I słowo dane przez organizatora po zeszłorocznym wyścigu stało się faktem, ba, nawet o 200% zwiększono ilość "atrakcji" na trasie. Maraton przerósł moje najśmielsze oczekiwania, tak wymagającej kondycyjnie trasy się nie spodziewałem, zeszły rok to była kaszka z mleczkiem, chłopaki dołożyli 500 metrów przewyższenia a kilometrów przybyło raptem 15, nie jedna edycja maratonów grabkowych a nieraz i golonkowych nie jest tak wymagająca kondycyjnie, tym bardziej, że trasa była mocno interwałowa. Przybyło kilka mocnych hopek do podjazdu lub wniesienia, jednego singla też nie pamiętam sprzed roku, kilka szybkich zjazdów pomiędzy koleinami na których przy odrobinie nieuwagi można było polatać wśród drzew, czego na szczęście nie doświadczyłem, a całość utrudnił nocny deszcz, który pokrył trasę warstwą błota i sporą ilością kałuż. Gratulację dla Orgów za trasę, organizację i zabezpieczenie wyścigu, generalnie to nie ma się do czego przyczepić, trzy dystanse + famili, to tez fajny pomysł a sektorowy start wg dystansów to strzał w 10, żadnych korków i zatorów, bynajmniej na mega. Wynik uważam za świetny 13/44 Open Mega 3/21 M3, i tak to wyglądało na mecie ;)))
Start w Maratonie MTB im Artura Filipiaka. Chyba jakieś fatum wisi nad tym maratonem bo z 6 dotychczasowych edycji tylko jedna była "sucha", zawsze przed lub w trakcie pada deszcz ewentualnie nadchodzi burza. Tym razem nie było inaczej ok. 10 na godzinę przed startem nadeszła gwałtowna burza, pioruny waliły nad Zieleńcem a woda lała się strumieniami. W zasadzie wyszło to trasie na dobre, woda rozmyła pierwszy fragment trasy i zrobiło się ciekawie. Ostry start pod górę i czuje pierwsze efekty wczorajszych "treningów", mimo wszystko jadę dość mocno i sporo wyprzedzam, zjazd po błocie i pierwszy fragment po błocie w lesie pokazał co znaczy błotna opona, żadnych poślizgów na tyle, lekkie problemy z prowadzeniem przodu ale jedzie się dobrze, rozważam nawet jazdę na mega ale w trakcie trasy tracę na to ochotę ze względu na dziwnie działająca przerzutkę i zmęczenie po sobotnie. Trasa od połowy to już standard zielenieckiego maratonu wiec nie ma nad czym się rozwodzić, droga Justyny, Zielona droga i podjazd pod Zieleniec. Wynik uważam za bardzo dobry : Open 26/128 M3 8/45
Bardzo fajny maraton zorganizowany przez Lincoln Electric i gminę Bielawę. Fakt, że nie lubię jeździć na okrążeniach w tym przypadku nie miał znaczenia, wręcz na drugim kole trasa była pusta i zjazd do Bielawy dał mi naprawdę dużo zabawy. Niestety nie ustrzegłem się wywrotki, mea culpa, tak się nie jeździ, wyprzedzanie w wysokich koleinach to mój duży błąd, popełniony zresztą już drugi raz na maratonach, może w końcu się nauczę, żeby poczekać te kilka sekund jak się skończy koleina. Gleba była bolesna i obcierek dużo, ale szybko wstałem i ruszyłem dalej. Generalnie imprez bardzo udana, trasa fajna poza pierwszymi 6 km na obu kółkach, wynik w miarę dobry. Open M 29/61, M3 8/18
To nie był mój dzień, po około 10 km na pierwszym korku okazało się że lewy but mi się nie wypina, spowodowało to kilka upadków na bok, bo zazwyczaj jest tak, że leci się na te stronę gdzie akurat coś nie działa. Po kilku próbach musiałem jechać z lewą noga nie wpiętą, okazało się że jedna śruba wypadła a druga też już była blisko i blok obracał się na jednaj śrubie. Do tego dużo schnącego i wciągającego błota, powodowało że jazda była słaba. Na ok. 40 km/h zaliczyłem mocną glebę, bokiem poleciałem w krzaczory i głową uderzyłem w coś twardego, na szczęście kask zrobił swoje, ma wgniecenie z boku, ale łeb cały, trochę oszołomiony pozbierałem się i ruszyłem dalej, jakoś doturlałem się do mety, trochę poobijany i pościerany ale w sumie zadowolony z ukończenia. Wynik tym razem słaby: Open 200/319 kończących plus 40 z defektami nie kończących M3 80/121
Deszcz, błoto, zimno. Trasa przez to ciężka, w kilku miejscach przez błoto nie dało się jechać(na moim poziomie), kilka fajnych singlowych zjazdów po korzeniach i błocie. Przedostatni podjazd, krótki ale doprowadzający niemal do rozpaczy, iść było ciężko a co dopiero jechać, na mecie zimno i wietrznie ale za to na Twierdzy Donjon. Ogólnie wydawało mi się że słabo jadę, na zjazdach wyprzedzałem kilka osób, za to na podjazdach oni wyprzedzali mnie, wynik w sumie niezły szczególnie w kategorii: 10/36 M40, 53/113 Open.
