Tym razem spotkanie na Srebrnej Górze z Feniksem i Tomkiem (Tomcarem). Pozostali to stała ekipa Srebrno-górskich tras :) czyli Anka, Kuba i ja. Pośmigaliśmy wspólnie po trasach A1 i C po czym chłopaki pomknęli do domu, pozostała trójka zaliczyła jeszcze trasę B, ja nawet 2 razy.
Drugi dzień zmagań rowerowych ze Zbychem, aparat został w domu wiec zdjęć 0. Pięć zjazdów na Srebrnej Górze w kolejności A B C A1 C1. Trasa A suchutka, B mokra i śliska, na C już tez wyschło. W miarę kolejnych zjazdów dochodzę do wniosku, że jednak trasa C podoba mi się coraz bardziej w porównaniu do C1. Te 5 podjazdów też nieźle dało mi w kość, szczególnie ostatni. Jednak po 3-4 rundach, powinna być jakaś dłuższa przerwa posiłkowa a nie tylko nap......
Tym razem robię 5 kółek na Srebrnej, jest sucho wiec przyczepność świetna!! Anka w tym czasie zadowala się 3 zjazdami, w międzyczasie dołącza do nas Kuba zmęczony tygodniowym szkoleniem w Srebrnej :) który zapodaje dwa zjazdy. Dodatkowo upał robi swoje, więc wszyscy maja dość jazdy i zawijamy się do domu.
Tym razem wyciągnąłem towarzystwo w postaci Ani, Zbycha i Tomka na Srebrna Górę, przy okazji był to mój debiut na SG na Strivie. W nocy znowu popadało więc było ślisko na trasach, towarzystwo generalnie miało nietęgie miny po trasie A bo było tam faktycznie mokro i ślisko, B również nie dała odkryć swoich możliwości, dopiero po południu trasy lekko przeschły i na C było już OK :), przy okazji zwiedziliśmy tarasy na Don Jonie a ja trochę poskakałem.
Wyjazd z Anką do Srebrnej Góry, niestety mój Nerv uszkodzony wiec dosiadłem jej maszyny a Ona wróciła na swojego KTM-a. W sumie tym razem 3 rundki plus zwiadowczy powrót zielonym i niebieskim szlakiem.
Wypad z Kuba na Srebrną Górę, nie było za bardzo czasu robić zdjęcia, za to Kuba nagrał kilka filmików ze zjazdów. Dwa wrzucam. Na koniec jeszcze rozszczelnienie koła i powrót z buta do auta, na szczęście ok. 1 km :)
Zachciało mi sie pojechać znowu do Srebrnej Góry, tym razem dojeżdżam rowerem najkrótszą możliwą asfaltowa drogą czyli 47 km. Plan był taki, żeby przejechać wszystkie 3 czarne trasy w SG, zaczynam od A, ponieważ tydzień temu jechaliśmy A1 to chciałem sprawdzić co jest na wersji A, w mojej ocenie A1 jest lepszy. Wracam na górę i teraz czas na B, fajnie, szybko, sucho, jedno miejsce mnie zaskoczyło, kilka skoków, kilka objazdów, jak dla mnie po ostatnim nietrafionym skoku trochę wąsko, ale to pewnie moje subiektywne wrażenie. Teraz czas na trasę C, tak jak z A wybieram wariant bez 1, okazuję się że jest to po prostu ominięcie twierdzy, w pewnym momencie trasy się łącza i już jadę C1. Tym razem zjeżdżam bez przystanku ale na ostatnich 300 m tylny hamulec się kończy i na ostatnich dwóch skoczniach mam czachy w oczach:) udało się jednak. Tym razem ja zaliczam debiut w ochraniaczach przyniesionych na chwile z pracy, a zamówione G-formy nadal płyną u juesej :) W porównaniu do rychlebów, trasy są jakby mniej płynne za to bardziej strome, nawierzchnia wydaje mi się trudniejsza bo nie jest tak wyrównana i przygotowana jak na RS ale czy to jest ich wada? raczej nie jest, po prostu jest trochę trudniej bo na trasach zalega sporo luźnych kamieni (B) i pałętających się patyków. Dużo frajdy i zabawy można zasmakować na tych zazdach. Tylko ten asfaltowy powrót na Przełęcz Srebrną za trzecim razem dobijał mnie już maksymalnie, ale cóż, żeby zjechać najpierw trzeba wjechać lub wejść. Tutaj rychlebski podjazd dr. Wellesem jest jednak dużo ciekawszy i wjechanie go w całości też daje dużo satysfakcji. Powrót do Karłowa ta samą trasą, tam spotykam Ankę i lecimy na Ymcę, asfaltem na Lelkową (na terenowy podjazd nie mam już siły) i czerwonym szlakiem zjeżdżamy do Kudowy. Oj, to była bardzo ciężka dla mnie, ale jeszcze bardziej udana trasa!!!
