Jesienne MTB
Poniedziałek, 20 października 2014
· Komentarze(4)
Kategoria Asfalt, Góry Orlickie, Teren, Trening, Wycieczka
Postanowiłem tym razem ponownie przejechać wczorajsze nowości, tylko że w druga strone,oczywiście bez zjazdu niebieskim z Na Varte :)
Ruszam przez "górki" do Dańczowa i tkz. alternatywną drogą dojeżdżam do Lewina, teraz podjazd pod Taszów starym asfaltem i znów wbijam się w teren, przełamuje granicę :) i wyjeżdżam w Borovej, teraz niebieskim i zółtym dobijam do Nowego Hradka, tam zmiana planów, miałem asfaltami jechać do Snadraza i dalej na Na Vatre ale wypatruję na mapie szlak zielony, O! kolejna nowość :) kawałek zielonym, który kieruje mnie do asfaltu, wypatruje jednak jakaś leśna drogę w która wjeżdząm, kawałek szeroko, zmieniania się w singiel, żeby za chwile się .....skończyć w młodniku :), lekko sfrustrowany postanawiam przedrzeć się przez te choinki, w sumie dobrze bo było tego może 50 metrów, na skuśkę zjeżdżam do leśnej drogi, ta prowadzi mnie z zasadzie niemal że do celu, czyli do miejscowości Sendraz, teraz już pozostał podjazd niebieskim na Na Varte i zjazd o którym pisałem wczoraj mniam, mniam. W sumie to całość dość płynnie zjechałem, może nawet lepiej niż wczoraj bo światło było dużo lepsze, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że coś nie tak było z tym zjazdem, może doszukuje się dziury w całym ?? niby szybko ale można szybciej, niby płynnie ale można płynniej, cholera wie? :) Na dole liczyłem po cichu na pszeniczną nagrodę ale niestety Certovka była zavreno, trudno. Teraz już wczorajsze nowości pod prąd, jeszcze tylko dojazd do żółtego i lece w dół, oj troche mnie zaskoczyły te wypłukane rowy na trasie, w ogóle wczoraj na podjeździe nie zwróciłem na to uwagi, jakoś poszło :). Wreszcie wbijam sie na zielony, nie sadziłem że pod prąd będą takie ścianki, jednak udaje mi się podjechać dwie hopki gdzie " młynek" rządził, zjazd po granicznym szlaku to już frajda, wypadam przy granicy i asfaltem przez Słone jadę na myjkę z której udaję się do domu. Trasa wyszła mi znakomita, Pogórze Orlickie otwiera przede mną nowe możliwości jeśli idzie o jazdę jesienną, górki niskie ale wymagające, zjazdy tez można wyszukać smakowite, wszystko blisko domu, wiec jeśli pogoda dopisze, zapał do jazdy pozostanie to sezon jeszcze trochę potrwa :)
Ruszam przez "górki" do Dańczowa i tkz. alternatywną drogą dojeżdżam do Lewina, teraz podjazd pod Taszów starym asfaltem i znów wbijam się w teren, przełamuje granicę :) i wyjeżdżam w Borovej, teraz niebieskim i zółtym dobijam do Nowego Hradka, tam zmiana planów, miałem asfaltami jechać do Snadraza i dalej na Na Vatre ale wypatruję na mapie szlak zielony, O! kolejna nowość :) kawałek zielonym, który kieruje mnie do asfaltu, wypatruje jednak jakaś leśna drogę w która wjeżdząm, kawałek szeroko, zmieniania się w singiel, żeby za chwile się .....skończyć w młodniku :), lekko sfrustrowany postanawiam przedrzeć się przez te choinki, w sumie dobrze bo było tego może 50 metrów, na skuśkę zjeżdżam do leśnej drogi, ta prowadzi mnie z zasadzie niemal że do celu, czyli do miejscowości Sendraz, teraz już pozostał podjazd niebieskim na Na Varte i zjazd o którym pisałem wczoraj mniam, mniam. W sumie to całość dość płynnie zjechałem, może nawet lepiej niż wczoraj bo światło było dużo lepsze, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że coś nie tak było z tym zjazdem, może doszukuje się dziury w całym ?? niby szybko ale można szybciej, niby płynnie ale można płynniej, cholera wie? :) Na dole liczyłem po cichu na pszeniczną nagrodę ale niestety Certovka była zavreno, trudno. Teraz już wczorajsze nowości pod prąd, jeszcze tylko dojazd do żółtego i lece w dół, oj troche mnie zaskoczyły te wypłukane rowy na trasie, w ogóle wczoraj na podjeździe nie zwróciłem na to uwagi, jakoś poszło :). Wreszcie wbijam sie na zielony, nie sadziłem że pod prąd będą takie ścianki, jednak udaje mi się podjechać dwie hopki gdzie " młynek" rządził, zjazd po granicznym szlaku to już frajda, wypadam przy granicy i asfaltem przez Słone jadę na myjkę z której udaję się do domu. Trasa wyszła mi znakomita, Pogórze Orlickie otwiera przede mną nowe możliwości jeśli idzie o jazdę jesienną, górki niskie ale wymagające, zjazdy tez można wyszukać smakowite, wszystko blisko domu, wiec jeśli pogoda dopisze, zapał do jazdy pozostanie to sezon jeszcze trochę potrwa :)