Poszukiwań nowych ścieżek ciąg dalszy, w zasadzie większą cześć trasy jechałem już kiedyś ale tak dawno że traktuje ja również jako odkrycie, chodzi o podjazd z Darnkowa czarnym szlakiem rowerowym obok klasztoru buddyjskiego, podobno jedyny klasztor w Polsce, oraz przejazd po Sawannie Afrykańskiej.
Niestety foty z Sawanny nie wyszły więc je pomijam. Jeszcze jedna nowość to zjazd czerwonym szlakiem od Kamienia Popielnego do Drogi nad Urwiskiem, którą to droga pojechałem już standardowa rundkę na Batorówek i przez Sekstans do Karłowa, Ymca, Lelkowa Kopa, zjazd zielonym rowerowym do Jakubowic i przez Miechy do Kudowy, znowu myjnia ale już po obiedzie. Jeszcze na początku udało mi się przebić zanikającą leśną drogą do Darnkowa.
Dzisiaj postanowiłem jak najwięcej trasy poprowadzić po niebieskich szlakach. Po dojechaniu do Olesnicy w Orlickich Horach wjazd na niebieski, którym dotoczyłem się Pod Sedlonowski Vrch, ciężki podjazd po błocie, śliskich kamieniach i liściach spowodował że od połowy wybrałem alternatywny asfalt, od Sedlonowskiego czerwonym przez Bukaczkę na Masarykową Chatę i później powrót na Orlicę, powyżej 900 metrów n.p.m, deszcz i silny wiatr który szybko przegonił mnie na dół, czyli zjazd moim ulubionym czerwonym do Oleśnicy. Dalej czerwonym po asfalcie do Dlouche i niebieskim do Borovej, tam wjazd w teren dalej niebieskim szlakiem, którym ostatnio jechaliśmy, z tym że teraz w przeciwnym kierunku. Zjazdy niebieskim z Iraszkowej spoko, ale fragment wcześniejszy, ciężka sprawa w takich warunkach, ślisko i niebezpiecznie, więc zjazd asekuracyjny z jedną nogą na podparciu, a ścieżka otaczająca Kozi Hrbet "fantastico".
Dalsza cześć poszukiwań nowych tras po czeskiej stronie, tym razem z Czeskiej Czermnej po zółtym szlaku do Nowego Hradka, czerwonym Dlouhe, Rzy zielonym na Skutinę i zielonym na Stenka, zjazd zielonym do Olesnic, powrót asfaltem do Kudowy. Niezwykle pomocne okazały się Mapy.cz od których dowiedziałem się od Zibiego, prawdziwa rewelka, dzieki. Dwie panoramki z trasy z tym że tytuły zdjęć sa odwrotne.
Poranna jazda z Krzyśkiem, najpierw w okolicach Brzozowia, Czeskiej Czermnej, niebieskim do Borowej, Olesnice, częściowo niebieskim a częściowo asfaltem na Połomski Kopec, Orlica, czerwonym szalony zjazd do Olesnicy, Kocioł, podjazd do Taszowa i zielonym (błoto masakryczne) po łąkach do Lewina. Powrót asfaltem do Kudowy zahaczając o myjkę.
Dzisiaj w końcu pohasałem na fulu, a że prawdopodobnie była to jedna z ostatnich okazji wyjazdu w mocny teren, to za długo się nie zastanawiałem. Z domu ruszyłem na Karłów ale przez Miechy, Lelkowa Górę, zjazd niebieskim do Ymca i dojazd asfaltem do Karłowa. W Karłowie tradycyjnie pod wejście na Szczeliniec i dalej szlakiem w stronę Pasterki, moje ulubione Pasterskie Łąki, Pasterka, i szlakiem do Machowskiego Krzyża. Po drodze 3 hopki z luzaków - podjechane, Pański Krzyż, Bożanowski Spiczak. Powrót do P. Krzyża i szlakiem prawie do "Zabitego", ciężki podjazd do Machowskiego Krzyża i powrót w stronę Pasterki zahaczając o moje ulubione ścieżki w okolicach. Z Pasterki asfaltem do Popielnego Kamienia i skręt na szlak którym dojeżdżam pod wejście na Szczeliniec. Powrót do Ymca asfaltem i znowu w niebieski szlak ale tym razem pod górę do Lelkowej. Czerwony do Jakubowic i trasą Sudety MTB do wyciągu, wjazd na Świński Grzbiet i przejazd przez Urwisko Beaty na Górę Parkową, Park Zdrojowy i do domu. W górach silny wiatr mocno utrudniał jazdę na odkrytych fragmentach trasy, w terenie sterty liści powodują dodatkowe utrudnienie zasłaniając skutecznie przeszkody na trasie, co skutkuje wieloma niespodziankami.
Dalej do Żdarek, ścieżka rowerową do Wysokiej Srbskiej, MAchov Machowska Lchota, Ostra Góra w połowie podjazdu do Karłowa skręt na Zielona drogę, o dziwo spotkałem tam jakiegoś bikera. Zdjecie z Zielonej Drogi pod Błędnymi Skałami
Zainspirowany wczorajszym zjazdem z Bobrownik postanowiłem dzisiaj zaatakować ten podjazd. Żeby nie było lekko zaczynam podjazdem z Kudowy na Lisią Przełęcz, o dziwo jak na jesienną formę to idzie mi super i wjeżdżam na szczyt tylko o 2 min. gorzej od mojego rekordu, co uznaje za spory jesienny sukces. Kawałek dalej w Łężycach
Zjazd do Szczytnej i właściwy cel dzisiejszej jazdy czyli podjazd pod Bobrowniki. Muszę przyznać że byłem zaskoczony, gdy w pewnym momencie Garmin pokazał 20% nachylenia, podjazd może trochę krótszy niż na Lisia ale za to dużo bardziej stromy i w zasadzie nie do wjechania na równe tempo,(dla mnie) za stromo. Dalej to już zjazd w stronę Dusznik do ujęcia wody na Bystrzycy i podjazd na Zieleniec. Tym samym zaliczyłem trzeci podjazd, każdy w innym paśmie górskim, trasa bardzo dobra na treningi w przyszłym roku, podjazdy od łagodnych po bardzo strome, od równych po mocno wznoszące się.
Wybrałem się na test nowej maszyny którą zakupiliśmy dla Anki. Rower w rozmiarze 38 wiec trochę na mnie za mały ale za to niesamowicie zwrotny, amory ustawione na dużo niższą wagę więc bujak straszny, na razie bez SPD co na mocnych podjazdach objawiało się podrywaniem nogi ciągnącej do góry. Jadąc na bardziej technicznych odcinkach też czułem brak SPD, nogi podskakiwały na kamieniach. Wrażenia ogólne bardzo dobre, jak bym się uparł to przy dłuższej sztycy i mostku oraz SPD spokojnie bym na nim pojeździł. Tak wiec Aniu do boju !!!