przechodził jakieś szkolenie z techniki jazdy, połamał bark i obojczyk, jak to się mówi "sport to zdrowie" :) Wracajcie szybko do zdrowia. Wyjazd bardzo udany, dzięki wszystkim za ten wypad !!!

fot. Emi




Paradoks polanicki :)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Paradoks polega w tym przypadku na tym, że musieli przyjechać świdniczanie w osobach Emi i Kuby, żeby niemalże miejscowych, czyli Ankę i mnie, po oprowadzać po polanicko-szczytnickich lasach i pagórach. Ciężko opisać mi przebieg tej trasy, zaliczyliśmy, Piekiełko, Szczytnik i jakiś kamieniołom, kręciliśmy się w te i we wte, przejechaliśmy raptem ok. 16 km ,ale wyjazd był bardzo urozmaicony, widowiskowe skoki, szczególnie Kuby, sorry dziewczyny:), strome zjazdy, techniczne fragmenty wśród skał, świetna zabawa i dobry humor, to wszystko co towarzyszyło nam w trakcie tej wycieczki, za co wszystkim Wam bardzo dziękuję. Zauważam, że coraz ciekawsze robią się te rozgrzewki przed rozpoczynającym się przecież sezonem :))) oj będzie się działo !!!

fot.Emi

Fot.Emi
fot.Emi

Ślęża i Radunia w okolicach zawodów EMTB

Sobota, 28 marca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wypad na Ślężę i Radunię przy okazji zawodów enduro EMTB w ramach których odbywały się prezentacje rowerów różnych marek, min. Canyona. Dane mi było przejechać się ok. 30 minut Strivem, po szutrach i jednym singlu. Zmienna geometria działa, to wiem na pewno, obsługa tego wynalazku wydaje się być prosta ale wymaga pewnej wprawy, której po pól godziny jednak się nie nabiera. Przejechałem się ponadto Giantem Reginem Emi, na podjeździe zaliczałem padaczkę ponieważ sztyca wyciągnięta na maxa była zdecydowanie za krótka, za to na zjeździe fragmentem OS-u, zabawa po chwili była super, pomimo jazdy na platformach, do których jeszcze nie przywykłem, na zablokowanym jak się okazało amorze i nabitych na maksa oponach :)))  Trasa którą zafundowała nam Emi, obfitowała w techniczne i wściekle strome zjazdy, gdzie niestety nie ustrzegłem się błędów, sukcesy też były co cieszy, ale obiektywnie przyznaję że zjazdy ze Ślęży i Raduni do łatwych nie należą, dodatkowo smaczku dodawała deszczowa pogoda, więc było bardzo ślisko. Znajomość trasy też robi swoje, na Broumovskich Stenach znam prawie każdy kamień, gdzie leży, jak leży i jak po nim zjechać, tutaj czułem się trochę jak dziecko we mgle, a Przewodniczka tylko czekała, żeby zaskoczyć nas jakimiś głazami, singlami i patykami i innym ustrojstwem :). Anka na jednym singlu autorstwa Szweda, zaliczyła lot w przestworzach czyli pierwsze prawdziwe OTB, oj musiało boleć :) ale za to poczułaś smak wolności i mtb w wersji "pure" :) made by GG. No, ale następnym razem będzie lepiej !!! Dzięki Dziewczyny za ten wypad, było super !


