Popołudniowa trasa z Anką przez Piekło, Borovą, Iraszkową Chatę. Pogoda nas nie rozpieszczała, pod koniec zaczęło dość intensywnie padać ale jakoś dokończyliśmy zaplanowana trasę. Jeden podjazd potraktowałem treningowo i dobrym tempem wjechałem z Piekła do Czeskiej Czermnej, dalej już towarzysko w tempie Ani. Obszerna relacja na Jej blogu, poniżej kilka fotek z tego wyjazdu.
Szybki wypad a Anką przez Dańczów, Darnków, Sawanne Afrykańską, Lisia Przełęcz, Lelkową, czerwonym do Jakubowic i do domu. Przejeżdżając obok klasztoru buddystów postanowiliśmy podjechać trochę bliżej i pooglądać klasztor, ku naszemu zaskoczeniu zostalismy zaproszeni do obejrzenia klasztoru w środku. Z zaproszenia skwapliwie skorzystaliśmy, a to kilka zdjęć ze środka zrobionych niestety telefonami, ponieważ fotopstryka zapomniałem wziąć :( Przejazd po Sawannie Zjazd czerwonym do Kudowy
Od jakiegoś czasu planowana trasa "Extremalne Broumovsko - jazda tylko dla wariatów", dodatkowe ubezpieczenie obowiązkowe :), tych wariatów spotkało się w sumie troje, Emi, Toomp i ja, była jeszcze druga grupa (Anka, Kuba i Artur) też zakręconych rowerzystów ale mniej napalonych na aż tak trudny teren, oni pojechali w swoją stronę, trasę osobiście pomagałem Ance układać i wiem, że też powinna przynieść im dużo satysfakcji z jazdy. Prognozy pogodowe były fatalne, miało całą noc padać a w dzień co najmniej do południa, owszem w nocy coś popadało ale w dzień już było ok, raz zmoczył nas lekki deszczyk, często zza chmur wyglądało słońce i dzięki temu skały w Broumowskich Stenach przeschły na tyle, że można tam było z przyjemnością pojeździć. Pierwszy podjazd dał mi mocno w kość, kilkudniowe "rewolucje" osłabiły mnie znacząco, od połowy podjazdu odcięło mnie i tylko patrzyłem jak Emi i Toomp odjeżdżają w siną dal, całe szczęście, że to ja znałem trasę, to na mnie poczekali :) Miałem wtedy poważne obawy czy uda mi się wytrzymać cała trasę bo podjazdów przed nami jeszcze 2000 m w pionie :). Na pierwszych skałkach ślisko i niebezpiecznie więc zjazd mocno asekuracyjny ale udany, a później......... było już tylko lepiej, skały przeschły i pozwoliło to nam na super jazdę, zjazd przez telewizory, zjazd za Ameriką i zjazd do Rerisin szlakiem rowerowym, moim zdaniem najlepsze zjazdy w Broumovsku :), owszem na pierwszych dwóch tym razem bez 100% (Tomek zjechał tym razem telewizory) ale powiedzmy 99% poszło jak z płatka :) Nie wiem jak to ostatnio się dzieje, ale mam coraz większa satysfakcje i przyjemność z jazdy w ciężkim terenie, chyba mi odwala na "stare lata" :) Po powrocie na Pasterkę jemy obiad w schronisku (dostajemy informacje że grupa AKA już tu była, jadła i piwo piła:) oraz odbywamy naradę, damy radę przejechać całość zaplanowanej trasy czy nie, decyzja 3 za, 0 przeciw, czyli próbujemy :) Ostry zjazd do Ostrej Góry i ciśniemy na Karłów w połowie zjeżdżając na Zielona Drogę, z Karłowa w kierunku Sekstansu z którego kolejny techniczny zjazd, przeprawa przez bagienko i szybki zjazd w stronę Szczytnej, kolejny podjazd, tym razem na Lisia Przełęcz, skąd wjeżdżamy na Sawannę, przejazd przez klimatyczny las i zjazd do Darnkowa obok klasztoru buddystów. Pozostaje nam jeszcze powrót przez Ymcę na Lelkową i zjazd czerwonym szlakiem do Kudowy. W sumie mieliśmy do podjechania 7 podjazdów od 200 do 500 m w pionie każdy + kilka mniejszych, zjazdy też były zaplanowane na raczej techniczne, więc średnia wyszła niewysoka, za to satysfakcja z pokonania tej trasy przeolbrzymia, do tego doszły jeszcze nie