Z braku czasu na uzupełnianie wpisu wrzucam tylko mapę. Będę starał się
uzupełnić wpis w miarę wolnego czasu, pewnie w zimie jeśli będzie taka
jak tegoroczna :)
Trasa krótka ale treściwa, praktycznie sam teren, a fundatorem tej wycieczki jest Emi, bestia na podjazdach i szatan na zjazdach :) Całe szczęście dla mnie, że był to debiut Emi w terenie na SPD, dzięki temu :) zaliczyła kilka efektownych gleb na podjazdach co pozwoliło mi utrzymać jej tempo:) A to skutki
Na szczycie W. Sowy spotykamy Mariusza, pogadaliśmy kilka minut i Maniek pojechał swoja trasą, fajnie było spotkać się na trasie, oby następnym razem nie było to spotkanie przypadkowe :)
Mocne terenowe zjazdy do tej pory nie były domeną Anki, ale coś się zmienia i idzie ku lepszemu :)
Drugi wjazd na Wielka Sowę, a teraz zjazd czerwonym szlakiem do Przełęczy Jugowskiej, oj tam można było dać czaduuuu
Pełne zdziwienie, zjechałam ???!!!!!
Ja już znam winnego :) Jak bym wiedział jak się wstawia pioruny to ze trzy był dołączył :)
Musze obiektywnie przyznać, że Kuba na zjazdach daje sobie nieźle radę, no ale wiadomo od kogo się uczy :)
Trasa ciężka kondycyjnie, zjazdy i podjazdy trudne techniczne, następnym razem postaram rozliczyć się z podjazdem na Kalenicę, na którym w jednym miejscu przystanąłem na kilka metrów :(, zjazdy za to mistrzowskie, żółtym szlakiem z Małej Sowy i ten końcowy ze Schroniska Sowa zapamiętam sobie na dłuuuugo. Dzięki Emi za wezwanie nas na trasy Gór Sowich :)
Bardzo fajny maraton zorganizowany przez Lincoln Electric i gminę Bielawę. Fakt, że nie lubię jeździć na okrążeniach w tym przypadku nie miał znaczenia, wręcz na drugim kole trasa była pusta i zjazd do Bielawy dał mi naprawdę dużo zabawy. Niestety nie ustrzegłem się wywrotki, mea culpa, tak się nie jeździ, wyprzedzanie w wysokich koleinach to mój duży błąd, popełniony zresztą już drugi raz na maratonach, może w końcu się nauczę, żeby poczekać te kilka sekund jak się skończy koleina. Gleba była bolesna i obcierek dużo, ale szybko wstałem i ruszyłem dalej. Generalnie imprez bardzo udana, trasa fajna poza pierwszymi 6 km na obu kółkach, wynik w miarę dobry. Open M 29/61, M3 8/18
Deszcz, błoto, zimno. Trasa przez to ciężka, w kilku miejscach przez błoto nie dało się jechać(na moim poziomie), kilka fajnych singlowych zjazdów po korzeniach i błocie. Przedostatni podjazd, krótki ale doprowadzający niemal do rozpaczy, iść było ciężko a co dopiero jechać, na mecie zimno i wietrznie ale za to na Twierdzy Donjon. Ogólnie wydawało mi się że słabo jadę, na zjazdach wyprzedzałem kilka osób, za to na podjazdach oni wyprzedzali mnie, wynik w sumie niezły szczególnie w kategorii: 10/36 M40, 53/113 Open.
Trasa maratonu w Bielawie, nieco zmieniona ale najważniejsze punkty programu zostały a nawet trasę wzbogacono o dodatkowy fajny zjazd singlem, ciężko było ze względu na upał, na otwartych przestrzeniach było gorąco jak w piekarniku, czasami zawiał lekki wiatr ale upał dawał się we znaki, większość trasy przejechałem z Krzyśkiem, trochę się powyprzedzaliśmy ale 3/4 trasy jechaliśmy w zasadzie razem, dopiero na ostatnim zjeździe odjechałem mu troszkę. Wynik dobry: 125/351 open, 38/124 M3 którzy ukończyli.
Trasa Bike Maratonu w Bielawie. Bardzo pozytywne wrażenia z trasy, wymagająca kondycyjnie, pierwszy podjazd prawie 15 km, sporo schnącego błota i kilka technicznych sekcji. Wynik w sumie dobry jak na moje możliwości 159/454 open, M3 50/154 którzy ukończyli maraton na dystansie mega.
Ze Zbyszkiem pojechaliśmy z Kudowy przez Karłów, Radków, Ścinawki do Nowej Rudy, dalej przez Jugów, Sokolec na przełęcz Sokolską. Z przełęczy szlakiem rowerowym na Małą Sowę, powrót i na Wielką Sowę, tam przerwa na ognisko i pieczenie kiełbasek. Dalej szlakami rowerowymi i turystycznymi wzdłuż Gór Sowich aż do Srebrnej Góry, wjazd na twierdzę Donjon, powrót do Nowej Rudy i już tą samą trasą z przerwą na pstrąga powrót do Kudowy. Wyprawa trwała w sumie 12 godzin, pod koniec trochę zmoczył nas deszcz, ale generalnie było super.