Trasa niemal identyczna z TĄ. Niewielka różnica na początku trasy, z którą wiąże się tytułowa historia. Zadowolony pędzę na Zakręt Śmierci na Drodze 100 zakrętów. Na wprost jest terenowa droga, szlaban i tabliczka PNGS. Omijam bokiem szlaban i ruszam w górę, naprzeciw mnie zjeżdża samochód Strażników Parku, gosć otwiera szybę i grzecznie mówi mi, że to jest teren Parku, tu nie ma ścieżki rowerowej i nie mogę tędy jeździć, zszokowany pytam : Pan mówi serio? Strażnik odpowiada: Jak Pan przy mnie nie zawróci to wypisze Panu 100 złotych mandatu!!!. Myślę, no ładnie chciałem w sumie przejechać 500 metrów do drugiego szlabanu i wyjechać w Jeżykowicach Wielkich, jest inna droga wiec zawracam. Dodam, że Strażnika znałem ale mnie nie poznał przez kask i okulary, a wiózł jakieś trzy kobiety w mundurach więc nie chciałem robić zamieszania i niepotrzebnego tłumaczenia. Niestety zgodnie z regulaminem PNGS Strażnik miał w sumie rację, pytam tylko: co szkodzi rower na drodze leśnej czy to w Parku Narodowy czy tez w inny lesie? Nie wiem, nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem logiki regulaminów Parków Narodowych. Tam gdzie się nie da jeździć Ok, zakaz jazdy, ale nie ogólnie w całym Parku !!!
Szybki wypad po porannym grzybobraniu. Przez Czermną do Nachodu, podjazd czerwonym na Iraszkową, szybki Priomator, zjazd czerwonym do Piekła - ostatnie 30 metrów noszenie. Od dawna intrygował mnie niebieski szlak z Piekła gdzie wg mapy można wyjechać w m. Serdnaż. Podjęliśmy więc próbę wjazdu, zawsze widziałem ludzi wyjeżdżających z tego szlaku, nigdy zaś podjeżdżających. Sprawa szybko się wyjaśniła :), po kilkuset metrach, gdzie nachylenie dochodziło momentami do 30 % a długo utrzymywało się w okolicach 20% ścieżka właściwie skończyła się jeśli chodzi o podjazd (stromo, wąsko i korzenie), zjazdowo wyglądała za to wyśmienicie:) decyzja była szybka, wracamy a zjazd trzeba zbadać w przeciwnym kierunku, mam nadzieje że niebawem :). Z Piekła szybko przez Nachod, Słone do Kudowy.
Przejazd z Anka przez Miechy, Lelkowa , Skalniaka do Karłowa, zjazd na Pasterkę powrót do Karłowa. W Karłowie odbywał się festyn GOPR związany z jakimiś mistrzostwami, zajrzeliśmy na moment :), przez Lisia przełęcz do Ymca, niebieskim do Lelkowej, i zjazd czerwonym do Kudowy. Anka pierwszy raz zjechała cały czerwony szlak do Kudowy bez przygód co jest dużym sukcesem, wbrew pozorom nie jest to zjazd banalny, w zasadzie należy do moich ulubionych jeśli chodzi o zjazd do Kudowy. Gratuluję!
Postanowiłem na bieżąco uzupełniać wpisy a zaległości dodawać w miarę możliwości :). Dziś zaplanowałem długa jazdę z atakiem na W. Destnę i Jagodna ale celem samym w sobie był Omlet Zbójnicki w schronisku na Spalonej. Plany te częściowo pokrzyżowały zakwasy, których nabawiłem się wczoraj na intensywnej prawie godzinnej grze w piłkę halową i bardzo intensywnej godzinie squasha :) Rano wyglądało to jeszcze nieźle wiec wystartowałem, dojazd na W. Destnę przebiegł jeszcze spokojnie ale dalej zakwasy dały znać o sobie już intensywnie, do Annerskiego Wierchu jeszcze dojechałem jako tako po japońsku :) dalej to już była męka, zrezygnowałem z wjazdu na Jagodna i pognałem na omleta. Polecam miłośnikom zapiekanych ziemniaków, jajek i boczku, typowo nie kolarska potrawa wzbogacona dwoma yhy...mi :) Powrót asfaltem do Zieleńca to już było typowe toczenie się, mięśnie ostro dawały się we znaki i po prostu brakowało sił :( A to cel dzisiejsze wyprawy, smakował wyśmienicie :) Tak oblizywał się schroniskowy Brutus gdy dostawał kawałeczki omleta, do tego jeszcze mruczał chyba ze szczęścia :). Po chwili dołączył do niego drugi psiak i było zbiorowe żebranie przy pańskim stole, które zirytowało mnie i musiałem towarzystwo pogonić. Brutus spojrzał na mnie z wyrzutem i sobie poszedł :) Jeszcze kilka zdjęć z trasy