fot.Emi

Niebieskim szlakiem po G. bardzkich

Niedziela, 23 listopada 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W zasadzie wszyscy już coś napisali o tej wyprawie, więc niewiele mogę już dodać, faktycznie jak na koniec listopada to frekwencja dopisała, 8 jeźdźców na swych maszynach pojawiło się na miejscu zbiórki zarządzonej przez "Emi wracającej z nart" w Kłodzku na parkingu pod dworcem. Tylko Ryjosław wiedział, chyba? co nas czeka na żółtym szlaku na Górę Kłodzką, typowo interwałowe podjazdy połączone z podejściami, które być może byłyby do wjechania w środku sezonu bez liści na szlaku, ale w tych warunkach i formie, sorry, już jest jesień :) Z Góry Kłodzkiej dalej podążaliśmy niebieskim szlakiem, cały czas góra-dół a do tego lodowaty wiatr, kilka fajnych zjazdów, szczególnie jedna ściana, na której zrywałem wszystkie liście tylnym kołem i modliłem się, żeby przód mi się nie zblokował :) szczególnie utkwiła mi w pamięci. Z przełęczy Łaszczowa, szybko zjeżdżamy po błocie i kałużach, w których szczególnie Kuba, funduje sobie maseczkę błotną na twarzy, zaoszczędzi na spa chłopak :) Mina Ryjosława, jak zobaczył jak się biedak zapaskudził błotkiem na zjeździe, bezcenna .... jak płatności Mastercardem :). Mocna wyrypa pod kapliczkę i zjazd też był ciekawy, widziałem tam kilka efektownych lotów w wykonaniu niektórych uczestniczek wyprawy :) dajesz już radę Pani Wściekła na podejściach :). Za punktem widokowym zarejestrowaliśmy u Zbycha, że jakieś węże przebiły mu przednią dętkę, w sumie jest to dość rzadka sytuacja, snake na przodzie?, choć mi też już się zdarzyła w tym sezonie. Po wypędzeniu gadzin ze zbychowskiej opony, zjechaliśmy do Barda na obiad. Powrót wykonany był już tradycyjnie dla tych Gór, czyli czerwonym rowerowym na Przełęcz Łaszczową i świetnym zajazdem przez Boguszyn na łąki przed Kłodzkiem. Tam Ania wykonała podobno zdjęcie roku!!! faktycznie świetne ale nie będę taki, nie podkradnę jej tej foty :) odsyłam do relacji pozostałych uczestników wycieczki, gdzie można je zobaczyć, a co, taki będę :) Cóż, była to prawdopodobnie ostatnia wspólna wycieczka w tym sezonie rowerowym w bikestatsowej ekipie, a pewnie jedna z ostatnich w ogóle w tym roku. Może to jeszcze za wcześnie na podziękowania a może nie?, jednak chciałbym w tym miejscu Wszystkim serdecznie podziękować,tym którzy byli zawsze, często jak i czasami na wspólnych wyjazdach, za wspólnie przejeżdżone setki albo i tysiące kilometrów,  wiele wspaniałych chwil spędzonych w górach, kilogramy uśmiechów, tony żartów, i tak ogólnie za świetny sezon, oby kolejny był równie ciekawy jak TEN!
Kilka fotek z wycieczki
PS. Feniks jeszcze wiedział co nas czeka na żółtym szlaku, ale ....... nie powiedział :)



Pełna galeria

Jesienne zimne brrrrBrrrrroumovsko

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
W końcu Zbychowski przybył w moje rejony, w celu pokonania kilku delikatnych skałek w okolicach Broumowskich Sten. Od razu zaznaczam, że wykorzystałem kilka zdjęć Zbycha bez jego zgody i wiedzy :) Temperatury nas nie rozpieszczały, na rasie wciąż trwał spór czy już jest - czy jeszcze +, woda w kałużach nie zamarzała wiec śmiem twierdzić że było na +. W zasadzie to powtórzyliśmy trasę z Broumowskich Sten z 11.11. Tym razem doszedł jeszcze asfaltowy podjazd z Kudowy do Karłowa i powrót tą sama  trasą,  który w lecie zazwyczaj zamieniam na terenowy podjazd pod Lelkowa i endurowaty przejazd przez Skalniaka, kto jechał to wie o co chodzi :) Tak więc trasa przebiegała przez 3 z 4 zjazdów na BS, o których wciąż się rozpisuje ) sprawiają mi one jednak nadal niesamowita radość i satysfakcję z ich pokonania, wiec będę je zdzierał puki mi się nie znudzą a pewnie nie nastąpi to zbyt prędko, bo w naszych rejonach ciężko znaleźć lepsze kwiatki :) BS to mój ulubiony kawałek świata dostępny na wyciągnięcie ręki:)  W sumie to jeszcze na początku listopada nie sadziłem, że będę tam jeszcze w tym sezonie, a już w ogóle nie śniłem, że w listopadzie będę tam 3 razy, a może 4 jeśli jutro tez tam pojadę :) a taki mam niecny plan. Mam nadzieje Zbychowski, że trasa Ci się podobała i zobaczyłeś jakieś nowe ciekawe miejsca, do których z przyjemnością powrócisz w niedalekiej przyszłości. Dzięki Zbychu! było świetnie!! Kilka zdjęć pokaże nasze zmagania:)


