Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:11122.00 km (w terenie 5463.80 km; 49.13%)
Czas w ruchu:741:13
Średnia prędkość:15.01 km/h
Maksymalna prędkość:71.90 km/h
Suma podjazdów:256220 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:175 (91 %)
Suma kalorii:442300 kcal
Liczba aktywności:230
Średnio na aktywność:48.36 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Paradoks polanicki :)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Paradoks polega w tym przypadku na tym, że musieli przyjechać świdniczanie w osobach Emi i Kuby, żeby niemalże miejscowych, czyli Ankę i mnie, po oprowadzać po polanicko-szczytnickich lasach i pagórach. Ciężko opisać mi przebieg tej trasy, zaliczyliśmy, Piekiełko, Szczytnik i jakiś kamieniołom, kręciliśmy się w te i we wte, przejechaliśmy raptem ok. 16 km ,ale wyjazd był bardzo urozmaicony, widowiskowe skoki, szczególnie Kuby, sorry dziewczyny:), strome zjazdy, techniczne fragmenty wśród skał, świetna zabawa i dobry humor, to wszystko co towarzyszyło nam w trakcie tej wycieczki, za co wszystkim Wam bardzo dziękuję. Zauważam, że coraz ciekawsze robią się te rozgrzewki przed rozpoczynającym się przecież sezonem :))) oj będzie się działo !!!

fot.Emi

Fot.Emi
fot.Emi

Ślęża i Radunia w okolicach zawodów EMTB

Sobota, 28 marca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wypad na Ślężę i Radunię przy okazji zawodów enduro EMTB w ramach których odbywały się prezentacje rowerów różnych marek, min. Canyona. Dane mi było przejechać się ok. 30 minut Strivem, po szutrach i jednym singlu. Zmienna geometria działa, to wiem na pewno, obsługa tego wynalazku wydaje się być prosta ale wymaga pewnej wprawy, której po pól godziny jednak się nie nabiera. Przejechałem się ponadto Giantem Reginem Emi, na podjeździe zaliczałem padaczkę ponieważ sztyca wyciągnięta na maxa była zdecydowanie za krótka, za to na zjeździe fragmentem OS-u, zabawa po chwili była super, pomimo jazdy na platformach, do których jeszcze nie przywykłem, na zablokowanym jak się okazało amorze i nabitych na maksa oponach :)))  Trasa którą zafundowała nam Emi, obfitowała w techniczne i wściekle strome zjazdy, gdzie niestety nie ustrzegłem się błędów, sukcesy też były co cieszy, ale obiektywnie przyznaję że zjazdy ze Ślęży i Raduni do łatwych nie należą, dodatkowo smaczku dodawała deszczowa pogoda, więc było bardzo ślisko. Znajomość trasy też robi swoje, na Broumovskich Stenach znam prawie każdy kamień, gdzie leży, jak leży i jak po nim zjechać, tutaj czułem się trochę jak dziecko we mgle, a Przewodniczka tylko czekała, żeby zaskoczyć nas jakimiś głazami, singlami i patykami i innym ustrojstwem :). Anka na jednym singlu autorstwa Szweda, zaliczyła lot w przestworzach czyli pierwsze prawdziwe OTB, oj musiało boleć :) ale za to poczułaś smak wolności i mtb w wersji "pure" :) made by GG. No, ale następnym razem będzie lepiej !!! Dzięki Dziewczyny za ten wypad, było super !


fot.Emi

Pierwsze Broumowskie Steny tego roku

Poniedziałek, 23 marca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Szybka akcja, rowery do wozu i jazda na Pasterkę, trasa krótka ale czysto terenowa, trochę śniegu gdzieniegdzie, temperatura dość niska ale pierwsze Bromovskie w tym sezonie zaliczone, udało się przejechać tylko jeden z najciekawszych zjazdów czyli Telewizory, ale jak na marcowe popołudnie to i tak jest sukces. Uwieczniłem udany zjazd Anki i nagrałem filmik który można obejrzeć w jej wpisie. Gratuluje!!! mimo że to drugi udany zjazd w tym miejscu, to zdecydowanie szybciej i płynniej Ci to poszło, brawo!!!. Na zakończenie wzniosłem toast Opatem w schronisku za kolejne postępy Pani Ani :)
Link do relacji Anki



