Pierwsza jazda po remoncie Rockridera, wymiana kasety, łańcucha, środkowej tarczy z przodu, serwis amora, wymiana supportu, łożysk w obu kołach, kółek w przerzutce, linek i kilka pierdół. Że rower ten ma mieć przeznaczenie głównie na asfalt taka więc trasę przejechałem. W domu na Lewin, Olesnice, Cihalka, Zieleniec, Lasówka, Mostowice, Orlickie Zahori, Wielka Destna, Pilsner pod WD (pychota). Zjazd terenem i w pewnym momencie zoonk, nie mam Garmina, całe szczęście spojrzałem na niego dosłownie 300 metrów wcześniej i po 10 minutach odnalazłem w trawie. Muszę kupić nowy uchwyt bo kiedyś zgubie go definitywnie. Dalej zjazd asfaltem do Destnej, Olesnice, Lewin, Kudowa, Czermna i do domu. Rower po remoncie jak nówka, delikatna regulacja tylnej przerzutki jeszcze i wszystko OK.
Szybka jazda przed pracą do Karłowa, Radkowa, Bożanów, Radków i powrót do Kudowy. Dobre tempo złapałem na pierwszym podjeździe i czas tylko gorszy o 40 sekund od najlepszego.
W końcu udało mi się umówić z bikestatsową ekipa z Kłodzka. Z mojego powodu wyjazd został opóźniony o 3 godziny a w sumie nawet o 4. Dzięki że czekaliście. O 8 ruszam z domu przez Karłów, Radków, Bozanów, Bromov, Janowiczki do Głuszycy. Po drodze na 2 km przed Bromovem pada strzał, w pierwszej chwili nie wiem co się dzieje ale latające tylne koło wszystko wyjaśnia, kapeć. Okazuje się, że nie jest to zwykły kapeć, wystrzeliła dętka i rozerwała oponę na 5cm. Po 2 km z buta dochodzę do Bromowa gdzie o dziwo szybciutko znajduję sklep pseudo rowerowy w którym udaje mi się kupić dętkę i oponę, zakładam szybko i po telefonie ruszam dalej. Ekipa w składzie: Anamaj, Lea, Ryjek i Feniks czekają na mnie w Łomnicy, dalej ruszamy już razem. Tempo na początek mocne, albo byłem zmęczony pierwsza 50, po chwili jednak dochodzę już do siebie i miło rozmawiając na tematy rowerowo wyprawowe przemierzamy Góry Suche i Krucze, na szybkim zjeździe udaje mi się złapać jeszcze jednego kapcia, tym razem "zwykłego" po drodze odwiedzając Mieroszów A to wyrazy zadowolenie Lei :) W Lubawce zatrzymujemy się na obiad i jeszcze coś. Tam żegnamy się z Leą i asfaltem pędzimy do Trutnowa Jeszcze niecałe 2 godzinki i jesteśmy w Kudowie Tam już moja wyprawa się kończy i po przewie w Cafe Domek, Anamaj, Ryjek i Feniks udają się do Kłodzka. Ciesze się że w końcu się poznaliśmy "na żywo", dziękuje z wspaniale spędzony wypad i mam nadzieje na więcej.
Garnek padł na 139km i dalej juz polegałem tylko na Sigmie. Wszystkie zdjęcia podebrałem świadomie i bez jego zgody od Ryjka, dzięki Coś jednak skopałem przy wstawianiu zdjęć.
Jak wychodziłem z domu było 33C w cieniu, postanowiłem jechać max na 160 Hr pod Karłów, w zasadzie w tym upale to wiele więcej bym już nie wycisnął z siebie. Po drodze spotkałem dwóch kolegów, jeden zjeżdżał a drugi wjeżdżał na Karłów. Z tym wjeżdżającym zabrałem się na górę, nie dał się jednak namówić na mój wariant trasy, wolał cisnąc asfaltami, wiec kawałek za Lisia musiałem wrócić i samemu pocisnąć w teren. Zjechałem w stronę Łężyc szlakiem rowerowym i dalej w stronę Szczytnej, skręciłem jednak w lewo i po podjeździe na tkz. patelni wyjechałem na Sekstansie. Dalej zieloną trasa rowerową dojechałem do Batorówka i dalej zielonym udałem się w stronę Pasterki. Na Pasterce postój w Szczelince, gdzie nadal przebywa Ania z Wiktorem w ramach wycieczki szkolnej III klasy. Po dłuższej przerwie zjechałem szlakiem do Ostrej Góry żeby wrócić do Karłowa, częściowo asfaltem a większość Zielona Droga pod Błędnymi Skałami. Z Karłowa powrót już asfaltem do Kudowy, Czermna i do domu. W lesie w górach temperatura dawała żyć a nawet jakoś jechać.
Na Pasterkę i powrót do Kudowy, wyjazd rano o 10 powrót o 22. Brałem udział w wycieczce klasowej Wiktora jako opiekun i postanowiłem chociaż tyle na rowerku pośmigać.
Upał.... w słońcu do 40 stopni, na podjazdach myślałem że się stopię, w cieniu w okolicach 30 stopni C. Z domu tradycyjnie przez lewin Olesnice, Cihalke do Zieleńca. Przy kamieniu czekał już Artur i razem wtoczyliśmy sie na Orlicę i po czerwonym szlaku na W. Destnę. Tam ze wzglęgu na upał decydujemy że jednak starczy i wracamy na Masarykową, zimny Primator wspaniale smakował. Zjazd po stokach do Zieleńca i każdy pojechał w swoja stronę. Wróciłem tą samą trasą do Kudowy i przez Słone, czeska ścieżkę i Czermną do domu. Złamałem siodełko-kolejny wydatek rowerowy, pękł drut i siodło do wymiany.
Z domu przez Czermną na Bukowinę, Lelkowa, Błędne Skały, po Skalniaku ścieżką edukacyjną, a dalej czerwonym, Lisia Przełęcz-właściwa, LP asfaltowa, zjazd droga 100 zakrętów do Kudowy.
Z domu przez Lewin Kł., Oleśnice i Destne w Orlickich Horach, podjazd z Destnej starym asfaltem pod Sedlonowski Wierch i dalej czerwonym szlakiem na Serlich, Wielka Destna i starym asfaltem po szczytach Gór Orlickich, aż do Anerskiego Wierchu. Stamtąd zjazd przez Czarną Wodę do Orlickiego Zahori/Mostowice i przez Lasówkę, do Zieleńca, Cihalka, Oleśnicę, Lewin, Kudowa, Czermna i do domu. Zrobiłem kilka zdjęć z wieży widokowej na Anerskim Wierchu, dodam je przy okazji.
Na początku spokojnie na niskim tętnie poza pierwszą hopką, na 15 km doszedłem do Czecha, który po wyprzedzeniu trzymał koło, zaczęliśmy jechać na zmiany co znacznie podniosło tempo jazdy, przed Nowym Hradkiem pogadaliśmy chwilę i każdy pojechał w swoją stronę. Kolejny raz przekonałem się, co to znaczy współpraca nawet na lekkim podjeździe. Z Oleśnic w Orlickich Horach pojechałem przez Lewin, Słone, czeska ścieżkę, Czermną do domu.