najlepsze warunki podeszczowe, w wielu miejscach grząsko i błotniście, co na podjazdach dodatkowo daje popalić, o dziwo od drugiego podjazdu wbrew obawom, odżyłem i już nie miałem większego problemu z utrzymaniem tempa jazdy Emi i Tomka. Generalnie starałem się ułożyć trasę tak, żeby była w 99,9% przejezdna, myślę że mi się udało :) W trakcie omawiania trasy, przewyższeń itd. zakiełkował nam pomysł na nowe wyzwanie...... tym razem dołożymy do tego G. Orlickie żeby zrobić 3000 w pionie, maksymalnie w terenie, maksymalnie trudno, wszystkie szalone zjazdy po Broumovsku po prostu ma być zaj.... ciężko:) planowany termin: czerwiec lub lipiec w jakiś ciepły weekend, start o 6:00, wymagania - sprawny mocny rower i bardzo dobra kondycja :) Czekam na chętnych ..... dwoje znam :) Są na pierwszym zdjęciu :) No i cóż jeszcze..., jeszcze podziękowania dla Emi i Tomka za udział w tej szalonej imprezie, wspaniała atmosferę na trasie, dobry humor i w ogóle, że chcieli pojechać te szaleństwo ze mną jako przewodnikiem :) musicie mieć wysokie kwoty na polisach :) Samemu tej trasy na pewno bym nie przejechał za jednym zamachem, a dzięki Wam, wzajemnej mobilizacji i odrobinie szaleństwa UDAŁO SIĘ :)))))) Dziekuję Niebieski szlak z Lelkowej do Ymka. A tutaj na niebieskim szlaku pod Małym Szczelińcem Na Pasterskich Łąkach Droga w stronę Machowskiego Krzyża, jeden z moich ulubionych fragmentów Walka z hopkami :) w drodze na Bożanowski Spiczak Widok z Bożanowskiego. Tam tradycyjna sesja fotograficzna :) Udany zjazd Tomka po "telewizorach", gratulacje i oklaski dla tego Pana :), który poniżej niesie nagrody :) A to nagroda w Americe, i tankowanie paliwa na podjazd, który zaraz na nas czeka. No i oczywiście zjazd Na ten moment wszyscy się poddali przed tym uskokiem, ale są już koncepcje jak to zjechać, tylko odwagi na razie brakuje :) Też załapałem się na jakieś zdjęcie w ruchu. Zjeżdżamy do Suchego Dolu Nie wychylaj się bo spadniesz !!! Pasiemy się w Schronisku Pasterka A to już widok z Zielonej Drogi pod Błędnymi Skałami Po tej kładce tez mieliśmy przyjemność jechać, długość na oko 300 metrów Każdy miał tam swoja skałkę do podziwiania widoków :) Powoli zbliżamy się do mety, jeszcze tylko dwa zjazdy i jeden podjazd :) pestka Finisz w zasięgu ręki.
Długo wyczekiwany wypad rozpoczęty, ekipa zjechała się niemalże w komplecie a nawet w powiększonym składzie, kilka osób brakuje kilka przybywa ale znowu jest nas ok. 15 osób, a dokładnie mówiąc Znamy się mało... więc może ja bym powiedział parę słów o sobie -
najpierw. Urodziłem się... urodziłem się w Małkini, w 1937 roku, w
lipcu. Znaczy, w połowie lipca... właściwie w drugiej połowie lipca,
właściwie... dokładnie 17 lipca. No... to tyle może o sobie - na
początek... Czy są jakieś pytania? czyli nas jest 15 osób :) Czy są jakieś pytania? No może nie na tym zdjęciu, bo jest jeszcze druga grupa rowerowa i grupa piesza Jak widać uśmiechów nie brakuje :) No i niestety klątwa tego wyjazdu, czyli awarie sprzętu, pierwsza odsłona. Pierwszy cel naszej wyprawy czyli Obri Skaly A to cześć drugiej ekipy rowerowej na Obri Skaly Pierwszy techniczny zjazd żółtym szlakiem z Obri Skaly Konsekwencje pomyłki czyli dodatkowe metry podjazdu :) Feniks i jego kapcie :) Spotkanie z grupa pieszą na Seraku Cała ekipa rowerowa nr 1 na Seraku A tutaj "efekt patyka" na czerwonym szlaku w Emi rowerze. Czyli trzecia awaria w tym dniu :) Jak się okazało, dzisiejsza trasa była rozgrzewką przed dniem następnym, gdzie pierwsze skrzypce zagra pogoda.