Taszów-Na Varte-Iraszkowa+Bukowina

Wtorek, 17 marca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Praktycznie to pierwsza moja jazda w terenie w tym roku, ponieważ wysoko w górkach leżało jeszcze sporo śniegu zdecydowałem się pojeździć po tkz. Pogórzu Orlickim :). Najwyższa górka Borova 702 m n.p.m faktycznie była wolna od białego śliskiego na narty:) Podjazd pod Taszów i Borovą to w zasadzie pierwszy mój podjazd tego sezonu, poszło nieźle, tempo takie jak na koniec zeszłego roku więc jestem zadowolony :))) Dalej po znanych mi doskonale ścieżkach dotarłem do Na Varte z wieżą TV w roli głównej. Teraz świetny zjazd do Piekła, którego trochę się obawiałem, poszło jednak gładko, choć nie tak płynnie jak jesienią, pewne obawy zawsze mam na wiosnę, które szybko zazwyczaj znikają. Z Piekła wspinaczka na Iraszkową i kolejny soczysty zjazd po korzeniach, na tym zjeździe rok temu przypaliłem tarczę, jednak tym razem dymu z klocków nie było :) Dalej do domu pojechałem asfaltem, ok.16 okazuje sie że Anka wybiera sie na rower, a że byłem już po obiedzie to pomyślałem że jeszcze trochę mogę pośmigać. Decydujemy sie na podjazd na Bukowine, kawałek asfaltem i fajny singielek nad Czermną do Pstrążnej, dalej niestety znienawidzony fragment asfaltu na Bukowinę, gdzie wjeżdżamy na Drogę Aleksandra, tam zalega jeszcze dużo śniegu, który w kilku miejscach utrudnia jazdę, docieramy jednak na Rozdroże pod Lelkową, skąd już tylko jeden z najlepszych okolicznych zjazdów czyli czerwony szlak :) niestety wyrąb lasu trwa w najlepsze, wiec w kilku miejscach masa gałęzi i innego syfu. Praktycznie o zmroku zjeżdżamy do Jakubowic skąd śmigamy do domu.


Lajtowo do Piekła

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Regeneracyjna po wczorajszej biegówkowej wyrypie, spokojna jazda z Anką przez Lewin Kł. do Olesnic w Orlickich Horach, Piekło i z powrotem ścieżką przez Słone do domu. Kilka krótkich akcentów mocniejszych na podjeździe też było, ale to raczej próba na rozpoczęcie sezonu.

Pierwsza jazda i test Anki Nerva

Środa, 4 marca 2015 · Komentarze(3)
Kategoria Asfalt, Wycieczka
Uczestnicy
Pierwsza jazda w tym roku !!!. Zaczeło się od nieudanego biegania na nartach, niestety świeży śnieg skutecznie mnie zniechęcił do dalszego biegania po Orlickich, na Jamrozowej Polanie też w sumie lipa wiec lekko zawiedziony wróciłem do domu. Tam akurat zadebiutował nowy rower Anki, czyli Canyon Nerv Al 27,5. Po złożeniu maszyny w całość postanawiamy zrobić krótki rekonesans rowerowy po ścieżce w Czechach. Trochę trzeba będzie jeszcze popracować nad ustawieniami nowej maszyny, ale pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne, oczywiście wrażenia Anki :), a W mojej maszynie za to debiut nowych spd xt z rameczką, wrażeń jeszcze brak, bo w terenie w zasadzie nie jeździłem, ale wyglądają kozacko :)



