Z Arturem wybrałem się w Bromowskie Steny, przejazd do Karłowa i tam łąkami na Pasterkę, do granicy, Machowski Krzyż, Pański Krzyż, Spiczak, zjazd po telewizorach i dojazd do Ameriki, zimny Opat i dalej aż do remontowanej drogi, podjazd do szczytu tej drogi i wjazd na niebieski turystyczny, kilka kilometrów świetnego singla łącznie z przejazdem przez Honski Spiczak, niestety kawałek dalej juz noszenie rowerów przez ponad 2 km aż do Hwezdy, zimny Opat i asfaltem w dół, Suchy Dół i znowu Pański Krzyż, powrót na Pasterkę, Karłów, Ymca, Lelkowa, zjazd zielonym i przez Miechy do Kudowy. Dwa drobne sukcesiki, wszystkie trzy hopki podjechane po kamieniach między Machowskim a Panskim Krzyżem, powrót również i dwukrotnie zjechany fragment szlaku który do tej pory nigdy nie przejechałem.
Z Anką asfaltem do Karłowa, po Pasterskich Łąkach na Pasterkę i do schroniska na Opata, dalej zielonym rowerowym przez Drogę nad urwiskiem do Ochoty Magdaleny, do asfaltu i powrót do Kudowy. Pierwszy wyjazd Ani w teren, wrażenia bardzo pozytywne więc może coś z tego będzie.
Start w Maratonie MTB im Artura Filipiaka. Chyba jakieś fatum wisi nad tym maratonem bo z 6 dotychczasowych edycji tylko jedna była "sucha", zawsze przed lub w trakcie pada deszcz ewentualnie nadchodzi burza. Tym razem nie było inaczej ok. 10 na godzinę przed startem nadeszła gwałtowna burza, pioruny waliły nad Zieleńcem a woda lała się strumieniami. W zasadzie wyszło to trasie na dobre, woda rozmyła pierwszy fragment trasy i zrobiło się ciekawie. Ostry start pod górę i czuje pierwsze efekty wczorajszych "treningów", mimo wszystko jadę dość mocno i sporo wyprzedzam, zjazd po błocie i pierwszy fragment po błocie w lesie pokazał co znaczy błotna opona, żadnych poślizgów na tyle, lekkie problemy z prowadzeniem przodu ale jedzie się dobrze, rozważam nawet jazdę na mega ale w trakcie trasy tracę na to ochotę ze względu na dziwnie działająca przerzutkę i zmęczenie po sobotnie. Trasa od połowy to już standard zielenieckiego maratonu wiec nie ma nad czym się rozwodzić, droga Justyny, Zielona droga i podjazd pod Zieleniec. Wynik uważam za bardzo dobry : Open 26/128 M3 8/45
Tym razem z Krzyśkiem przed pracą wybraliśmy się na objazd trasy maratonu w Zieleńcu. Nudy na pudy, trasa wypłaszczona na maxa, połowa to drogi asfaltowe i szutry równe jak stół, rozważam przejazd tylko mini bo dwa razy kręcić się po nudnej trasie to mi się odechciewa, decyzje podejmę jednak dopiero na wyścigu.
Dojazd tradycyjny, tym razem większą ekipą (Wojtek, Karol, Tomek i ja), dalej po trasie niedzielnego maratonu w Zieleńcu, szału nie ma trasa spłaszczona i nudnawa, troche błota na początku i sporo luźnych patyków kawałek dalej, a tak to szerokie nowe szutry na których szosa można pojechać, trochę asfaltów i końcówka Zieloną droga. Powrót już ósemką do zaczęło się ściemniać.
Z braku czasu dodaję wpis bez opisu, w miarę możliwości, pewnie w zimie uzupełnię. Link do zdjęć Ryjka https://plus.google.com/photos/107303141960894072403/albums/5907257233243408129