Pełna Galeria

Wariackie Broumovsko :)

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
W zasadzie pomysł na wyjazd był Emi, trasę ja pozwoliłem sobie zaplanować :). Na trasie przewidziałem cztery najciekawsze moim zdaniem zjazdy na Broumowskich Stenach, prowadzą tędy najcięższe wyścigi w Czechach typu MTB Trilogy czy Really Sudety MTB, zapewne nie znam wszystkich zjazdów w BS ale te warte są uwagi:))) Udało się nam zrealizować trzy z zaplanowanych czterech zjazdów, po prostu dzień się skończył. Przebieg trasy i super relację można znaleźć tu - Relacja Emi, Relacji Anki jeszcze nie ma :(
Uczestnicy:
Anka - drugi sezon w MTB, trzeci raz w BS, niedoświadczona ale ambitna, wciąż poprawiająca swoje umiejętności :) marzy żeby zjechać "telewizory", aluminiowy rower typu full 26
Emi - trochę :) jeździ na rowerze (jakieś 12 tys. rocznie) ale w sumie niewiele w terenie :), miażdży te asfalty, ale techniki i zaciętości to nie można jej odmówić, sztywny kabronowy rowerek 26 cali
Kuba - również drugi sezon, pasjonat grawitacyjnych odmian MTB, szybko opanował zjazdy, ociąga się na podjazdach :) trochę szalony, aluminiowy 27,5 cala endurowaty full
Bogdan - ??? kulam się trochę, psuje rowery, krzywię obręcze, urywam haki i śrubki je mocujące:),z techniką na zjazdach na bakier:(, tym razem na sztywnym aluminiowym rowerku 26.
Urywając w niedzielę śrubkę od haka, miałem obawy co do tej wycieczki, tak przyzwyczaiłem się do 29 calowego fula, że nie wyobrażałem sobie tych zjazdów na sztywniaku, przed startem z parkingu ogłaszałem wręcz, że na trudnych momentach będę znosił rower :(. Sam chyba za bardzo w to nie wierzyłem, inni uczestnicy jak wynika z relacji też chyba nie :). Osobiście widziałem jedną wariatkę, która na sztywnym rowerku przejechała już to wszystko ale nie sądziłem że i mi to będzie dane. Jednak już na pierwszym tkz. uskoku poszło jak z płatka, prawa strona uskoku, która optycznie wydaje się trudniejsza jest naprawdę fajna do zjechania, lubię jeździć po duuużych skałach :). Emi kolejny raz poleciała lewą stroną, Kuba za mną prawą i poprawił lewą, Anka, jeszcze nie teraz ale pewnie niedługo też da radę. Drugi zjazd nie miał aż tak dużych trudności wiec wszyscy elegancko zjechali, choć nie powiem, ręce na tych kamiennych pralkach dostały, bo moja Tora niestety słabo już chodzi w ciężkim terenie. Po przerwie posiłkowo-opatowej na Pasterce nadszedł czas na zaliczenie tkz. telewizorów, tradycyjnie towarzystwo wysłało mnie na pierwszy ogień, a może sam się wysłałem ?, już nie wiem:). Po sukcesie na uskoku, bardzo chciałem też i to przejechać, no cóż, jak coś idzie to na 100% :), zadowolony obserwowałem jak zjeżdżają Emi i Kuba, płynnie i bez problemów, no i największa sensacja tego dnia, ta która marzyła żeby to przejechać :) z gracją tancerki baletowej, oczami pełnymi strachu ale szczęśliwa na dole, Anka :) Zaskoczony byłem tym faktem, chyba równie co zdziwiony, ale teraz powiem "moja szkoła". Gratuluję Ci tego zjazdu, bo nie tacy chojracy, nie na takich maszynach, wymiękają na tych skałach i grzecznie prowadzą rowerki, a tu proszę, trzecia próba i wyszło!!! Duże gratulacje również dla Kuby, rower rowerem, ale jechałeś tamtędy pierwszy raz !!! i wszystko poszło gładko, ja nie mam takiego bilansu otwarcia:) . Emi nie gratuluję, bo po pierwsze, już to kiedyś robiłem, a po drugie, dla niej to już kaszka z mleczkiem :) Jeszcze tylko spostrzeżenie co do roweru. Tak się przyzwyczaiłem do jazdy fulami, że nie wyobrażałem sobie tych zjazdów na sztywniaku, tak, tak, widziałem ale nie wierzyłem, że ja też to zjadę na sztywnym 26. Zapomniałem po prostu, że ważniejszy w tym wszystkim jest jeździec a nie rower i przy otwartej głowie i szczypcie umiejętności wszystko można zjechać nawet na składaku :) wiem, wiem, bez przesady :). Chciałem jeszcze złożyć reklamacje do ekipy, nie mam żadnych zdjęć na  zjazdach, czuję sie dyskryminowany i szykanowany :) A tak na serio, to wielkie dzięki dla Was wszystkich za ten wspaniały dzień, było fantastycznie, oby wiecej takich wyryp było przed nami, bo Strefa MTB i wiele innych tras czeka!!!.
Jeszcze kilka fotek z tego dnia, pełna galeria na dole.