Szczeliniec Wielki

Wtorek, 2 grudnia 2014 · Komentarze(4)
Wchodząc w niedzielę na Szczeliniec Wielki żółtym szlakiem od Pasterki, tak ok. 100 m przed włączeniem się szlaku w schody prowadzące na Szczeliniec, zauważyłem, że z boku do ścieżki dołącza szlak niebieski, trochę mnie to zastanowiło? skąd ten szlak idzie i czy jest przejezdny? W głowie zakiełkował mi już plan na wolny wtorek. Około 12, we wspomniany wtorek, wysyłam do Anki sms o treści "Jadę na Szczeliniec, jak nie odezwę się do 15 wzywaj GOPR" Odp. "Będziesz wspinał się z rowerem?" Czyli uznała to za żart :) Jakoś mnie to nie zniechęciło, ruszam po oblodzonym asfalcie na Słoneczną, zjazd do Jerzykowie W. to balet na lodzie, oj marnie widzę ten plan, do Karłowa nie dojadę a co dopiero wyżej?, trochę tracę wiarę w realizację planu, jednak w Dańczowie lód z drogi znika i spokojnie docieram do Ymki. Od tego miejsca na asfalcie leży cienki śnieg, jednak jest to dużo przyjemniejsza jazda niż po lodzie, dojeżdżam do Karłowa, podjazd do schodów, czerwonym w prawo do asfaltu na Pasterkę i po chwili docieram do szlaku niebieskiego. Trzeba spróbować, dziesiątki razy tamtędy przejeżdżałem, ale jakoś nigdy nie wpadłem na pomysł wjazdu na ten szlak. Ruszam do góry po ukrytych pod śniegiem kamolach, hehe, toż to mój żywioł :) Ujechałem może ze sto metrów i po jeździe, zaczynam kawałek prowadzić, po 200 metrach mam ochotę wracać, ale kuszony ciekawością i pocieszany przez garmina że jestem na 860 metrach, postanawiam jeszcze kawałek do zakrętu podejść, tak od zakrętu do zakrętu i po kolejnych ok. 200 metrach widzę żółty szlak, a kawałek dalej schody. Wiem, że z tego miejsca nie ma 600, tylko może 60 schodów do schroniska :) Cóż, byłem zawsze sceptycznie nastawiony do wnoszenia roweru na Szczeliniec, nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale gdy zwietrzyłem okazje to szlag trafił moje opory, zapier.... z tym rowerem po schodach jak Sruś Pędziwiatr. Po chwili byłem pod Schroniskiem na Szczelińcu, kilka fotek i jeszcze ze 20 schodów na szczyt i punkt widokowy, tam kolejne szybkie foty i powrót pod schronisko, trochę powalczyłem na ścieżce do schroniska, trochę ponosiłem, od połączenia szlaków ze schodami podejmuje próbę zjazdu, w zasadzie 80 % poszło, na jednym wielkim kamolcu, z powodu zbyt niskiej prędkości przycinam zęby w korbie, ale jakoś wracam do asfaltu. Teraz jeszcze tylko przejazd przez łąki pod Szczelińcem i powrót asfaltem do domu. Wiem, wiem, teraz prawdopodobnie fala krytyki mnie zmiażdży, jedna falę miałem po powrocie do domu, zima, góry, ślisko, zimno, itd... drugą teraz, gdy to piszę, chwalisz się i oczekujesz oklasków :( Nigdy nie zamierzałem wbijać się na Strzeliniec z rowerem, ba, wręcz byłem krytykiem idei wnoszenia roweru po kilkuset schodach, jednak gdy zwietrzyłem okazję do zdobycia tego szczytu? hmmmm, nie chciałem odpuścić :) Gdy przypomniałem sobie, jak targaliśmy przez kilometr rowery na Czernicę, żeby zobaczyć nowa wieżę, to moje 500 metrów noszenia i kilkadziesiąt schodów to w sumie Pan Pikuś :).
Pełna galeria