Deszczowy Klasyk Radkowski. Pojechałem dystans mini czyli jedno kółko na rowerze mtb. Trasa bardzo dobrze mi znana, start z Radkowa do Wambierzyc, pierwsze górki do Chocieszowa i wjazd Czarnym Traktem do Batorówka, zjazd do Szczytnej i przez Złotno, Słoszów, Dańczów, Jerzykowice Wielkie do Kudowy, teraz już tylko ostatni podjazd pod Karłów i szybki zjazd do mety w Radkowie. Zaliczyłem tkz. pierwsze pudło w karierze :) do pierwszego straciłem 8,5 minuty. Klasyfikacja dystansu mini: Open 57/205 M3 2/14
Branżowe Mistrzostwa Polski, trasa dość wymagająca jak na początek sezonu, do tego 30 stopniowy upał który powodował omdlenia na trasie, a w bonusie bardzo silny gorący wiatr, który na singlach potrafił zepchnąć człowieka z trasy akurat w zryty przez dziki teren. Trasa zabezpieczona i oznakowana wyśmienicie za to pomiar czasu to klęska orga. Do tej pory nie ma i chyba już nie będzie wiarygodnych wyników zawodów. Miejsce wiec pozostaje nieznane a czas z garmina. Dzisiaj podano wyniki, modyfikacja wyników. Open MM 94/283 M3 32/92 SC Open 5/55 SC M3 2/13
Przed wyścigiem jeszcze rozgrzewka, wjechaliśmy sobie nową autostradą leśną na Jagodną, niestety Jagodna zupełnie straciła klimat, jak skończą już całość drogi to bez problemu samochodem da się tam wjechać, kiedyś było ciekawiej a i wjazd rowerem był bardziej wymagający, bo było sporo korzeni i kamieni, wiec duży minus dla Lasów Państwowych za tę drogę, za to w zimie trasy na biegówki będą jak na Puchar Świata. Trasa wyścigu jak co roku z drobną modyfikacją, że startowaliśmy spod leśniczówki na dole Spalonej, więc dodatkowych kilkadziesiąt metrów podjazdu dodano, czas był liczony jednak od schroniska więc do oficjalnego czasu trzeba dodać ze trzy minuty. Open nie wiem ale M3 9/33 zawodników czas oficjalny 48:30 na dystansie 21,5 km, 350 m przewyższenia, z tym że garmina wyszło 52:50 z dodatkowym podjazdem. <iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Trasa Bike maratonu w Polanicy, w zasadzie podobna jak co rok, z małymi modyfikacjami, szerokie kamienne dukty, kilka singli, prawdopodobnie trochę wydłużona bo wyszło 58 km, trudności technicznych w zasadzie brak, możne poza końcówką na zjeździe ale bardziej chodziło tam o skupienie na trasie niż jakąś straszną technikę, wynik dla mnie bardzo dobry: 79/331 Open którzy ukończyli 33/124 M3 kończących <iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Jak w tytule. Bardzo fajny lokalny maraton po Wzgórzach Strzelińskich, pełen profesjonalizm ze strony organizatorów, wycisnęli chyba maxa z terenu, jak na takie pagórki to była rewelacja, kilka sztywniejszych hopek, jeden dłuższy podjazd dwa razy pokonywany, jeden odcinek technicznego zjazdu x 2, lekkie błoto w kilku miejscach, super atmosfera i ogrom jadła na mecie, życzyłbym sobie żeby wszystkie maratony były tak profesjonalnie przygotowywane i odbywały się w takiej atmosferze, owszem nie było tkz. pure mtb ale właśnie tak miało być, nie za trudno, w miarę szybko, po prostu maraton dla każdego, nie zawsze musi być po 30 % nachylenia na podjazdach i jeszcze więcej na zjazdach. Szkoda tylko ze nie było podziału na kategorie wiekowe bo z tymi młodymi hartami to jestem bez szans. Wynik pomimo to uważam za świetny: 14/75M. Dystans maratonu 46,9 km, reszta lekka rozgrzewka, czas 2:19. <iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>