Ostra jazda z Krzyśkiem, intensywnie na podjazdach, szybko na zjazdach, gadki szmatki na prostej, najpierw pokręciliśmy się po Brzozowiu, bunkrach nad Nachodem i w okolicach Iraszkowej Chaty, w sumie większość ścieżek to były dla mnie nowości, przejazd do Zdarek i dalej terenowo Pstrążna, Czermna-szopka, Czartowski Kamień, Jakubowice, czerwonym na Lelkową, zielonym znów do Jakubowic i po trasie Sudety Challenge na Świni Grzbiet, Góra Parkowa i do domu. Szczególnie intensywne podjazdy dały mi w kość bo Krzyśka tempo ciężko utrzymać, ale jakoś dałem radę. Miałem okazje przejechać się na 29 calowym fulu, pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, zresztą zawieszenie ma zestrojone bardziej na miękko w porównaniu do mojego to ja mam sztywniaka. Na asfalcie na równym jak się da w kopyto to przyspiesza dobrze początek trochę ospały, za to w terenie na podjeździe byłem pod wrażeniem, rower szedł jak burza po wertepach pod górę byle tempo pedałowania utrzymać, resztę robi zawieszenie, nie trzeba za dużo kombinować z wyborem ścieżki, po prostu jedziesz, szeroka kiera też się fajnie prowadzi. Oj, oj, będę myślał na przyszły rok o jakimś fulu na 29 calach.
Rodzinna wycieczka do Piekła a nawet kawałek za, w planie było do Oleśnicy w Orlickich Górach ale ze względu na osłabniecie Wiktora, zdecydowaliśmy się na powrót, Anka, jak kat chciała jechać dalej, ale Wiktor ledwo dyszał pod górę wiec powrót przez Słone.
W porównaniu do reszty ekipy to się nie namęczyłem zbytnio. Kilka zdjęć zakoszonych od Ryjka. Dzięki wszystkim za super atmosferę i udaną trasę, mam już plan na czwartek !!!
Z pracy przez Wielisław, Polanicę, Szczytną, Dolinę, Duszniki, Kulin, Jeleniów, Słone, Czermną. Lekki deszczyk w kilku miejscach i mocny wiatr już w Kudowie.
Wyjazd z Anka i Agnieszką przez Hronow, Żdarki na Pstrążną, droga Aleksandra na Lelkowa Kopę i zjazd zielona rowerową i przez Miechy, coraz lepiej sobie dziewczyny radzą, a i teren im nie straszny.
Z Arturem wybrałem się w Bromowskie Steny, przejazd do Karłowa i tam łąkami na Pasterkę, do granicy, Machowski Krzyż, Pański Krzyż, Spiczak, zjazd po telewizorach i dojazd do Ameriki, zimny Opat i dalej aż do remontowanej drogi, podjazd do szczytu tej drogi i wjazd na niebieski turystyczny, kilka kilometrów świetnego singla łącznie z przejazdem przez Honski Spiczak, niestety kawałek dalej juz noszenie rowerów przez ponad 2 km aż do Hwezdy, zimny Opat i asfaltem w dół, Suchy Dół i znowu Pański Krzyż, powrót na Pasterkę, Karłów, Ymca, Lelkowa, zjazd zielonym i przez Miechy do Kudowy. Dwa drobne sukcesiki, wszystkie trzy hopki podjechane po kamieniach między Machowskim a Panskim Krzyżem, powrót również i dwukrotnie zjechany fragment szlaku który do tej pory nigdy nie przejechałem.
Z Anką asfaltem do Karłowa, po Pasterskich Łąkach na Pasterkę i do schroniska na Opata, dalej zielonym rowerowym przez Drogę nad urwiskiem do Ochoty Magdaleny, do asfaltu i powrót do Kudowy. Pierwszy wyjazd Ani w teren, wrażenia bardzo pozytywne więc może coś z tego będzie.
Start w Maratonie MTB im Artura Filipiaka. Chyba jakieś fatum wisi nad tym maratonem bo z 6 dotychczasowych edycji tylko jedna była "sucha", zawsze przed lub w trakcie pada deszcz ewentualnie nadchodzi burza. Tym razem nie było inaczej ok. 10 na godzinę przed startem nadeszła gwałtowna burza, pioruny waliły nad Zieleńcem a woda lała się strumieniami. W zasadzie wyszło to trasie na dobre, woda rozmyła pierwszy fragment trasy i zrobiło się ciekawie. Ostry start pod górę i czuje pierwsze efekty wczorajszych "treningów", mimo wszystko jadę dość mocno i sporo wyprzedzam, zjazd po błocie i pierwszy fragment po błocie w lesie pokazał co znaczy błotna opona, żadnych poślizgów na tyle, lekkie problemy z prowadzeniem przodu ale jedzie się dobrze, rozważam nawet jazdę na mega ale w trakcie trasy tracę na to ochotę ze względu na dziwnie działająca przerzutkę i zmęczenie po sobotnie. Trasa od połowy to już standard zielenieckiego maratonu wiec nie ma nad czym się rozwodzić, droga Justyny, Zielona droga i podjazd pod Zieleniec. Wynik uważam za bardzo dobry : Open 26/128 M3 8/45