Trasa krótka ale treściwa, praktycznie sam teren, a fundatorem tej wycieczki jest Emi, bestia na podjazdach i szatan na zjazdach :) Całe szczęście dla mnie, że był to debiut Emi w terenie na SPD, dzięki temu :) zaliczyła kilka efektownych gleb na podjazdach co pozwoliło mi utrzymać jej tempo:) A to skutki
Na szczycie W. Sowy spotykamy Mariusza, pogadaliśmy kilka minut i Maniek pojechał swoja trasą, fajnie było spotkać się na trasie, oby następnym razem nie było to spotkanie przypadkowe :) Mocne terenowe zjazdy do tej pory nie były domeną Anki, ale coś się zmienia i idzie ku lepszemu :) Drugi wjazd na Wielka Sowę, a teraz zjazd czerwonym szlakiem do Przełęczy Jugowskiej, oj tam można było dać czaduuuu Pełne zdziwienie, zjechałam ???!!!!! Ja już znam winnego :) Jak bym wiedział jak się wstawia pioruny to ze trzy był dołączył :) Musze obiektywnie przyznać, że Kuba na zjazdach daje sobie nieźle radę, no ale wiadomo od kogo się uczy :) Trasa ciężka kondycyjnie, zjazdy i podjazdy trudne techniczne, następnym razem postaram rozliczyć się z podjazdem na Kalenicę, na którym w jednym miejscu przystanąłem na kilka metrów :(, zjazdy za to mistrzowskie, żółtym szlakiem z Małej Sowy i ten końcowy ze Schroniska Sowa zapamiętam sobie na dłuuuugo. Dzięki Emi za wezwanie nas na trasy Gór Sowich :)
Krótka przejażdżka a Anką i Agnieszką przez Taszów, Borową, Czeska Czermną do Kudowy, Aga pierwszy raz na rowerze w tym roku wiec tempo rekreacyjne, tylko podjazd pod pod Taszów mocniej przycisnięty. Kilka fotek :) Przy drugiej próbie w tym roku Anka podjechała pod Taszów, gratulacje :)
Wyjazd z Anką i Wiktorem do Pasterki oczywiście przez Karłów, chodziło o to żeby sprawdzić czy młody da radę podjechać pod Karłów, z trzema krótkimi przerwami podjechał w tempie ok. 8 km/h. Teraz mogę zaplanować trasę na trzeci dzień Jeseników, żeby z Wiktorem dotrzeć na rowerach do Leśnego baru na spotkanie z resztą ekipy, już nawet mam wstępny plan.
W końcu w tym tygodniu wskoczyłem na rower a w zasadzie wskoczyliśmy :), korzystając z niezłej pogody ruszyliśmy na objazd zielonej trasy rowerowej po Górach Stołowych. Anka pojechała drogą 100 $ a ja przez Dańczów, Darnków na Ymcę gdzie się spotkaliśmy, stąd już razem dojechaliśmy na Karłów, przejazd niebieskim pod M. Szczelińcem i po Pasterskich łąkach na pieprzowego Opata do schroniska. Trochę pokluczyliśmy koło Pasterki i przejechaliśmy zieloną ścieżka rowerową Drogą nad Urwiskiem, do Batorówka i po ścieżce do Karłowa, zjazd do Ymca i niebieskim szlakiem na Lelkową, czerwonym do Jakubowic i przez Czartowski kamień na Czermną i do domu. Wesołych Świąt wszystkim życzę.
Anka na niebieskim szlaku pod Małym Szczelińcem rzut oka na Szczeliniec Koruna i Bozanowski Spiczak, na dole Anka pomyka na Pasterke Prezentacja bloków SDP Najnowszy stojak na rower :) Nowa piasta i tarcza, pierwsze hamowania tragedia, jakby posmarowane olejem, ale po krótkim dotarciu tarczy i klocków, żyleta Opat rządzi Walka z terenem :) Rynna na czerwonym szlaku, a w rynnie ..... czerwona kropka :) OK bejbi i ten uśmiech :( Czartowski Kamień
Tym razem zaczynam od fotek :) Narada przy okrągłym stole, tak sobie siedzimy i biadolimy: co tu robić, co tu robić?, a Ryjek szpanuje radarem pogodowym :) A tu już jesteśmy po pierwszym etapie pieszym, ale to nie koniec, pochód zakręconych bikierów dopiero się zacznie :) Zibi pokazuje, Taaakie będą kamienie a jeszcze dłuższe korzenie :) Tak, tak, jestem pierwsza :) A to grupa pościgowa Uśmiech nr ????? 5 i dwóch czerwonych agentów z tyłu. Miałaś wziąć plecak, nie spadochron ?? Wszyscy patrzą a Ona "Mam Cię, zjem Cię !!" To już Travna, czyli miejsce które dla Ryjka było celem samym w sobie :) No i jaka poważna mina:) A ten w czerwonej bluzie, znowu się załapał na foto, wszędzie go pełno :) Finito, bynajmniej dla niektórych! Takie były widoki wdj. A miały być takie:) Bogdano na podwyższeniu, jak niemalże ..... Cezar "Teraz ja przemawiam do Was, Król podjazdów, Ave Ja" Ninja jakaś czy co? Wylądowałam ... Jeszcze kilka słów podsumowania, pogoda nas nie rozpieszczała, Zibi chciał nas wykończyć, patyki chciały urwać mi hak, a na zjeździe do Londynu nabawiłem się egzemy asfaltowej, ale .... jak zawsze było zaaaarąbiście i czekam na następne wspólne eskapady. Pozdrawiam Wszystkich i dziękuję za razem spędzony wspaniały czas.