Niebieskim szlakiem po G. bardzkich

Niedziela, 23 listopada 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W zasadzie wszyscy już coś napisali o tej wyprawie, więc niewiele mogę już dodać, faktycznie jak na koniec listopada to frekwencja dopisała, 8 jeźdźców na swych maszynach pojawiło się na miejscu zbiórki zarządzonej przez "Emi wracającej z nart" w Kłodzku na parkingu pod dworcem. Tylko Ryjosław wiedział, chyba? co nas czeka na żółtym szlaku na Górę Kłodzką, typowo interwałowe podjazdy połączone z podejściami, które być może byłyby do wjechania w środku sezonu bez liści na szlaku, ale w tych warunkach i formie, sorry, już jest jesień :) Z Góry Kłodzkiej dalej podążaliśmy niebieskim szlakiem, cały czas góra-dół a do tego lodowaty wiatr, kilka fajnych zjazdów, szczególnie jedna ściana, na której zrywałem wszystkie liście tylnym kołem i modliłem się, żeby przód mi się nie zblokował :) szczególnie utkwiła mi w pamięci. Z przełęczy Łaszczowa, szybko zjeżdżamy po błocie i kałużach, w których szczególnie Kuba, funduje sobie maseczkę błotną na twarzy, zaoszczędzi na spa chłopak :) Mina Ryjosława, jak zobaczył jak się biedak zapaskudził błotkiem na zjeździe, bezcenna .... jak płatności Mastercardem :). Mocna wyrypa pod kapliczkę i zjazd też był ciekawy, widziałem tam kilka efektownych lotów w wykonaniu niektórych uczestniczek wyprawy :) dajesz już radę Pani Wściekła na podejściach :). Za punktem widokowym zarejestrowaliśmy u Zbycha, że jakieś węże przebiły mu przednią dętkę, w sumie jest to dość rzadka sytuacja, snake na przodzie?, choć mi też już się zdarzyła w tym sezonie. Po wypędzeniu gadzin ze zbychowskiej opony, zjechaliśmy do Barda na obiad. Powrót wykonany był już tradycyjnie dla tych Gór, czyli czerwonym rowerowym na Przełęcz Łaszczową i świetnym zajazdem przez Boguszyn na łąki przed Kłodzkiem. Tam Ania wykonała podobno zdjęcie roku!!! faktycznie świetne ale nie będę taki, nie podkradnę jej tej foty :) odsyłam do relacji pozostałych uczestników wycieczki, gdzie można je zobaczyć, a co, taki będę :) Cóż, była to prawdopodobnie ostatnia wspólna wycieczka w tym sezonie rowerowym w bikestatsowej ekipie, a pewnie jedna z ostatnich w ogóle w tym roku. Może to jeszcze za wcześnie na podziękowania a może nie?, jednak chciałbym w tym miejscu Wszystkim serdecznie podziękować,tym którzy byli zawsze, często jak i czasami na wspólnych wyjazdach, za wspólnie przejeżdżone setki albo i tysiące kilometrów,  wiele wspaniałych chwil spędzonych w górach, kilogramy uśmiechów, tony żartów, i tak ogólnie za świetny sezon, oby kolejny był równie ciekawy jak TEN!
Kilka fotek z wycieczki
PS. Feniks jeszcze wiedział co nas czeka na żółtym szlaku, ale ....... nie powiedział :)



Pełna galeria

Jesienne zimne brrrrBrrrrroumovsko

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
W końcu Zbychowski przybył w moje rejony, w celu pokonania kilku delikatnych skałek w okolicach Broumowskich Sten. Od razu zaznaczam, że wykorzystałem kilka zdjęć Zbycha bez jego zgody i wiedzy :) Temperatury nas nie rozpieszczały, na rasie wciąż trwał spór czy już jest - czy jeszcze +, woda w kałużach nie zamarzała wiec śmiem twierdzić że było na +. W zasadzie to powtórzyliśmy trasę z Broumowskich Sten z 11.11. Tym razem doszedł jeszcze asfaltowy podjazd z Kudowy do Karłowa i powrót tą sama  trasą,  który w lecie zazwyczaj zamieniam na terenowy podjazd pod Lelkowa i endurowaty przejazd przez Skalniaka, kto jechał to wie o co chodzi :) Tak więc trasa przebiegała przez 3 z 4 zjazdów na BS, o których wciąż się rozpisuje ) sprawiają mi one jednak nadal niesamowita radość i satysfakcję z ich pokonania, wiec będę je zdzierał puki mi się nie znudzą a pewnie nie nastąpi to zbyt prędko, bo w naszych rejonach ciężko znaleźć lepsze kwiatki :) BS to mój ulubiony kawałek świata dostępny na wyciągnięcie ręki:)  W sumie to jeszcze na początku listopada nie sadziłem, że będę tam jeszcze w tym sezonie, a już w ogóle nie śniłem, że w listopadzie będę tam 3 razy, a może 4 jeśli jutro tez tam pojadę :) a taki mam niecny plan. Mam nadzieje Zbychowski, że trasa Ci się podobała i zobaczyłeś jakieś nowe ciekawe miejsca, do których z przyjemnością powrócisz w niedalekiej przyszłości. Dzięki Zbychu! było świetnie!! Kilka zdjęć pokaże nasze zmagania:)


Pełna Galeria

Taszów-Piekło

Sobota, 15 listopada 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Przejażdżka z Anką przez Taszów, Borową, niebieskim do Piekła i powrót asfaltem przez Nachod do domu. Wiatr skutecznie utrudniał dziś jazdę, do tego Anka osłabła na powrocie więc snuliśmy się prędkością spacerową do domu :)