(fot.Lea)

Dziewczyny na uskoku!!!

(fot.Lea)

Wszyscy na Bożanowskim Spiczaku

Kuba i Anka na telewizorach

PEŁNA GALERIA

Bialskie wg Ryjka czyli ....

Niedziela, 9 listopada 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy
czyli...... sms od Ryjka w sobotę wieczorem, jedziemy jutro z Anią w Bialskie, jedziecie?. Narada, telefony do Babci, Cioci, Wujka itd. OK jedziemy, spotykamy się o 9 w Stroniu Śl. Myślę sobie, Ryjek planuje trasę w Bialskich to pewnie będą szerokie szutry i jeszcze szersze asfalty :) i jeszcze szersze i jeszcze :) rozważam nawet czy nie wziąć sztywniaka :) Spotykamy się w umówionym miejscu i startujemy.  Kilka kilometrów asfaltu i wbijamy się w teren, pierwszy cel, wieża na Czernicy. Kilometr przed celem zaczynają się pierwsze schody, czyli wpychanie rowerów na szczyt, cel osiągamy po 15 minutach, gadki szmatki z turystą filozofem, parę fotek na wieży, pięknych widoków w morzu mgieł kontemplowanie i ruszamy dalej, ciekawy zjazd z Czernicy czerwonym szlakiem, ślisko i dużo korzeni ale udaje się zjechać, Smerfy prowadzą pod koniec :) Teraz transfer, faktycznie szutro-asfaltami w okolice granicy, tam jeżdżąc po pograniczniku grzęźniemy w błocie i wodzie, buty namakają tam prowadzącym, aż docieramy do Paprska, krótka przerwa na izotoniki i dalej w drogę. Albo ja się przesłyszałem albo Ryjek się pomylił ale mówił chyba coś o Postawnej, mi z traku wynika że byliśmy na Travnej Horze, może to wina izotonika? przedzieramy się wiec podmokłymi singlami, woda i błoto skutecznie utrudniają jazdę, w pewnym momencie wjeżdżam w kałuże która wyglądała na płytką, przednie koło wpada po oś, a ja wyskakuję z roweru przez kierownicę prosto w grzęzawisko błotno-trawiaste. Anka widziała tą akcje i podobno wyglądało to komicznie, gdy nagle zniknąłem w ułamku sekundy :) Bogdan - znikający punkt :))). Po drodze zdobywamy jeszcze Brouska, gdzie Ryjek zabiera kamyka do domowego skarbca, pytałem go i stwierdził, że nie ma kamieni ani z Jasnej ani z Jeleniej Góry, pora nadrobić te zaległości Ryjosławie :) W drodze na Smrk-hranicnik, Anka tworzy historie, czyli również tak jak i ja, sprawdza jak smakuje błoto z poziomu opony rowerowej :) Ubłoceni i głodni zjeżdżamy szybko, ciekawą nawet drogą do Ostrużnej, gdzie atakujemy obiad w fajnej knajpce, którą właściciele utrzymują w klimacie górskim. Po obiedzie ruszamy dalej, zaczynamy od błotnego podjazdu, cisnę mocno, jakoś przejeżdżam te