Rozjazd przed wyjazdem w Alpy, założyłem dziś plecak z którym mam zamiar podróżować, załadowałem tak gdzieś na 3/4 wagi docelowej. Start z Wielkiej Destnej sztywnym asfaltowym podjazdem, plecak ciąży i gniecie w kręgosłup, widzę że jest cienko, kolega Tomek z którym jadę daje radę. Zrobiliśmy koło z W.D do Rychnowa i powrót. Na powrocie zorientowałem się, że to aluminiowe wzmocnienie stelaża w plecaku pije mnie w plecy, po jego wyjęciu okazało się że jest już dobrze, jadę bez bólu pleców i lekko, Tomek trochę padł kondycyjnie, ale dojechał.
Miała być krótka jazda a wyszło przegięcie, które jutro prawdopodobnie odpokutuje na trasie maratonu. Treningowo na Przełęcz Salmopolską, zjazd do Wisły i podjazd pod Przełęcz Kubalonka, Istebna i podjazd przez Koniaków do Ochodzitej, i na tym skończył się trening i zaczęło powolne dobijanie nogi na powrocie przez Milówkę, Górkę Węgierska, Żywiec do Szczyrku. Wyszło 30 km więcej niż planowałem i poczułem w końcu "trening na urlopie":). Jutro pewnie będzie zgon na trasie.
Pierwszy wyjazd w Beskidach Śląskich. Na początek ostry podjazd pod Skrzyczne od ulicy Olimpijskiej, z kilkoma krótkimi podejściami, bo po luźnych kamieniach przy nachyleniu powyżej 20% jeździć jeszcze nie potrafię. Przed szczytem dojechałem do mojej ekipy pieszej która wyszła przede mną z godzinę, na szczycie browarek i jazda na Baranią, po 90 min. dojechałem do Baraniej z kilkoma podejściami, fotki z wieży i zjazd do schroniska pod Przysłupem po "rzece" pełnej kamieni, a dalej już asfaltem do Wisły zahaczając jeszcze o zaporę, a w Wiśle skocznie im. A. Małysza. Dalej podjazd pod Przełęcz Salmopolską ostatnie 5 km nachylenie 8-9 % wiec dość ciężko było. Ostry zjazd powrotny do Szczyrku i na kwaterę. W sumie to fajnie ale te kamole, które są wszędzie, skutecznie uprzykrzają jazdę szczególnie na podjazdach których nieraz nie da pokonać się w siodełku.
Pojechałem na start prologu Sudety MTB Challenge, trochę się pokręciłem i pojechałem asfaltem na Ymce i Lelkowa, kawałek zjechałem czerwonym do jaru pokibicować zawodnikom w ciężkim momencie trasy, szli tam jak przecinaki niektórzy, później pojechałem na Błędne na finisz, pokibicowałem trochę na podjeździe i postanowiłem zjechać zielonym rowerowym do Jakubowic. Tam pojechałem na szczyt żeby zjechać na Czertowski Kamień, okazało się na szczycie że trasa prologu nie prowadzi asfaltem do Jakubowic tak jak 3 lub 4 lata temu a jakaś dziwną nieznaną mi dotąd drogą która wychodzi na polanie na wyciągu narciarskim na dole Jakubowic, zjazd był ciekawy ale podjazd będzie jeszcze ciekawszy jak się już tam wybiorę na urlopie. Pokręciłem się jeszcze trochę po Parku na zawodach w skokach do wody i po miasteczku MTB i zawinąłem się do domu.
Z Anką i Wiktorem do Karłowa, zjazd na Ostrą Górę, Machov, Wysoka Srbska, Żdarki, Czermna i do domu. Tempo turystyczne, jeden ostry podjazd pod Srbską.
Z domu do Karłowa, w Kudowie ciemne chmury i 5 stopni, ciemno jak w Mordorze, Radków, Ratna, Wambierzyce, piękne słońce i temp. ok 12 stopni, Studzienno, Chocieszów, Polanica, Szczytna, Dolina, Duszniki, Zieleniec i tam już powolny powrót do Mordoru, 3 stopnie i coraz więcej chmur, zjazd do Kudowy przez Cihalkę, Olesnice w OH, Lewin Kł., Kudowa, Czermna, i do domu.
Z Wiktorem po ścieżkach czeskich i polskich w celu przetestowania jego nowego roweru na 24 calowych kołach, różnica w prędkości znacząca, problemy z obsługą przedniej przerzutki ale się nauczy.
Z domu na Karłów, Pasterkę, Machowski Krzyż, Bożanowski Szpiczak i dalej czerwoną ścieżką rowerową, punkt widokowy ???, Suchy Dul, Hvezda, dalej czerwonym aż do Ameriki, dalej już niebieskim aż do wjazdu na ten szlak rowerowy za Machowskim Krzyżem. Powrót na Pasterkę, Karłów, Lisia Przełęcz, Ymca, Lelkowa Góra i zjazd zielonym do Jakubowic i przez Miechy do Kudowy, dom. Fajna trasa wokół Bromowskich Ścian z kilkom punktami widokowymi.