Bike Park Kouty!. Coś czego jeszcze rok temu sobie nie wyobrażałem, jakieś trasy downhillowe, pod górę wyciągiem ? to nie moje klimaty. A jednak okazało się, że wszystkiego trzeba spróbować, rower może jeszcze niewłaściwy i umiejętności też należałoby podnieść, ale z wypadu jestem bardzo zadowolony, na Strivie jeszcze wrócę tu w tym roku :) Za przewodnika robił tym razem Kuba który bywał już na tych trasach i wiedział co z czym się je:) Anka też przełamała swoje lęki i zadebiutowała na wyciągu :), a na trasach tez radziła sobie bardzo dobrze. Zjechałem różnymi kombinacjami czarno-czerwono-niebieskimi 9 razy, trochę poskakałem z lepszym lub gorszym skutkiem, zawiecha w nerwie aż jęczała:). Na koniec byłem dosłownie zmęczony, prawe kolano bolało od podkurczonej pozycji na zjazdach, uda piekły z tego samego powodu, ręce bolały od wstrząsów a dłonie od klamek hamulców. Jak ktoś mi powie że zjazdy to lekka wersja mtb, to go wbiję w ziemię śmiechem :)
Objazd trasy MTB Stołowe Hory. Za tydzień wyścig, więc Anka chciała zapoznać sie z trasą, wiec pojechaliśmy:) Trasa w wiekszości po naszych Górach Stołowych, więc jak tu nie wystartować!
Wypad z Kuba na Srebrną Górę, nie było za bardzo czasu robić zdjęcia, za to Kuba nagrał kilka filmików ze zjazdów. Dwa wrzucam. Na koniec jeszcze rozszczelnienie koła i powrót z buta do auta, na szczęście ok. 1 km :)
Wycieczka do Wąwozu w Broumowskich Stenach. W trakcie przejazdu Anka zaliczyła upadek który mało brakowało mógł skończyć się większymi konsekwencjami. Wyszło jednak dobrze a szczegóły na jej blogu.
Pierwszy wypad wypad do Trutnowa na trasy tkz. Trutnow trails. Kozi Trail to porażka, kończy sie po kilkuset metrach i nie wiadomo co dalej robić. Czerwony i czarny już są niezłe ale szału nie ma, pewnie jeszcze raz lub dwa w tym roku zawitam ale wodotrysków nie ma na TT:)
Zaległości czas zacząć nadrabiać, a że jest ich ze 25 więc wpisy będą krótkie :) Trasa zaproponowana przez Emi pod wpływam treningów przez zawodami EMTB. Wiedziałem z grubsza co mnie czeka ale jednak rzeczywistość przerosła moje przeczucia. Pierwsze dwa Oesy które przejechaliśmy podcieły mi lekko skrzydła, po prostu rower mnie się nie słuchał na tych melafirach. Lekka gleba na początku ustawiła mnie już odpowiednio więc ryzyko schowałem tym razem do kieszeni. Myślę jednak, że następnym razem już na Strivie będzie lepiej :)))). To jeszcze kilka fotek
W poszukiwaniu nowych ścieżek, które zauważyłem podczas sezonu zimowego biegając na nartach, ruszyłem na Anensky Vrch. Tradycyjnie dojechałem do Zieleńca asfaltem przez Olesnice-Cihalkę, z uwagi na planowany spory dystans i dość późny wyjazd z domu. Zielonym szlakiem wjechałem na Orlicę i czerwonym udałem się na Masarykową Chatę i Wielką Destnę. Tutaj zaczęły się poszukiwania. Z WD wypatrzyłem nową ścieżkę, która jednak po kilkuset metrach zmieniła się w strumyk (fot.2) niestety nie obyło sie bez noszenia roweru, ale niewiele, może z 300 m :). Po dotaszczeniu roweru do asfaltu, dalsza ścieżka była już przejezdna, dzięki temu zaliczyłem nowe szczyty G. Orlickich - Jelenka 1083 m.n.p.m., i Koruna 1101 m n.p.m.(fot.3), fot.4 - zjazd z tego szczytu do Pod Homoli. Dalej już asfaltowo do Peticesti i czerwonym szlakiem na Anensky Vrch przez Komari Vrch. Powrót to zbadanie od Mezivrsi - Komari, drogi po której biegła trasa biegowa do Peticesti i powrót Pod Homoli również trasą biegową, którą zataczaliśmy pętlę na biegówkach. Teraz trasą biegówkową pod WD, zjazd terenem do Masarykowej i powrót czerwonym szlakiem na Orlicę. Teraz pozostał już tylko zjazd czerwonym do Olesnicy i powrót asfaltami przez Lewin do Kudowy. W zasadzi plan zrealizowałem, nowe ścieżki zbadane i zaliczone, trasa miała być tylko trochę dłuższa, jednak za późno wyjechałem z domu.