kilkadziesiąt metrów błotnej mazi, słyszę jak łańcuch zgrzyta po kasecie, ale nie zwracam na to uwagi, bo do wypłaszczenia jeszcze kilkadziesiąt metrów, jadę dalej  i po chwili słyszę zgrzyt, staję i widzę, że przerzutka jest wyżej, niż kaseta, o cholera !! pękła śruba mocująca hak przerzutki, ta cholerna śrubka, którą zamówiłem z rowerem i gdzieś zapodziałem w domu, teraz jej oczywiście nie mam i mamy kłopot, do samochodu około 40 km, za godzinę zapadnie zmrok, a my stoimy, szybkie telefony, narada i decyzje, szwagier przyjedzie po Ankę i mnie samochodem, Smerfy jadą dalej rowerami do Stronia. Żegnamy się z Anią i Ryjkiem, po rozpięciu łańcucha, bez napędu zjeżdżamy do głównej drogi w Ostruznej. Szwagieros przybywa z odsieczą po grubo ponad godzinie, która spędzamy przy kawie w restauracji pełnej instrumentów muzycznych i kobiecych aktów .... hmmmm :),  i odwozi nas do Stronia. Tak kończy się dla nas ta eskapada, na parkingu w Stroniu stoi "szerszeń z miską na wodę" Ani, po telefonie wiemy, że niedługo dojadą do celu. Pomimo awarii sprzętu, wypad zaliczam do bardzo udanych, świetne szlaki, techniczne ścieżki, których się nie spodziewałem po Ryjku :), On chyba też się nie spodziewał po sobie, woda, błoto, krew i łzy, no prawie :), klimatyczna pogoda w ciekawych i pustych górach, wspaniałe, jak zawsze towarzystwo, super atmosfera, było świetnie, dziękuję Wam za ten dzień. Jedynie szkoda, że planowane na wtorek, wariackie zjazdy po Broumovskich Stenach, będę musiał pokonywać na sztywnym rowerze dla Małych ludzi na 26 calowych kółkach :)))) sorry ale nie mogłem się powstrzymać, taki żenujący żart prowadzącego:)))

Co tak machacie?, zaraz nie będzie Wam tak do śmiechu :)))

Zmieścisz się Ryjku w obiektywie, zmieścisz

Pierwsze szerokie szutry...

Jaka zadowolona ? "Będzie Pan zadowolony":)

Na wieży na Czernicy a poniżej zjazd z tejże góry.

Dwa Smerfy, w sumie to Smerfetka i Smerf :) ale nie Papa :)

Drużyna Smerfów kolejny raz w akcji :)

O joj, jak ciężko, butki mokre a zapasowych skarpetek brak :) w drodze na Travną hore

dalej lecimy szutrami :)

Na Brousku

Kamyczek do domku sobie wezmę:)

(fot. Anamaj) Zdjęcie kilka sekund po moim spotkaniu z trawą, wodą i błotem, chyba wyglądam na zadowolonego :)

Tak się tworzy historię, tak się tworzy historię ....

Dalszy ciąg szerokich szutrów i jeszcze szerszych asfaltów :)



Była sobie śrubka do haka :(

Kto wie co fotografowałem ??? :)
Pełna Galeria