Cała galeria Relacja Emi Koniec roku już się zbliża a widząc swoje marne tempo dodawania zaległych wpisów dokładam do statystyki kilka wpisów z Dolomitów które postaram sie uzupełnić przez zimę.
Relacja Emi Relacja Ryjka Cała galeria Czwarty dzień naszej wyprawy, jeden z najpiękniejszych widokowo, pogoda dopisała, widoki wspaniałe, humory jak widać na pierwszym zdjęciu również, cóż tu więcej pisać... wszystko opowiadają zdjęcia :) Jeszcze tylko ostatni zjazd ciasnymi serpentynami, w które ćwiczyłem żużlowe wejścia w zakręty na "złamanym" kole dodatkowo utkwił mi w pamięci, zdjęć z tego zjazdu niestety brak, za szybko było :)
Kolejny dzień wyprawy przywitał nas deszczowa pogodą, grupa podzieliła się na dwa zespoły, Tomek z Jankiem wybrali przeprawę autobusową, reszta grupy pomimo ulewnego deszczu postanowiła kontynuować przygodę na rowerze. Po kilkunastu kilometrach dojeżdżamy do Rifugio
Pederu skąd za chwile zaczyna się najtrudniejszy podjazd jaki w życiu podjeżdżałem a w zasadzie to się podtaczałem :) Dystans ok. 2 kilometrów na którym wjeżdżamy ok 400 metrów w pionie !!! czyli średnia nachylenia 20% a są momenty gdzie nachylenie grubo przekracza 30 %. W sumie nie wiem jak, ale na raty to wjechałem, kilka postojów było nieuniknionych bo gdy wyjeżdżasz zza zakrętu o nachyleniu 20 kilka % i widzisz serpentynę jeszcze bardziej stromą, to chęci do dalszej jazdy pryskają jak mydlane bańki :) no ale udało się :) Dalej brniemy w deszczu do Rifugio Sennes skąd zziębnięci i zmoknięci zjeżdżamy do Cortiny gdzie czeka na nas ciepły pokój zorganizowany przez chłopaków. Relacja Emi Relacja Ryjka
Drugi Dzień wyprawy, kolejny raz wykorzystam relacje Emi i Ryjka i pewnie będę tak robił do ostatniego dnia tej eskapady :) Musze przyznać że część ekipy -zdj. nr 5, ma czasami szalone pomysły :), które na szczęście dla wszystkich wyszły im tym razem na zdrowie choć pierwsze reakcje na szczycie po załamaniu się pogody nie były optymistyczne. Jednak tym razem im się upiekło i doświadczyli tylko lekkiej paniki pozostali zostali zaś "oskarżeni" o brak empatii :) Generalnie wszystko skończyło się dobrze i już w lepszych humorach wracamy na kwaterę. Po drodze doświadczamy jeszcze szopingu czyli jazdy i marszu od szopy do szopy po zjeździe..... który okazał się podjazdem :) Na koniec, ostatnia fota, trafiamy na drogę zamknięta przez właściciela posesji, co niestety zmusza nas do zmiany planów, z tego co pamiętam ku uciesze Ryjka :) asfalcik :) Relacja Emi Relacja Ryjka
Objazd trasy maratonu Filipiaka z Anką i Arturem. Dojazd do Zieleńca tradycyjnie przez Cihalkę, później jazda po trasie maratonu, na jednym fragmencie błoto dosłownie po osie i to 29 calowych kół :), jeden fragment pogubiliśmy lub trasa jest wytyczona wirtualnie na papierze bo ni cholery nie było tam jak trafić, choć drogę wyjazdową widzieliśmy więc pewnie nasz błąd :). Powrót to jeszcze podjazd pod Orlicę pod granicznik i zielonym zjazd do asfaltu, dalej już tradycyjnie przez Cihalkę. Kilka fotek
Szybka trasa z Anka na Lelkowa przez Miechy i zielona rowerową, tempo bardzo mocne i w nagrodę w ramach oczekiwania 2x podjazd do czerwonego i zjazd po kładkach, Droga Aleksandra, Machowskie Konciny, Zdarki i po ścieżce przez Słone do domu.
Jazda po Górach Stołowych i Bromovsku, mocne tempo na początku pod Karłów, słabo za to dalej, jakby siły znikły, plus jeszcze silne porywy wiatru spowodowały ze tempo było niezadowalające:(
Jak się okazało była to moja ostatnia jazda KTMem :(. Po odkręceniu rogów okazało się że nie taki diabeł straszny i pomyślałem że jeżeli TomSlow, który zapowiadał że kupi KTM-a wycofa się to płakać nie będę i zostawię sobie ta maszynę. Już w trakcie powrotu, na Zieleńcu otrzymuje telefon, że za godzinę wpada realizować zakup ale ma jeszcze jakieś pytania. Jak już wpadł i zadał kilka pytań to wypłacił umówiona kwotę i było po KTMie. Trasa zrealizowana z Anką z Zieleńca przez Wielką Destnę , Anerski Wierch, Jagodną, Lasówkę, lasami G. Bystrzyckich do Zieleńca. Link do relacji Anki: http://ankaj28.bikestats.pl/1176214,Wielka-Destna-... Kilka fotek w kolejności przypadkowej