Początkowy plan był na okolice W. Sowy i Kalenicy, jednak za sugestią Emi i Kuby padło na Srebrna Górę. Docieramy tam samochodami i jest nas aż 3 szt. czyli Anka, Kuba i ja. Niestety pogoda pokrzyżowała nam trochę plany, na pierwszym kółku czyli trasa A/A1 lekko padało co zbytnio nie przeszkadzało. Za to na drugim kole czyli trasa C/C1 zaczęło zdrowo lać, co spowodowało, że przemokliśmy na wskroś. Zrobiło się niebezpiecznie ślisko, tak że w pewnym momencie hamulce zaczęły odmawiać posłuszeństwa a klocki hamulcowe nieprzyjemnie śmierdzieć spalonym materiałem ściernym :) W tych warunkach bez kilku gleb się nie obyło, jednak bez większych konsekwencji, Anka zadebiutowała w ochraniaczach na rolki ale w sumie takie lepsze niż żadne! Po przejechaniu dwóch pętli wycofujemy się z realizacji trasy B, będzie po co wracać. Generalnie to traski bardzo mi sie podobają, jest bardzo szybko, w wielu miejscach stromo i to bardzo:), pogoda nie dała nam wycisnąć wszystkiego z tych ścieżek ale potencjał tkwi w nich duży jest w nich czad żeby nie powiedzieć flow. Chwała twórcom tych singli za trud jaki włożyli w wykonanie tych tras i pomysł, bo poprowadzenietras po wałach i fosach starej twierdzy to naprawdę super pomysł. Jest tam klimat!!! A tak to wyglada na fotach
Druga edycja fajnego maratonu rowerowego w Bielawie, trasa trudniejsza niż w zeszłym roku, bo wzbogacona o nowe podjazdy, trochę za mało technicznych zjazdów, a w zasadzie poza kilkoma fragmentami po luźnych kamieniach i jednym fragmencie w rynnie to technicznych zjazdów niewiele :(, za to trudniejsza kondycyjnie przez mocno zwiększoną ilość podjazdów. W maratonie pojechaliśmy w 67 osobowym składzie KKZK(Anka - praktycznie debiut na takiej imprezie, Tom-Slow, Kuczys, Wojtas, Krzysiek, ja) i jako debiutantka zaprzyjaźniona z klubem Emi. Wyniki można uznać za niezłe, najlepiej wypadła Anka, która była 3 w swojej kategorii, debiut Emi tez byłby świetny gdyby nie odnowiona kontuzja przez która została zmuszona do zjazdu na mini co skutkowało dyskwalifikacją. Reszta w miarę oczekiwań i możliwości :) Najlepsze jest jednak to, że już w domu sprawdzając wyniki okazało się, że KKZK w klasyfikacji drużynowej na Mega (Kuczys, Wojtas, Krzysiek i ja) zajął Uwaga........ PIERWSZE miejsce. Hurrrrrra Indywidualnie też wyszło nieżle :) Open 26/83 M3 16/40